Tajemniczy przybysz

Znam twój gatunek. Składa się z owiec. Rządzi nim mniejszość, a tylko rzadko lub nigdy większość. Ludzie tłumią swoje uczucia i przekonania idąc w ślad za garstką, która robi najwięcej hałasu. Często ta hałaśliwa mniejszość ma rację, czasem się myli, lecz mniejsza z tym, tłum podąża za nimi.

Opublikowana w 1916, z akcją osadzoną w 1590 roku, powieść Marka Twaina Tajemniczy przybysz pokazuje geniusz autora, jeśli chodzi o obserwację zachowań i motywacji człowieka oraz uniwersalność przekazu. W zasadzie z niewielkimi zmianami dotyczącymi kwestii palenia na stosach, całość można by odnieść do dowolnych czasów, w dowolnym kraju.

Hipokryzja, dewocja, uleganie presji większości, oszustwa, chciwość i strach – to wszystko nie uległo aż tak wielkim zmianom na przestrzeni wieków. Twain w swoich satyrach często poruszał wymienione wątki, jak również kwestie fałszywej religijności oraz hipokryzji Kościoła i jego przedstawicieli.

Czytam niektóre zdania i unoszę brwi do góry, bo zastanawiam się skąd autor znał Polskę sto lat później.

Dla nas, chłopców, Eseldorf był rajem. Nie prześladowano nas zbytnio nauką. Wychowywano nas na dobrych chrześcijan, uczono czcić Najświętszą Pannę, Kościół, a przede wszystkim świętych. Poza tymi sprawami nie wymagano od nas więcej wiadomości, a nawet zakazywano nam ich. Wiedza była szkodliwa dla prostych ludzi; mogła wzbudzać w nich niezadowolenie z losu, który Bóg im przeznaczył, a Bóg nie zniósłby krytyki Swoich ustanowień.

Mieliśmy dwóch księży; jeden z nich, ojciec Adolf, był bardzo gorliwym, pracowitym i ogólnie szanowanym kaplanem.

Być może są księża lepsi pod pewnymi względami od ojca Adolfa, lecz nigdy nie było w naszej społeczności takiego, który byłby otaczany równie wielkim szacunkiem jak on, a to dlatego że ojciec Adolf zupełnie nie bał się Diabła. Był jedynym chrześcijaninem, jakiego kiedykolwiek znałem, o którym można było powiedzieć, że nic a nic nie boi się Diabła. Dlatego też ludzie odczuwali przed księdzem Adolfem wielki respekt. Sądzili, że musi być w nim coś nadnaturalnego, gdyż inaczej nie byłby tak zuchwały i zadufany w sobie. Wszyscy ludzie mówią z wielką nienawiścią o Diable, lecz odnoszą się do niego z szacunkiem, a nie lekceważąco. Ojciec Adolf zachowywał się całkiem inaczej; obrzucał go najrozmaitszymi przezwiskami, jakie mu tylko ślina na język przyniosła, a każdy, kto to słyszał, wzdrygał się z lękiem. Nieraz też wyrażał się o Diable pogardliwie i szyderczo, a wtedy ludzie żegnali się znakiem krzyża i szybko odchodzili w obawie, aby nie przydarzyło się im coś strasznego.

Ojciec Adolf rzeczywiście kilka razy zetknął się z Szatanem twarzą w twarz i nie ustąpił mu. Wiadomo, że tak właśnie było. Ojciec Adolf sam o tym mówił. Nigdy nie robił z tego tajemnicy, lecz jawnie o tym rozpowiadał. A że mówił prawdę, dowodzi tego co najmniej jedno zdarzenie. Kiedyś bowiem pokłócił się z tym wrogiem i nieustraszenie rzucił w Szatana flaszką; na ścianie jego pracowni po dziś dzień widnieje rdzawa plama w miejscu, gdzie uderzyła i rozbiła się ta flaszka.

Ale najbardziej kochaliśmy wszyscy drugiego księdza, ojca Piotra, i żałowaliśmy go. Niektórzy oskarżali ojca Piotra, że rozgłasza wokoło, iż Bóg jest dobrocią i znajdzie sposób, aby zbawić wszystkie swe biedne dzieci. To straszne tak twierdzić, lecz nie było nigdy absolutnego dowodu potwierdzającego, że ojciec Piotr rzeczywiście tak mówił; nie pasowało to do jego charakteru, żeby miał przemawiać w ten sposób, gdyż zawsze był dobry, łagodny i prawdomówny.

Elegancki, uprzejmy roztaczający wokół siebie pozytywny urok, nie kusi ludzi, tylko pozwala im być tym, kim są. Niemal jak serialowy Lucyfer

Nie wiem, na ile jest szansa, żeby Bułhakow (jak również Lewis, czy Frossard) inspirował się tą historią Szatana przybyłego do miasteczka i spełniającego najskrytsze ludzkie marzenia w swoim Mistrzu i Małgorzacie, ale bezsprzecznie warto zajrzeć do powieści Twaina i z ubolewaniem zastanowić się nad naturą ludzką oraz zmysłem moralnym.

[Foto: Kadr z serialu Lucyfer]

 

Tajemniczy przybysz, M. Twain

Tajemniczy przybysz, Mark Twain

Wyd.: SAGA Egmont, 2018

Tłum.:  brak informacji, prawdopodobnie Teresa Truszkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *