Niewidzialne kobiety

Brzytwa Hanlona – Nie domniemywaj złej woli, jeśli rzecz daje się zadowalająco wyjaśnić głupotą. Robert J. Hanlon

Plakat skierowany do seniorów, z informacjami jak chronić się przed oszustwami i przestępstwami. Dużo tekstu, niewielką czcionką. Ktoś nie uwzględnił tego, że wiele starszych osób ma problemy ze wzrokiem (sam musiałem się istotnie zbliżyć, żeby przeczytać). Zła wola? Ageizm?

Klasyczna klawiatura komputerowa, z numeryczną po prawej stronie, ułożenie sztućców przy stole, wiele instrumentów muzycznych, różnego rodzaju przedmioty codziennego użytku wymyślone tak, by ułatwić życie. Ale wyłącznie osobom praworęcznym. Tym samym utrudniają życie ok. 8-15 proc. populacji. Zła wola? Dyskryminacja?

Brak rozwiązań ułatwiających dostęp do wielu publicznych miejsc osobom poruszającym się na wózkach. Czasami wystarczy wyłącznie drewniany próg przy drzwiach wejściowych, bez kosztownych rozwiązań. Zła wola? Dyskryminacja osób z niepełnosprawnościami?

Dzwonki w szkołach – poziom natężenia dźwięku 80-100 decybeli. Powyżej 85 dB może uszkadzać słuch. Dla wielu osób z nadwrażliwością słuchową koszmar. Zła wola? Dyskryminacja?

Gabinety ginekologiczne zupełnie nie przystosowane do istnienia kobiet z niepełnosprawnością ruchową. Zła wola? Dyskryminacja?

Nie uwzględnianie w przestrzeni społecznej Głuchych, których w Polsce jest około 0,5 mln. Zła wola? Dyskryminacja?

Takich przykładów można podawać tysiące. Można też zauważyć działania osób, które zwracają na owe “drobnostki”, do których się przyzwyczailiśmy – bo tak jest od zawsze – próbujących zmieniać świat. Fundacja Qlavi z Gliwic w ramach akcji “Z drogi, progi” uświadamia, jak niewielki jest koszt wprowadzenia drewnianego podjazdu ułatwiającego pokonanie wielu progów w drzwiach wózkom. Rozwiązanie problemu głośnych dzwonków w szkołach – akcja Ciche Dzwonki. Uczulanie projektantów na rozwiązania włączające do życia osoby z niepełnosprawnościami, nadwrażliwościami (ciche godziny w sklepach, kinach, muzeach, itp). To wszystko są działania dzięki wiedzy i rosnącej świadomości tego, jak różnorodni jesteśmy. Jak odmienne potrzeby może mieć każdy z nas. W zależności od wieku, pozycji społecznej, zdrowia. Często zmiany są proste i wymagają wyłącznie namysłu – o matko, nie wiedziałem, że to taki problem. Wymieniłem wyżej problemy dotyczące mniejszości. A co jeśli problemy dotyczą połowy populacji? Czy należy podejrzewać od razu dyskryminację, złą wolę i złośliwość? A może to konsekwencja, takiej a nie innej ścieżki cywilizacyjnej, przyzwyczajeń, braku zastanowienia? Niewiedzy? A może to wszystko ulega zmianom. Być może powolnym, ale jednak.

Czuję się niekomfortowo. Mam napisać o książce, która mówi o seksizmie, dyskryminacji kobiet. Niestety z wieloma tezami i założeniami (a właściwie uproszczeniami) w tej książce się nie zgadzam. Ponieważ jestem mężczyzną, ba BIAŁYM MĘŻCZYZNĄ (o co w Polsce nietrudno), łatwo zarzucić mi złą wolę, niezrozumienie i mansplaining. W zasadzie powinienem się zamknąć, zwłaszcza, że niegdyś w dyskusji usłyszałem argument, że mężczyźni nie powinni wypowiadać się o kobietach.

Byłem bardzo zainteresowany książką Caroline Criado Perez Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn. Zajmując się od lat danymi, modelami, analizami i statystykami (co prawda związanymi z rynkami finansowymi) widziałem bardzo często, jak nie uwzględnia się pewnych zmiennych, zapomina o nich, manipuluje. Często nie złej woli, tylko z braku zastanowienia czy głębszej refleksji, albo po prostu przyzwyczajeń. Byłem przekonany, że świat kobiet na pewno jest niedoreprezentowany w badaniach. Zwłaszcza tych starszych. Ot choćby eksperyment Milgrama – w wersji pierwotnej, w ogóle nie uwzględniono kobiet, co było prawdopodobnie wynikiem modelu społecznego w latach 50. Ale zachowanie i rola kobiet powinny być niezmiernie interesujące i na to pytanie odpowiedzieli między innymi nasi badacze, czyli Grzyb i Doliński

Dlatego książka Niewidzialne kobiety zapowiadała się bardzo atrakcyjnie. A jednak praca Perez jest irytująco rozczarowująca. Owszem zawiera mnóstwo danych i statystyk, zwraca uwagę na nierówności, ale przy tym posuwa się do nadinterpretacji i różnegi rodzaju manipulacji tymi danymi. Nie ma wątpliwości, że świat był (i wciąż jest) patriarchalny, oparty na sile i przemocy. Normą kulturową była męska dominacja, tak jak normą była praca i przemoc wobec dzieci, niewolnictwo, rasizm, kara śmierci, tortury, przemoc, eliminacja osób z niepełnosprawnościami, szykanowanie odmienności. Z dzisiejszej perspektywy koszmar. Ale zakładanie w tym wszystkim seksizmu, złej woli, przemocowych działań jest nadużyciem. Z naszej perspektywy nawet niektórzy abolicjoniści, czy obrońcy praw człowieka z przeszłości mogliby zostać seksistami czy rasistami. I to jest to co od początku uderzało mnie w książce Perez – oskarżenie “przeszłości”. Często niekonsekwencje, w rodzaju – przemoc to domena mężczyzn, ofiary są i były  najczęściej ofiarami mężczyzn, a kilka stron później narzekanie, że tak mało pisze się o wojowniczkach kobietach, a na pewno istniały. Ważne kwestie (jak rozwiązać nierówności) umykają topione właśnie w nadużywaniu przekonania o złej woli, a nie niewiedzy, czy nieświadomości. I sprawy nie załatwia fakt, że przywołuje się przykłady “niektórych mężczyzn, nie uważających kobiet za równe”. Tak, idioci są wśród nas, ale nie oznacza to, że jest to powszechne (podobnie jak jest wielu idiotów, uważających niepełnosprawność, ubóstwo czy inne losowe przypadki za konsekwencję nieudolności). Tak, zgadzam się z autorką, że świat w wielu wymiarach domyślnie skrojony jest pod mężczyzn. Co więcej pod praworęcznych, w pełni sprawnych mężczyzn (i nie wyłącznie białych, o czym świadczą wyjątkowo patriarchalne społeczeństwa azjatyckie). Ale nie podobają mi się manipulacje danymi i ich bardzo wybiórcze interpretacje.

Analiza wpływu płci wyborców na poparcie obecnego prezydenta USA ujawniła, że „im bardziej wrogo nastawieni do kobiet byli wyborcy, z tym większym prawdopodobieństwem popierali Trumpa”. Mało tego: agresywny seksizm był prawie tak dobrym prognostykiem poparcia dla tego polityka jak sympatie partyjne.

Zatrzymałem się w tym miejscu, żeby znaleźć rozkład głosów na Trumpa w wyborach z 2016 roku w podziale na płeć. Wynik – 53 procent białych kobiet głosowało na seksistę! W ogólnej populacji kobiet było to 41 procent. Czy 41 procent kobiet (a 53 proc, białych) jest agresywnymi seksistkami wrogo nastawionymi do kobiet?

Normą kulturową były dawniej praca dzieci, bicie ich, niewolnictwo, tortury, kara śmierci, rasizm i wiele innych działań związanych z przemocą. Cywilizacja, rozwój społeczeństw sprawiła, że mówimy o przeszłości, co więcej możemy na podstawie tych zdarzeń oraz rozwoju nauki dbać o to by świat był lepszy, bardziej równościowy, tolerancyjny i rozumiejący. I nie chodzi bo temu zaprzeczać, tylko na tej podstawie zmieniać. Dwa lata temu, podczas Kongresu Kobiet  współprowadziłem panel „Chcemy całego życia!” Osoby z niepełnosprawnościami o pokonywaniu barier i samostanowieniu”. Wspominam o tym zdarzeniu, bo całość została zorganizowana w Hali-Expo Łódź. Miejscu absolutnie nie przystosowanym do czegoś takiego. Pomieszczenia wykładowe mieściły się w ogromnej hali, poprzedzielane wyłącznie cienkimi ściankami do połowy wysokości wysokiej hali. To sprawiało, że dźwięki odbijały się wielokrotnie, efektem był szum i hałas. Podczas panelu prowadzonego przeze mnie wraz z Agnieszką Warszawą na sali oraz wśród gości było mnóstwo osób z nadwrażliwością słuchową. Gdy zobaczyłem jak to wszystko funkcjonuje, byłem przerażony. Łatwo oskarżyć organizatorów o złą wolę czy przemoc, jednak przypuszczam, że powód był bardziej prozaiczny. Nikt nie zastanowił się jak to będzie funkcjonowało – to powinien wiedzieć właściciel budynku. Podczas tego wydarzenia dowiedziałem się również, że w Polsce praktycznie nie istnieją gabinety ginekologiczne dostosowane do potrzeb kobiet z niepełnosprawnościami (w tym na wózkach). Dopiero osoby zainteresowane, pełniące rolę samorzeczników zaczęły głośno o tym mówić, że jest problem, że jest taka potrzeba. Czy powinniśmy znów oskarżyć patriarchalny świat za to niedopatrzenie? A gdzie podziewały się przez lata kobiety ginekolożki, nie wiedziały o tym? Uznały, że to nie problem, bo jest zbyt mało takich kobiet. A może, że kobiety z niepełnosprawnościami nie mają tej sfery ciała? To właśnie uproszczenia i brak zastanowienia. Tak jak o potrzebach osób z niepełnosprawnościami powinny wypowiadać się one same, nie zaś wyłącznie eksperci, którzy wiedzą lepiej, tak samo kobiety powinny mówić, zwracać uwagę i walczyć o zmiany w przestrzeni dookoła nas. Jeśli już wiemy (o czym pisze autorka), że w crash testach samochodów wykorzystywane wyłącznie manekiny o męskiej budowie, to naszym celem jest zmiana tego stanu, a nie krzyk o przemocy i męskiej dominacji. Sytuacja przypomina trochę pieczeń z anegdoty. Od lat w pewnej rodzinie podczas przygotowywania pieczeni, odcinało się jej boki. Taka była tradycja przekazywana od prababci. Mięso miało być lepsze, bardziej soczyste. Przy okazji jakiejś rozmowy okazało się jednak, że prababcia tak robiła, bo mięso zwykle nie mieściło się w zbyt małej brytfannie. Tak mogło być z tymi manekinami, z ustaleniem, że w przestrzeniach publicznych toalet dla kobiet i mężczyzn jest tyle samo (choć kobiety potrzebują więcej czasu i częściej korzystają) i wielu, wielu innych ważnych sprawach, o których szczegółowo pisze Perez, podlewając to sosem złej woli “męskiego świata”. Naturalnie zdarzają się mężczyźni, którzy ignorują i upraszczają potrzeby kobiet, ale w wielu różnych miejscach może się to również zdarzyć (np. bardzo mało jest badań dotyczących żałoby ojców. Większość poświęcona jest temu, jak przeżywają ją matki). 

Nie zaprzeczam, że świat z perspektywy mężczyzny może być wygodniejszy i bardziej do niego dostosowany, ale (chcę w to wierzyć) zmienia się, również dzięki takim osobom jak Caroline Criado Perez, które głośno krzyczą i pokazują “hej, chyba o kimś zapomnieliście”. I z tego powodu, warto przeczytać Niewidzialne kobiety, żeby zobaczyć o czym zapominamy i szukać więcej i więcej i więcej. Z korzyścią dla nas wszystkich. Choć warto uważać, żeby nie posuwać się do pewnych uproszczeń i manipulacji danymi, od których (w mojej opinii) nie jest wolna książka Perez. A przede wszystkim nie zakładać seksizmu niemal w każdym przejawie. Ciekawostka – ostatnio przy okazji wpisu na blogi.bossa.pl zarzucono mi seksizm. Do ilustracji wpisu poszukiwałem osoby zdziwionej. Specjalnie wybrałem fotkę kobiety, bo często przy ilustracjach dotyczących inwestowania są sami mężczyźni. No i w komentarzu nasza stała komentatorka zwróciła uwagę, że posunąłem się do seksizmu “Zdjęcie ładnej pani to ostatnia rzecz, jaka teraz zostaje, gdy chce się zasugerować brak inteligencji (i tylko inna baba to zauważy).” A chodziło wyłącznie o zdziwienie. 

A na koniec jeszcze jedna anegdotka dotycząca tego, że czasem nie zła wola tylko niewiedza prowadzi do wyboru pewnych rozwiązań. Szczycimy się w Polsce edukacją włączającą, klasami i szkołami integracyjnymi. Istnieniem szkolnictwa specjalnego, tego, że zauważamy potrzeby tej niemałej grupy, jaką są dzieci (i w ogóle osoby) z różnymi dysfunkcjami, nie neurotypowe, czy pełnosprawne. Prowadząca stronę na FB Mama na Zanzibarze opisała niedawno przepiękną sytuację. Możemy się tylko zastanowić, czy z naszej strony to dyskryminacja, czy brak głębszego przemyślenia. A najlepiej byłoby wprowadzać realne zmiany.

Nie przeczytałem dokładnie całej książki Perez. Przyznaję wprost. Po kilku pierwszych rozdziałach, gdzie zaznaczałem sobie co chwilę, jakieś wątpliwości, było ich tak dużo, że w kolejnych wyłuskiwałem już tylko same informacje dotyczące przejawów niedoszacowania istnienia kobiet w przestrzeni dookoła nas. Zbyt dużo wokół danych było opowieści, interpretacji i zarzucania złej woli światu. Chciałbym, żeby tyle samo miejsca autorka poświęcała opisom poświęconym wprowadzonym rozwiązaniom i temu, jak się one sprawdzają i przyczyniają do poprawy komfortu życia.

***

Ciekawostka – podobnie z udowadnianą na siłę tezą, wydawała mi się Broń matematycznej zagłady i co ciekawe w Dwutygodniku w rozmowie z C.C. Perez ta książka jest wspomniana przez prowadzącą wywiad Ewę Drygalską. A tu inne, bardziej rzetelne spojrzenie na te same kwestie, czyli algorytmy i ich projektowanie..

[Photo by Sophie Potyka on Unsplash]

Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn, C. C. Perez

Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn, Caroline Criado Perez

Wyd.: Karakter, 2020

Tłum.: Anna Sak

4 komentarze do “Niewidzialne kobiety”

  1. Piszesz na samej górze o przypadkach, gdzie coś w naszym świecie nie uwzględnia potrzeb mniejszości, np. niepełnosprawnych czy leworęcznych. I w takim przypadku faktycznie można uznać, że to tylko czyjaś głupota, a nie próba dyskryminacji. Tylko jest jeden problem. Kobiety na świecie to nie jest mniejszość. To jest połowa ludzkości. Połowa! Jak nie bierze się pod uwagę potrzeb połowy społeczeństwa to już chyba nie jest zwykłe niedopatrzenie?

    1. Masz racje, ale to jest pochodna uwarunkowań. Świat taki był. Możemy się z tym nie zgadzać, ale tak funkcjonował. Możemy mówić o złej woli, albo braku świadomości, ale to nie ma znaczenia. Ważne, że to się zmienia.
      Dane są ważnym źródłem, żeby zmieniać świat na lepsze. Ale wybiórcze manipulowanie, nie sprzyja budowaniu zaufania do tego, kto tak robi. Choć zakładam, że to również może być spowodowane brakiem odpowiedniej perspektywy.

  2. Wiesz co, pewnie jest sporo racji w tym, co piszesz, ale w tym momencie, czy jest ważne z jakiego powodu świat jest dopasowany tylko do połowy populacji? czy to jest zła wola, czy zwykłe niedopatrzenie? Sam twierdzisz, że to nie ma znaczenia. Nie ma, bo nawet takie niedopatrzenia wynikają z szerszego kontekstu, jakim od zawsze była dyskryminacja kobiet, czyli m.in. umniejszanie ich potrzeb. To się oczywiście zmienia, ale zbyt wolno, po prostu w XXI wieku nie powinno być już pewnych rzeczy – a są. I o tym pisze Perez. Pozwólmy jej też wybrać to, o czym chce pisać: być może ważniejsze było dla mniej krzyczenie o problemie, niż pisanie o tym, co ewentualnie się zmienia. Z perspektywy kobiety wcale jej się nie dziwię – po prostu jesteśmy tym wkurwione, tak samo jak tym, że wiecznie byłyśmy i nadal jesteśmy uciszane (tak, niestety też to robisz), a problemy kobiet zawsze są mało ważne.
    Tak poza tym wartościowy blog i na pewno będę zaglądać.

    1. „po prostu w XXI wieku nie powinno być już pewnych rzeczy” – mnie tego typu argumentacja nigdy nie przekonywała. Bo co to znacz? w XXI wieku w Polsce, Ukrainie, Zanzibarze, jakimś kraju azjatyckim z niesłychanie silną kulturą patriarchalną?
      Zmiany są procesem – jednostkowo to może zbyt wolno, ale społecznie ewoluują. Pewnie jest tak, że krzyczące rewolucjonistki – zwracają uwagę na problem. On jest najpierw wyśmiewany, później uciszany, a później powoli staje się normą (to dootyczy wielu ważnych rewolucji). Sam mam kilka prywatnych (zawodowo) działek, gdzie też lata temu byłem wściekły, że się nic nie zmienia, a jeśli już to zbyt wolno. Ale powoli, gadaniem, zwracaniem uwagi, te zmiany zaczęłu następować.

      „nadal jesteśmy uciszane (tak, niestety też to robisz)” – to chciałbym, żebyś wyjaśniła. Bardzo. Bo jeśli chodzi o to, że pozwalam sobie na odrębne zdanie, to nie jest to uciszanie tylko dyskusja. Po prostu.
      Jestem jak najdalszy od mówienia – tego nie poruszajmy/to bez znaczenia/nie będę o tym rozmawiać.
      Dyskusja jest ważna, bo pozwala zrozumieć perspektywę – będzie to dotyczyło kobiet, dzieci, osób z niepełnosprawnościami, z depresją oraz (nie zapomnijmy) również mężczyzn – bo nie wszyscy są modelowym chochołem patriarchalnego maczo, ba sami mogli latami czuć się wyjątkowo źle w takim środowisku.

      Dzięki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *