Kapelusz pełen nieba

Lata całe nie czytałem już żadnej książki Terry Pratchetta. Przeglądając Zestaw oczekujących, zobaczyłem Kapelusz pełen nieba, kupiony już dawno temu. Po ostatnich, cięższych lekturach, przy nieznośnej duchocie dookoła potrzebowałem czegoś, co będzie rozrywką.


Pratchett, jak to Pratchett. Zdania, które można cytować. Porównania, przy których można się uśmiechnąć a nawet parsknąć czasem śmiechem. Fabuła osadzona w świecie czarownic, magii i elfów. Tylko wszystko w krzywym zwierciadle. Przykurzone, naddarte, bajkowe w nieco odwrócony sposób. Naturalnie każdorazowo jest to satyra na współczesny świat. Tym razem mamy historię jedenastoletniej czarownicy Tiffany, która – cóż za zaskoczenie – musi zmierzyć się z nieznanym.
Jeśli ktoś lubi, wie czego oczekiwać. Jeśli nie, również. Proste.

Nie będę się rozpisywał, zostawię kilka smacznych zdań i fragmentów. Jeśli ktoś nie znał, może się skusi. Albo nie, jeśli ten rodzaj humoru mu nie pasuje.

Czarownice nie uczyły nikogo, jak co robić. Uczyły, jak wiedzieć, co się robi.

Babcia Obolała nie miała wprawy ze słowami. Zbierała ciszę tak, jak inni zbierali sznurek. Ale potrafiła nic nie mówić tak, że mówiło to wszystko.

Bo ona lubi ludzi – odparła czarownica, maszerując przed siebie. – Troszczy się o nich. Nawet o tych głupich, złych, zaślinionych, matki z gromadką zakatarzonych dzieciaków i bez śladu rozsądku, niedołężnych, niemądrych i durniów, którzy traktują ją jak kogoś w rodzaju służącej. To właśnie nazywam magią: widzieć to wszystko, mierzyć się z tym wszystkim, a jednak nie rezygnować. To siedzieć przez całą noc przy jakimś biednym staruszku, który odchodzi z tego świata, ujmując mu tyle bólu, ile tylko możliwe, łagodząc przerażenie… i wysłać go bezpiecznie w drogę… a potem myć go, układać, szykować do pogrzebu, pomóc zapłakanej wdowie zdjąć i wyprać pościel… a zapewniam cię, nie jest to zajęcie dla słabych duchem… i jeszcze zostać następną noc, by czuwać przy trumnie przed pogrzebem, a potem wrócić do domu i usiąść na pięć minut, zanim jakiś krzykliwy, gniewny mężczyzna zacznie dobijać się do drzwi, bo jego żona ma kłopoty z porodem ich pierwszego dziecka, a akuszerka już traci zmysły, wrócić później, wziąć swoją torbę i wyjść znowu… Wszystkie to robimy, każda na swój sposób, ale ona robi to lepiej ode mnie, tak z ręką na sercu. To jest korzeń, to jest dusza i jądro czarownictwa. Właśnie tak: dusza i jądro.

[Photo by Jessica Furtney on Unsplash]

 

Kapelusz pełen nieba, T. Pratchett

Kapelusz pełen nieba, Terry Pratchett

Wyd.: Prószyński i Ska, 2011

Tłum.: Piotr W. Cholewa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *