49 opowiadań

Umarł, jak mówią Hiszpanie, pełen złudzeń. W swym życiu nie zdążył utracić żadnego z nich, ani nawet na końcu odmówić aktu skruchy. (Rogi byka)

Dopiero teraz po latach widzę, jak wiele Hłasko czerpał ze stylu Hemingwaya. Choć może mi się tylko zdaje. Może powinienem sięgnąć do jego powieści izraelskich i to zweryfikować, nie zaś bazować na ułomnej pamięci. Minęło ponad pół roku od ostatniego mojego powrotu do lektur sprzed lat. Wśród potencjalnych kandydatów przewijali się Mailer, Hłasko, Hemingway, Dos Passos.

Najbardziej mnie ciągnęło do powieści Hemingwaya. Impuls przerodził się w działanie po wycieczce po Andaluzji. Gdzieś w piwnicy leży Słońce też wschodzi, pamiętając jednak mgliście opisy walk byków z opowiadań sięgnąłem po zbiór 49 opowiadań. Zamieszczone tam teksty powstawały w latach 1923-1936. Gdy oddawał całość do druku miał blisko 40 lat. Otwierające zbiór, to równocześnie najpóźniej napisane Śniegi Kilimandżaro, Krótkie szczęśliwe życie Franciszka Macombera, Stary człowiek przy moście i Rogi byka zdają się być historiami, których nie mógłby napisać młodzik. To opowieści o przegranych i sfrustrowanych, których życie nie ułożyło się tak, jak trzeba. Ich rozgoryczenie prowadzi do tego, że ranią siebie i bliskich. Rogi byka (a także Niepokonany) pozwalają spojrzeć nieco inaczej na cały show pod nazwą corrida. To spojrzenie na świat tych, którzy się boją, którym kariera się załamała, albo jeszcze nie mają świadomości pewnych ryzyk. Podejmują rozpaczliwe decyzje, żeby udowodnić sobie i innym, że są coś warci, a jednak świat nie daje im tej szansy. Czy czytając je jako nastolatek mogłem rozumieć, je tak jak dziś? Wątpię.

Jakie macie poglądy polityczne? – spytałem. – Nie mam żadnych -odpowiedział. – Mam siedemdziesiąt sześć lat. (Stary człowiek przy moście)

Niestety większość tekstów to impresje, pocztówki, sceny zatrzymane w kadrze, które mogyłby stanowić ćwiczenia dla aspirujących pisarzy – “opisz co stało się dalej”.

Wzgórza jak białe słonie, to jakby Dzikie Palmy jeszcze przed kulminacyjnym momentem.

Ta niedookreśloność i z całą pewnością surowy styl musiały być elementami, które mi się tak bardzo podobały przed laty. Ale teraz nie robią już tak wielkiego wrażenia.

Im dalej czytałem tym bardziej miałem wrażenie, że to irytujące wprawki, które gdyby nie zostały wydane, nikt by niczego nie stracił. W irytacji przerzucam tylko kolejne strony. Szkoda mi czasu. Cztery pierwsze (i Niepokonany) wystarczyłyby w zupełności.

Najwięcej życia i serca widzę w opisach corridy, a właściwie nie tyle corridy, co ludzi, którzy biorą w niej udział. Nie są to niestety refleksje dumnych zwycięzców.

Czuję mocny niedosyt, więc w najbliższym czasie zarezerwuję sobie kolejkę na którą z powieści. Może nawet na nielubiany przed laty (i nigdy nie dokończony) Komu bije dzwon.

49 opowiadań, E. Hemingway

49 opowiadań, Ernest Hemingway

Wyd.: PIW, 1974

Tłum.: Mira Michałowska, Jan Zakrzewski, Bronisław Zieliński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *