Zapadnia. Człowiek i socjalizm

Kapitalizm […] to system, z którego istoty Autor może i do dziś nie zdaje sobie sprawy. On tylko z niego zgrabnie korzystał. uważa, że to rezultat jego pracy. Nie zamyśla się nad dysproporcjami między jego korzyściami i korzyściami tych, których nie tylko pracę, ale i istnienie przemilcza. Dzieje się to na zasadzie, która pokutuje u nas nawet w formie językowej. Jest pracodawcą, czyli dobroczyńcą pracujących. A w rzeczywistości jest -podobnie jak wszyscy inni kapitaliści – pracobiorcą. Bierze ludzką pracę i płaci za nią mniej, niż ona warta.

To fragment wstępu do książki Antoniego Jaroszewicza Libretto finansisty. Jaroszewicz był milionerem, jednym z najbogatszych przedsiębiorców w przedwojennej Polsce. W 1968 opublikowano jego wspomnienia z lat 1881-1947. Książka ukazała się nakładem Czytelnika w trakcie głębokiego PRL-u stąd poprzedzona została wstępem, w którym Zbigniew Mitzner wyjaśnia błędy i wypaczenia autora wspomnień, a tym samym kapitalizmu. Ten powyższy jest jednym z przykładów, ale jest jeszcze kilka innych nieco bardziej kuriozalnych.

Nasze aktorki i baletnice są również tylko pracownicami państwowymi. Nie otrzymują cennych kolii. Może i czasem tego żałują, ale pochwałę swej sztuki mogą znaleźć w obliczeniu pewnego baletmistrza, który stwierdził, że jedna próba baletowa wymaga takiej siły jak jedna zmiana fedrowania na przodku w kopalni.

Nie znam ścieżek losu Zbigniewa Mitznera. Z krótkiej notki w wiki, wynika, że mógł być postacią tragiczną. Być może nawet zmuszoną do napisania owego wstępu. A być może ideowo wierzył w socjalizm.

Wróćmy do cytatu z początku. Mamy rok 1968. Teraz szybki przeskok o blisko pięćdziesiąt lat do przodu. Na wolnym blogu, napisanym bez nadzoru państwa, cenzury, przymuszania, autorka publikuje zestaw obrazków. W jej zamierzeniu prawdopodobnie obnażający rzeczywistość, nieco satyryczny, skłaniający do refleksji.

Oto jeden z nich:

kiciputek, kolorowanka

Źrodło: kiciputek.blogspot.com/2015/04/zeszyt-cwiczen-z-ekonomii.html

Znajdź różnicę między definicją z 1968 roku a tą z 2015.

No to jeszcze jeden fragment.

Trzeba przyznać, że ideały socjalizmu potrafią mocno zahipnotyzować. Nikogo nie interesuje, jak ten owoc ma powstać. […] istnieje wiele różnych krajów socjalistycznych. […] Żadne z tych państw nie uzyskało oczekiwanego rezultatu. Wszystkie natychmiast bez wyjątku, doczekały się dyktatury, a ich najbardziej charakterystycznym “owocem” jest przemoc wobec człowieka.

I jeszcze:

[…] wolimy słuchać rzeczy miłych dla naszego ucha – “biedni zasługują by dostawać za darmo”, co odbieramy jako “ja zasługuję by dostawać za darmo”; “należy ci się = należy mi się”; bogatych przestrzegamy zwykle jako złodziei, a nie jako tych, którzy dorobili się, zaspokajając w najefektywniejszy sposób ludzkie potrzeby.

To już refleksje z samego centrum socjalistycznego raju. Anatolij Pawłowicz Fiedosiejew. Wybitny radziecki inżynier, odznaczony medalem Bohatera Pracy Socjalistycznej, zdobywca Nagrody Leninowskiej i … uciekinier. W wieku 60 lat w 1971 roku ucieka ze Związku Radzieckiego do Anglii. W 1976 roku publikuje książkę Zapadnia. Człowiek i socjalizm. Zamieszcza w niej swoje przemyślenia na temat tego jak w praktyce funkcjonuje ten ustrój. Książka została wydana w ubiegłym roku (czyli po 40 latach) przez Polsko-Amerykańską Fundację Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFERE). Idea stojąca za tą publikacją i innymi wydawanymi przez PAFERE jest prosta – pokazać, dlaczego socjalistyczne idee przegrywają z rzeczywistością.

Teoretycznie koncepcja, jaką jest socjalizm wydaje się niezła. Zwłaszcza, gdy widzi się nawoływanie dookoła do równości, dochodu gwarantowanego, utyskiwanie na krwiopijców kapitalistycznych. Niestety mam obawy, że nie tędy droga. Dla mnie książka Fiedosiejewa nie jest zaskoczeniem. Pierwszą połowę życia spędziłem w socjalizmie. Drugą w dość kulawym, ale jednak kapitalizmie. Z mojej czysto subiektywnej perspektywy oba systemy mają wady, ale wolę jednak ten drugi. Za cenę kryzysów ekonomicznych, bezrobocia, recesji. Ach.. chwileczkę… Oficjalnie socjalistyczna gospodarka nie borykała się z tymi problemami, w praktyce było nieco inaczej. Ciekawostka: w jednej z encyklopedii PRL-owskich pod hasłem “kryzys” wyjaśnienie brzmiało, że to zjawisko występujące wyłącznie w ustroju kapitalistycznym.

Wróćmy do Fiedosiejewa. Ta książka nie przekona młodych, którzy są rozgoryczeni i rozczarowani. Od 2007 mamy globalne spowolnienie w gospodarce. Wynik jest taki, jaki jest. Problemy z zatrudnieniem, niskie stawki, brak perspektyw. Bunt młodych. Ich hasłem zdaje się być “no future” to samo, które było zarzewiem buntu końca lat siedemdziesiątych (przedłużający się kryzys). Dzisiejsi 30-latkowie nie pamiętają PRL-u więc hasła o powszechnej równości, godziwej płacy za KAŻDĄ pracę wydają się im uzasadnione. Problemem jest jeszcze coś innego. Moje pokolenie było biedne i nie miało nic. Dziś to biedne – z dużych ośrodków – ma telefony, dostęp do technologii, darmowe usługi elektroniczne. Niechętnie godzi się na obniżenie standardu życia.

Pisałem o tym przy okazji tekstu Wreszcie rozumiem młodych socjalistów (chyba). Wielu z nich ma serialowo-reklamowe wyobrażenia o życiu. Zwłaszcza ci związani z wolnymi zawodami – muzycy, literaci, artyści. Szukają dotacji, wsparcia, minimalnej płacy. Nie interesuje ich to, że być może nie mają talentu. Nie interesuje ich to, że w historii ci z talentem szukali fuch, okazji, biedowali, zanim zostali docenieni (polecam choćby Listy Vonneguta). Kilka lat temu karierę robiło określenie “pokolenie-teraz”. Wszystko chcą natychmiast. No i tak jest z pensją, pracą, stanowiskami. Teraz!

Jeszcze jeden cytat z przedstawiciela rozgoryczonego pokolenia trzydziestolatków:

Problem polega na tym, że w Polsce jest ograniczona liczba dobrze płatnych miejsc pracy, które jednocześnie dają możliwość awansu. W taki sposób został urządzony rynek.

[…]

można byłoby wymyślić dobry system przyznawania świadczeń społecznych i świetnie działających instytucji publicznych.

[…]

Zwłaszcza że praca i płaca to pojęcia arbitralne. Ludzie myślą, że dostają coś za swoją pracę.

[…]

Dochód gwarantowany dostaje się dlatego, że jest się człowiekiem. Poza tym – czy ktoś rozlicza bogatych ludzi z tego, że przepijają swoje pieniądze?

Źrodło: weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,20763535,tworca-magazynu-porazka-polacy-sa-biedni-i-wkurzeni-nie.html

Naprawdę “rynek został urządzony”? “Można byłoby wymyślić system”?

To właśnie socjalizm starał się wymyślić i urządzić rynek. Zgodnie z zasadami równości i sprawiedliwości. Wyszło nieco gorzej, niż zamierzano. O czym pisze Fiedosiejew.

I znów powtórzę to samo. Młodych Fiedosiejew nie przekona. Zwłaszcza tych, przekonanych, że “jakoś” można to urządzić.

Nasze małe socjalistyczne ojczyzny

Mam tyle zaznaczonych fragmentów w tej książce, że właściwie mógłbym tę notkę wypełnić tylko cytatami. Choć – jak wspomniałem – nie wierzę, żeby ona przekonała pokolenie młodych, których zauroczyły lewicowe ideały. Z jednym jedynym wyjątkiem. Spróbujmy. Ciekawe czy niektórym czytelnikom coś to przypomina:

System dał im władzę, a oni by ją utrzymać, byli gotowi postępować zgodnie z jego nawet najgłupszymi zaleceniami.

[…]

Do szerokiego aparatu władzy trafiają żądne władzy beztalencia, obojętne na to co robią, których najważniejszą cechą jest potakiwanie.

[…]

Plan zakłada zmniejszenie wydatków na produkcję, co nie polegało na doskonaleniu procesów, lecz na rezygnowaniu z niektórych etapów produkcji. Tym samym obniżeniu ulegały koszty i zarazem jakość.

[…]

Żadnej pracy nie da się ocenić wyłącznie na podstawie ilości wykonanych produktów.

Zatrzymam się przy tym ostatnim. Pracowałem niegdyś w wydawnictwie (wolnorynkowym), do którego przyszedł nowy szef. Na jednym ze spotkań wspomniał, że redakcja nie generuje zysków, co innego dział marketingu. To był powód, żeby ciąć pensje dziennikarzom. Zabawne.

Fiedosiejew pisze o nadzorze, i specjalistach od norm, które zabijają kreatywność i nietypowe rozwiązania. Wypisz wymaluj ogromna kapitalistyczna korporacja. Wszechwładna, centralnie sterowana, nie licząca się z jednostką, wyniszczająca.

Tak sobie myślałem, że część korporacji działa właśnie tak jak socjalizm. Aż dziwne, że jeszcze nie pada. Chyba przez swój rozmiar (zbyt wielkie by upaść). Z tą różnicą, że starają się generować zyski. I to być może jest przekaz dla części osób. Wyobraź sobie olbrzymią korporację. Bez wielkich szans na awans, centralnie zarządzaną, niekoniecznie przez wybitne jednostki. Tam, gdzie donosiciele mają się całkiem nieźle. Ci, którzy robią swoje od 8 do 16 są lepiej wynagradzani, niż podejmujący ryzyka i biorący się za nowe projekty. To taki socjalizm w pigułce. Zwłaszcza, jeśli firma próbuje kontrolować życie pracowników. Firmowy telefon, monitorowanie portali społecznościowych i różne takie rozwiązania.

Kapitalizm w Polsce ma mnóstwo wad (wszystkie nasze rządy miały socjalistyczne ciągoty). Ten światowy – w różnych wydaniach również. Tam gdzie postawiono na totalną wolność może prowadzić do anarchii i dzikiej wersji. Pisze o tym O’Rourke w Wykończyć bogatych. Kraje bardziej świadome starają się pewnym mechanizmom przeciwdziałać, tworząc prawo antymonopolowe, dbając o prawa pracownicze, konsumenckie. Nie zawsze się to udaje, ze względu na ogromne grupy interesów (wystarczy poczytać o przemyśle spożywczym), ale z perspektywy jest to efektywniejsze niż droga socjalistycznej pseudorówności. Równość zawsze będzie się wiązała z ograniczeniem wolności. Dopóki to my zabieramy innym, może jest i atrakcyjne. Ale co będzie, jak zaczną nam zabierać?

Zapadnia. Człowiek i socjalizm. A Fiedosiejew

Zapadnia. Człowiek i socjalizm, Anatolij Fiedosiejew

Wyd.: PAFERE, 2016

Tłum.: Jan Kubań

2 komentarze do “Zapadnia. Człowiek i socjalizm”

  1. Monopol państwa przynosi radykalnie gorsze efekty iż prywatne quasi monopole. A strach przed wolnością jest nieuzasadniony.

    Inny dobry cytat z tej książki:
    W Moskwie oczywiście było o wiele więcej możliwości na łatwiejsze życie, ale było też więcej okazji do poniżania twojej godności. Przy czym całe to chamstwo nie jest wrodzoną ludzką cechą ani tym bardziej wyłączną cechą Rosjan. To wynik skrajnego braku wszystkiego co jest niezbędne do zabezpieczenia nawet najskromniejszych ludzkich potrzeb. Braku, z którym nie mogliśmy sobie dać rady już od pół wieku. W pewnym stopniu jest to niejako „druga twarz” takich haseł, jak: pracujący – pępkiem świata. Będąc w pracy miło jest czuć się pępkiem świata. Jednak po wyjściu z pracy natychmiast sam stawałeś się ofiarą takich pępków w postaci kierowcy autobusu, sprzedawczyni itd. Oni są w pracy – są więc pępkami. A może lepiej by było by było dokładnie na odwrót? Wtedy po ciężkiej ośmiogodzinnej zmianie przez pozostałe 16 godzin byłbyś pępkiem.

    1. Nie mogę sobie przypomnieć polskiego autora opowiadań sprzed kilku lat. O ochroniarzu pilnującym wejścia do sklepu. Który przez tą krótką chwilę pokazuje, że ma władzę – nie pozwalając siadać na schodkach. To jest właśnie to. Urzędnik, który wie, że przez chwilę panuje nad tobą. A im większy ma wpływ (może dać paszport lub nie) tym bardziej się pastwi, za swoje niepowodzenia, bo ktoś byl niemiły w sklepie itp.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *