Oby cię matka urodziła

Sześćdziesięcioletnia córka oddaje matkę po udarze do domu opieki. Z jednej strony z poczuciem winy, bo matka nigdy nie chciała “tak skończyć”, z drugiej z ulgą i swego rodzaju satysfakcją, za upokorzenia, jakich doznała w życiu.

Takich historii słyszeliśmy dziesiątki. Niemal za każdym razem mamy do czynienia z tym samym schematem. Złego życia. Rodziny, w której nie ma więzi rodzinnych. Matki, która oczekuje od córek podporządkowania. Powielającej schemat ze swojego dzieciństwa. Ojca “zbyt kochającego córkę”, który choć nie posunął się tak daleko jak Josef Fritzl, to zdecydowanie nadużywał swojej pozycji. A matka zdaje się tego nie zauważać. Lub nie chce o tym wiedzieć.

Gdzie są, gdzie na wszystkich krańcach świata są matki, kiedy ojcowie gwałcą córki w swoich małżeńskich łożach? Wycierają kurze w salonach? Sprzątają w toaletach? Gotują obiad” Milczą, bo się boją? Czego się boją? Że mąż i ojciec ich córek i gwałciciel tych córek zabije je? Kto powiedział żonom tych mężów i matkom ich córek, że śmierć jest gorsza od tego, co przydarza się ich córkom?

Oby cię matka urodziła Vedrany Rudan to spowiedź sześćdziesięcioletniej córki, która nie potrafi wybaczyć, ale ma również problem z całkowitym odcięciem się. Córki, która pragnęła śmierci ojca i matki, ale gdy już to następuje, nie jest to wcale uwolnienie się od koszmarów z przeszłości.

Niewiele pamiętam z monodramu Krystyny Jandy na podstawie innej powieści Rudan (Oko, gardło, nóż) poza wrażeniem tego, co aktorka zrobiła z tekstem. Brutalnym i wściekłym. Przez wszystkie strony Oby cię matka urodziła miałem wrażenie, że słucham głosu Jandy i że zrobiłaby z tego o wiele mocniejszy spektakl, niż jest sama książka.

Oby cię matka urodziła, V. Rudan

Oby cię matka urodziła, Vedrana Rudan

Wyd.: Drzewo Babel, 2016

Tłum.: Marta Dobrowolska-Kierył

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *