Factfulness, H. Rosling

Factfulness

Przed pięcioma laty media obiegła informacja mrożąca krew w żyłach: “800 000 dzieci w Polsce jest niedożywionych”. Informację za Polską Agencją Prasową, która opublikowała wyniki raportu  opublikowanego przez firmę badawczą Maison podchwyciły dzienniki, tygodniki i media internetowe. Ja zaś zastanowiłem się… zaraz, zaraz: 800 000? Czyli 2 procent populacji Polski? A ile właściwie jest dzieci w wieku szkolnym (bo tych dotyczył raport) jest w Polsce. W efekcie napisałem na blogi.bossa.pl nieduży tekst dzieląc się swoimi wątpliwościami (i jak się później okazało nie tylko moimi) pt. 800 000 czyli co….

W tym wypadku problemem była nie tylko jakość badań, ale również nieumiejętność analizowania i interpretowania podanych danych, skupiając się na robiących wrażenie dużych wartościach, bez odpowiedniego kontekstu. Podobne sytuacje zdarzają się dość często. Choćby kwestia “masowych” samobójstw wśród pracowników France Telekom, przed kilku laty (Brutalna statystyka) czy medialne bicie w dzwony, że liczba samobójstw w 2013 gwałtownie wzrosła, przy czym niewiele osób zwróciło uwagę, że Komenda Główna Policji zmieniła metodologię kwalifikacji danych (do 2012 roku podawano samobójstwa potwierdzone, zaś od 2013 wszelkie zgłoszone podejrzenia samobójstw, później zaś dane weryfikowano).

Świata nie da się zrozumieć bez pomocy liczb. Nie da się też go zrozumieć jedynie przy ich użyciu.

To przesłanie pojawia się w książce Hansa Roslinga Factfulness nieustająco. Dobre dane pozwalają zrozumieć prawdę o świecie, dobra ich interepretacja jest do tego niezbędna. Musimy jednak pamiętać, że statystyka, wszelkie średnie, wskaźniki oraz indeksy są uproszczoną wizją rzeczywistości i nie możemy zapominać o jednostkowych przypadkach. To dlatego paleontolog Stephen Jay Gould po zachorowaniu na nowotwór napisał świetny tekst Średnia nie jest informacją (Median Isn’t a Message – oryginalny tekst do znalezienia w sieci), żeby pokazać, jak nieprawidłowo może być rozumiana statystyka.

Książka Roslinga to dane, dane, dane. Przedstawione w niezwykle przejrzysty i sugestywny sposób oraz szczegółowo omówione, aby pokazać, jak bardzo mylimy się w naszym postrzeganiu rzeczywistości. To swego rodzaju suplement do Zmierzchu przemocy S. Pinkera. Hans Rosling – lekarz, współpracujący z WHO, członek organizacji Lekarze Bez Granic opisuje szczegółowo jak bardzo otaczający nas świat zmienił się na lepsze, choć my posiłkując się wiedzą sprzed 20-30 lat nadal uważamy, że znajdujemy się na skraju przepaści jeśli chodzi o edukację najbiedniejszych, długość życia, stan zdrowia – zwłaszcza w krajach, których nie znamy – w Afryce i Azji – patrząc na świat przez pryzmat codziennych doniesień medialnych budowanych z obrazów katastrof czy przejmujących doniesień o głodzie i epidemiach.

Roslinga powinni czytać wielokrotnie przedstawiciele naszej rodzimej publicystycznej lewicy – Rafał Woś, Kamil Fejfer, Grzegorz Sroczyński czy Piotr Wójcik – przedstawiający wyobrażony świat pełen ofiar złego neoliberalizmu, wszechogarniającej biedy i ogromnych dysproporcji między bardzo biednymi i bardzo bogatymi. Rosling, niesłychanie wrażliwy na ubóstwo i nieszczęście jednostek pokazuje, gdzie popełniamy błąd w takim skrajnym postrzeganiu świata.

Niemal każdy z wymienionych wyżej publicystów zdaje się nie rozumieć danych, ale chętnie podnosi oręż polemiczny przekonując, że obecna sytuacja w Polsce to jakiś armagedon postneoliberalny, i że w znacznie lepszej sytuacji finansowej i życiowej byli ludzie przed 1989 rokiem

Piotr Wójcik w jednym z ostatnich tekstów dla krytykapolityczna.pl w tekście Od kryzysu do kryzysu próbuje przekonywać, że liberalizm rozpoczęty w latach osiemdziesiątych to istny ciąg katastrof.

W czasach regulowanego kapitalizmu, mniej więcej w latach 1945-1970, gospodarka światowa nie zanotowała żadnego większego kryzysu. Od końca lat 80. co kilka lat następuje gdzieś krach. W latach 80. kryzys zadłużeniowy dotknął kraje rozwijające się, w latach 90. mieliśmy kryzys meksykański, rosyjski, argentyński i wschodnioazjatycki, w tym wieku doszło do pęknięcia tzw. bańki dotcomów, kolejnego kryzysu argentyńskiego, kryzysu na rynku kredytów hipotecznych w USA, kryzysu strefy euro oraz załamania gospodarcze w Islandii i na Łotwie. A to i tak nie wszystko. Kryzysy gospodarcze to nie siły natury, tylko efekt przyjętych przez człowieka rozwiązań.

Ten krótki fragment, w którym sprytnie prześlizgnął się nad latami 70-89 pokazuje, jak łatwo jest manipulować korzystając z przekonań, a nie rzetelnych danych. Oczywiście nie ma w tym fragmencie ani słowa o kryzysie naftowym, szalejącej inflacji, która rozpoczęła się w latach 60, ogromnym bezrobociu, terroryzmie, niepokojach społecznych. Nie, dla dobra pocztówkowego porównania mamy “złote lata powojenne” i “koszmar pod dyktat bogaczy od lat 80.”

Pozwolę sobie zacytować fragment książki Roslinga o raju lat 60. w Szwecji.To dobry przykład, bo kraje skandynawskie są nieustająco na sztandarach naszej lewicy.

Moi studenci nie mogą uwierzyć, gdy opowiadam im, jak bardzo inna była rzeczywistość, kiedy ja sam studiowałem w latach sześćdziesiątych. Aborcja w Szwecji była wówczas, z kilkoma nielicznymi wyjątkami, nielegalna. Na uniwersytecie organizowaliśmy w tajemnicy fundusz dla kobiet, aby mogły się poddać zabiegowi w bezpiecznych warunkach zagranicą. Ich zdziwienie jest tym większe, gdy wyjawiam, dokąd te młode ciężarne studentki wyjeżdżały – do Polski. Katolickiej Polski. Pięć lat później Polska zakazała aborcji, a Szwecja ją zalegalizowała. […]

Miałem cztery lata, gdy patrzyłem, jak moja mama po raz pierwszy ładuje ubrania do pralki. Był to dla niej wspaniały dzień. Wraz z ojcem odkładali wiele lat, aby móc sobie pozwolić na automat. Babcia, która została zaproszona na ceremonię inauguracyjną nowej pralki, była jeszcze bardziej podekscytowana. Przez całe życie podgrzewała wodę na ognisku i prała ubrania ręcznie. Teraz chciała zobaczyć, jak elektryczność sobie z tym radzi. Była tak podekscytowana, że przez cały cykl prania siedziała jak zahipnotyzowana ka krześle przed pralką. […] Tamtego dnia moja mama powiedziała: “Hansie, załadowaliśmy ubrania do pralki i  automat zrobi swoje. A my możemy iść do biblioteki”.

Jeśli młodzi ludzie przekonują, że ich życie jest koszmarem, bo nie zarabiają choć trochę tego co najbogatsi, a równocześnie stać ich na dużo, dużo więcej, niż mnie było 20 lat temu, zaś ich standard życia jest nieporównywalnie wyższy, to coś jest nie tak. Nie wiem tylko, czy ze światem, czy z oczekiwaniami.

Książka Roslinga jest również książką o szacunku w dyskusji i prezentowaniu własnych poglądów. Rosling wyraża naprawdę niesłychaną wrażliwość jeśli chodzi o tych wszystkich ludzi, którzy składają się na jednostkowe przypadki ubóstwa, śmierci mówiąc wprost, że pozytywne trendy w światowych danych nie powinny nam przesłaniać tego wszystkiego co jeszcze możemy i powinniśmy zrobić, ale też przestrzega przed epatowaniem nieprawdziwą wizją świata.

Przeważająca część ludzkości nie żyje w krajach o niskich ani o wysokich dochodach, ale w tych znajdujących się pośrodku dochodowej skali. Taka kategoria nie istnieje wśród ludzi wierzących w podzielony obraz świata, ale rzeczywistość wygląda inaczej. Siedemdziesiąt pięć procent światowej populacji żyje tam, gdzie powinna znajdować się przepaść pomiędzy dwoma grupami państw. Innymi słowy, przepaść nie istnieje.

Książka Roslinga jest równocześnie książką o błędach poznawczych. O tym, jak filtrujemy postrzeganie rzeczywistości przez pryzmat tego, co robi największe wrażenie i co zapada najbardziej w pamięci – złe wiadomości, katastrofy, wojny, obrazy głodu. Nie ma w tym niczyjej winy (ba Rosling nawet usprawiedliwia częściowo media i dziennikarzy), po prostu tak funkcjonujemy.

Wizja niebezpiecznego świata jeszcze nigdy nie była tak skutecznie prezentowana jak teraz, w czasach, gdy świat stał się spokojniejszy i bezpieczniejszy.

Hans Rosling nieustannie przypomina, żeby patrzeć na trendy w długim czasie. U nas część publicystów chciałaby zmian już teraz. Żebyśmy żyli tak jak przeciętny obywatel Szwecji czy  Niemiec! Patrząc na jeden z wykresów zamieszczonych na stronie gapminder.org (współtwórcą był Rosling) widzimy, że w chwili obecnej Polska (pod względem dochodu) jest na poziomie Szwecji na początku lat siedemdziesiątych. Sam autor pisze niesłychanie sugestywnie: urodziłem się w Egipcie (który dziś jest na poziomie Polski w 1965 roku).

Szwecja, w której przyszedłem na świat, znajdowała się na tym samym miejscu pod względem dobrobytu i zdrowia, co dzisiejszy Egipt.

Nie wiem, czy Piotr Wójcik chciałby żyć w dzisiejszym Egipicie, ale z zacytowanego wyżej fragmentu wynika, że pewnie podobałaby mu się Szwecja w 1948 roku. Wszelkim krytykom, dla których PKB nie jest “rzetelną” miarą wyjaśnię, że Rosling pokazuje znacznie szersze ujęcie, gdy pisze o komforcie i jakości życia.

Bez wątpienia jest to jedna z najważniejszych książek ostatnich lat. Czy jednak apel autora o spokojną dyskusję opartą na rzetelnych danych przedostanie się szerzej? Zobaczymy.

 

Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą, Hans Rosling

Wyd.: Media Rodzina, 2018

Tłum.: Monika Popławska

Jeden komentarz do “Factfulness”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *