Biorąc pod uwagę, rok publikacji powieści Księżyc zaszedł, Johna Steinbecka można uznać, że to bardzo naiwna i romantyczna wizja wojny. W 1942 nawet do Stanów Zjednoczonych musiały dochodzić informacje o niemieckich podbojach w Europie.
Pomyślany jako sztuka teatralna, składa się głównie z rozmów okupantów (nie wiadomo gdzie i kto), którzy zajmują niewielkie miasteczko, dzięki współpracy jednego z mieszkańców. Zupełnie przypadkiem kilkoro żołnierzy z miejscowego garnizonu ginie, zaś okupanci nie chcą źle. Dziwią się więc oporowi mieszkańców – cichym aktom sabotażu, wyraźnej niechęci. Zdrajca George Corell, sportretowany został wyjątkowo naiwnie. Dziwi się, że mieszkańcy – dotychczas potulni i przyjaźni – mają do niego żal. Całość sztuczna i – w sumie trudno się dziwić – teatralna.
Wynudziła mnie i męczyła przez kilka dni ta niewielka książeczka, odgrzebana z wirtualnego stosu na czytniku. Kilkukrotnie byłem bliski porzucenia, ale bez entuzjazmu doczytałem do końca.
(Ale zamieszczona w tym wydaniu W niepewnym boju zapowiada się świetnie)
[Photo by Duncan Kidd on Unsplash]
Księżyc zaszedł, John Steibeck
Wyd.: Prószyński i Ska, 2014
Tłum. :Jan Hensel