Wiedziałem, że skądś kojarzę to nazwisko – Pascal Garnier. Po kilku stronach Daleko, dalej sięgnąłem do archiwum. Tak wówczas napisałem
Prawdopodobnie już za kilka dni, albo tygodni nie będę pamiętał o tej książce. A może będę, dzięki tym notatkom? Nie ma to znaczenia. [Jak się ma twój ból]
Kupiłem Daleko, dalej na podstawie opisu, dokładając do innych zakupów, żeby nie płacić za wysyłkę tylko jednej książki. Wydawnictwo Claroscuro nie robi ebooków. Czytam powoli strona po stronie. Cichutkie zdania. Wyobraźnia buduje od razu obrazy. Słowa układają się tak jak powinny, albo w sam raz na aktualny nastrój.
Nie mając nic do roboty postanowił po prostu pobyć.
Człowiek budzi się pewnego dnia i wszystkie jego zabawki, jeszcze wczoraj pełne życia i magii, okazują się martwymi przedmiotami, bezużytecznymi i pozbawionymi mocy.
Podoba mi się proza Garniera, muszę zaglądać do niej częściej. Spokojne, kojące zdania i niepokój narracyjny, który zaczyna się w pewnej chwili wyłaniać. Może zaskakując, a może wręcz przeciwnie. Właśnie na “coś” czekamy. W Daleko, dalej autor pokazuje nam znany schemat – mężczyzna, który chce po prostu zniknąć. Wycofać się, uciec – z dala od dotychczasowego życia, społeczeństwa. Nie jest istotne dlaczego, choć w tym wypadku może wiąże się to z osiągnięciem pewnego wieku i uświadomieniu sobie nieuchronności. Może to marzenie, może potrzeba, a może chęć zrealizowania czegoś na tyle szalonego, żeby wyrwać się z rutyny lat.
W tym konkretnym wypadku – Marc, daje się ponieść impulsom. Jedzie w odwiedziny do swojej dorosłej córki, przebywającej w szpitalu psychiatrycznym. Robi to wbrew dotychczasowym zwyczajom, w zupełnie innym dniu niż zazwyczaj. Nie wiemy o niej nic. Postanawia ją zabrać ze sobą na wycieczkę.
I w tym momencie po prostu zakończę.
– To dziwne, ale zawsze czułam się przy tobie samotna
– Przykro mi.
– Dlaczego? Dobrze pobyć z kimś w samotności… Nie trzeba się odzywać
Daleko, dalej, Pascal Garnier
Wyd. Claroscuro, 2021
Tłum.: Gabriela Hałat