Archiwum kategorii: –Najważniejsze–

Najlepsze, najważniejsze, najmocniejsze

Najgorszy człowiek na świecie

A potem poszłam do pracy, w której przed kamerą zawsze musiałam być uśmiechnięta, a poza nią zawsze musiałam mieć ciętą ripostę, bo trzeba było być szybkim, wesołym i mieć sportowe obuwie w kolorze.

A ja taka nigdy nie byłam.

Ja zawsze byłam smutna.

Dawno już tak nie miałem, że nie byłem w stanie przerwać książki, choć mam mnóstwo bardzo pilnych spraw zawodowych i każda kolejna godzina poświęcona lekturze to poczucie winy, że będę musiał nadganiać inne sprawy.

Ale tak było. Po raz pierwszy Najgorszego człowieka na świecie Małgorzaty Halber poleciła mi żona kilka lat temu. Stała na półce i nie mogłem się do niej zebrać. Parę miesięcy temu wspomniał o niej znajomy, znów zachęcając. I znów odwlekałem. Nie wiem nawet czemu.  Czytaj dalej Najgorszy człowiek na świecie

Krótka historia Ruchu

Przestaję rozumieć to co dzieje się w dyskusji na temat świata dookoła. Zachowania, reakcje, styl bycia przestały mieć odcienie. Odnoszę wrażenie, że nie ma już zachowań chamskich, wrednych, pełnych przemocy, nieuprzejmych, nieprzemyślanych, Nie istnieje głupota, prowokacja, niedouczenie – wszystkie te określenia zastąpiło jedno słowo klucz. Czy może raczej wytrych, bo subtelności w tym niewiele, raczej siłowe przyłożenie do każdej niemal sytuacji – “patriarchat”. Wszystko co złe, nieakceptowane, niepoprawne zdaje się być patriarchalne. Jeśli sprawcą któregoś z wymienionych wcześniej zachowań jest mężczyzna, to rozumie się samo przez się, ale jeśli kobieta, to co najwyżej dokłada się, że wychowała się w środowisku patriarchalnym i takie są konsekwencje. Czytaj dalej Krótka historia Ruchu

Nienawiść sp. z o.o.

Większość klientów, spędziwszy życie na śledzeniu wiadomości, traci – z reguły nieodwracalnie – zdolność rozumienia, w co się pakują. Na newsach nie ma napisów ostrzegawczych. Gdyby musiały się pojawiać, brzmiałyby zapewne następująco:

Wiadomości to wyrób konsumpcyjny

Po zwycięstwie PIS w kolejnych wyborach w naszej przestrzeni medialnej zaroiło się od prób wyjaśnienia “co poszło nie tak”. Dlaczego wyborcy odwrócili się od Platformy Obywatelskiej i dali złapać się na lep demagogii, a czasem nawet bezczelnych kłamstw? Większość tych niezbyt wnikliwych wyjaśnień była pod hasłem, że politycy po stronie “liberalnej” przestali rozumieć zwykłego człowieka, odwrócili się od problemów ludzi spoza wielkich miast, zapomnieli o godności i patriotyzmie, a przede wszystkim byli zbyt elitarni i intelektualni i pogardzali tymi innymi, co to nie czytają książek, słuchają discopolo, a zamiast sushi wolą schabowe.

Prawdę mówiąc, nie była to wyrafinowana analiza, raczej publicystyka i próba znalezienia klucza do nowej rzeczywistości. Tak zrobił choćby Marcin Napiórkowski tworząc figurę Turbopatriotyzmu. Figurę zupełnie nieudaną i nietrafną.

Widzę to teraz jeszcze mocniej, po przeczytaniu książki Nienawiść sp. z o.o. Jak dzisiejsze media każą nam gardzić sobą nawzajem amerykańskiego reportera Matta Taibbi. Czytaj dalej Nienawiść sp. z o.o.

Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu

Depresja sama w sobie nie jest kłamstwem. To najbardziej realne doświadczenie w moim życiu. Mimo że jest niewidoczna. Innym ludziom wydaje się, że to przecież nic wielkiego. Chodzisz z płonącą głową, ale nikt tych płomieni nie widzi. Skoro depresja jest w dużej mierze niewidoczna i tajemnicza, łatwo ją piętnować, a takie piętno jest szczególnie okrutne dla chorego, bo wpływa na myśli, a depresja jest właśnie chorobą myśli.

Ekstremalne i krańcowe przeżycia często wiążą się z banałem. Banalnymi słowami, spostrzeżeniami. Są takie sytuacje i wydarzenia, w których wyrafinowane metafory, nadmiernie literacki język tylko przytłacza i przesłania związane z nimi emocje. 

Napisałem tę książkę, ponieważ oklepane frazesy są zawsze najprawdziwsze.

Mattt Haig ma w tej chwili czterdzieści sześć lat. Kilka lat temu opublikował książkę, w której wspomina okres depresji i lęków, jakiej doświadczył gdy miał dwadzieścia kilka lat – Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu. Czytaj dalej Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu

Grek Zorba

Pochłodniało. Milczeliśmy. Morze tam, za trzcinami, wzdychało cichutko, spokojnie. Wiatr ustał, słońce zaszło. Para kruków przeleciała nad nami, ich skrzydła zatrzeszczały niby darty jedwab – na przykład koszulki jakiejś szansonistki.

Od kilku już tygodni zerkałem na półkę, na której stoi Grek Zorba, Nikosa Kazatnzakisa. Stare wydanie z końca lat osiemdziesiątych, z Anthony Quinnem, czyli filmowym Zorbą na okładce. Czytane kilkukrotnie przed ponad trzema dekadami. Korciło mnie, żeby ją ponownie przeczytać, gdy nagle ukazała się informacja, że wydawnictwo Znak szykuje nowy polski przekład (Ireneusz Kania). Uznałem, że to będzie dobry pretekst, żeby znów sięgnąć po Zorbę Czytaj dalej Grek Zorba

Nie pozwolę ci zniknać

Zdjęcie na okładce Nie pozwolę ci zniknąć zrobiłem niemal dokładnie rok temu, osiemnastego lipca 2020 na rozlewiskach Bugu. Lubię tam jeździć coraz częściej. Najlepiej wyskoczyć szybko w trakcie tygodnia, w żadnym wypadku w weekend, zwłaszcza wakacyjny. Cisza, spokój i dookoła tylko przyroda. Czytaj dalej Nie pozwolę ci zniknać

Wszystko dla pań

Wraz z nowym systemem handlu dawał światu nową religię, gdy w dobie gasnącej wiary kościoły wyludniały się powoli, ich miejsce zajął jego bazar obejmując w swe posiadanie zbłąkane dusze. 

Gdybym nie wiedział, kto jest autorem tej książki i że została po raz pierwszy opublikowana w 1883 roku, pomyślałbym, że oto autor osadził w XIX wiecznym Paryżu świat współczesnego kapitalizmu. Kilka miesięcy temu sięgnąłem po Pieniądz Emila Zoli. Dotychczas na speculatio.pl nic nie pisałem na ten temat, bo zachwycony aktualnością tego jak opisał rynek kapitałowy Zola, postanowiłem wznowić jego powieść, dodając własny komentarz. Udało nam się właśnie tydzień temu dokończyć kwestię praw do tłumaczenia, więc teraz czeka praca nad nowym wydaniem, ale gdy tylko się ukaże, obiecuję, że na pewno się nim pochwalę. W każdym razie o moich zachwytach nad Pieniądzem opowiadałem wszystkim znajomym. O ponadczasowości i aktualności powieści. No i rozmawiam, któregoś razu z pewną redaktorką, która mnie pyta: “a Wszystko dla pań” czytałeś?. Jeśli nie to musisz koniecznie”.  Czytaj dalej Wszystko dla pań

Ostatnie stadium

Na korytarzu roi się od konsumentów i użytkowników oczekujących na przysługującą im obsługę, jakość i empatię, społeczeństwo staje się bowiem coraz bardziej kruche i wrażliwe, a jednocześnie bardziej bezczelne i roszczeniowe.

Richard Easterlin jest obserwatorem zjawiska, które nazwane zostało paradoksem Easterlina. W skrócie, chodzi o to, że poczucie szczęścia w różnych krajach nie zależy od poziomu zamożności społeczeństw tych krajów. Co więcej w krajach bogatszych wzrost zamożności nie wiąże się ze wzrostem odczuwanego szczęścia. I choć w różnych innych badaniach obserwacje Easterlina były poddawane w wątpliwość, to miałem w głowie to zjawisko w trakcie czytania Ostatniego stadium norweskiej pisarki Niny Lykke. Specjalnie podkreślam narodowość pisarki, bo często mamy wrażenie, że kraje skandynawskie są oazą spokoju, tolerancji i komfortu. Tymczasem pierwsze strony wyznania narratorki – lekarki medycyny ogólnej – czyta się jakby to były wyznania i frustracje polskiego medyka. Mimo tego. że PKB per capita w przypadku Norwegii plasuje ją na szóstym miejscu w świecie i jest dwukrotnie wyższe niż Polski (na 45 pozycji) frustracje pięćdziesięcioletniej lekarki, zmęczonej pacjentami, swoim własnym wypaleniem zarówno zawodowym, jak i życiowym można by spokojnie osadzić w naszej rzeczywistości. U nas co najwyżej doszłoby jeszcze narzekanie na zarobki.  Czytaj dalej Ostatnie stadium

Świat równoległy

Ten plan miałem od roku. W czwartek dokończyłem kilka spraw i wieczorem po prostu wsiadłem w samochód. Cel był trzysta kilometrów dalej. Zależało mi, żeby rano być już na miejscu, bo było ono dosyć nieokreślone.

Od ponad roku chodzę, jeżdżę, słucham i fotografuję ptaki. Nie szukam czegoś nietypowego, taką samą satysfakcję sprawiają mi po raz kolejny sójki, sikory, jak i rzadsze szczygły, czy gile. Potrzebuję przestrzeni, wychodzenia, słuchania przyrody. Mam wrażenie, że wyostrzył mi się słuch i słyszę dźwięki, które jeszcze dwa lata temu dla mnie nie istniały. Czytaj dalej Świat równoległy

Wszystko płynie

Wania, Wanieczka, to niedorzeczne i dziwne, ale ci zazdroszczę. Zazdroszczę, że w tym okropnym obozie nie musiałeś podpisywać podłych listów, nie głosowałeś za karą śmierci dla ludzi niewinnych, nie wygłaszałeś podłych przemówień…

Iwan Grigorijewicz wraca po trzydziestoletniej zsyłce do domu. Z oddalonego o ponad 8 000 kilometrów Chabarowska. Trzydzieści lat. W międzyczasie minęła druga wojna światowa, zmarł Stalin, nastąpiła odwilż. Wraca do stryjecznego brata Nikołaja Andriejewicza, dla którego informacja o jego powrocie jest szokiem. Nikołaj w ZSRR zrobił coś na kształt kariery, choć nie jakiejś wielkiej. Jego dysonans związany z powrotem kuzyna jest jednak ogromny. Cytat ilustrujący ten tekst w skondensowany sposób pokazuje, w jaki sposób próbuje sobie poradzić. On miał gorzej, choć nie spędził trzech dekad w morderczych warunkach, bo musiał robić świństwa, żeby przeżyć. Wasilij Grossman, autor Wszystko płynie stara się jednak nie oceniać poszczególnych ludzi. Czytaj dalej Wszystko płynie