Osobowość na talerzu

My jemy, żeby żyć, a oni żyją żeby jeść. […] Ludzie robią żarcie, biorą, rozwożą żarcie, oni jeżdżą żarciem, ubierają się w nie. Tym je podgrzewają, a tym schładzają… to żrą, jak zeżrą za dużo, a to robią, żeby móc żreć jeszcze więcej […] ludziom zawsze wszystkiego jest mało. – monolog szopa RJ, z filmu Skok przez płot

Poznajcie Bruno, świnię ze zdjęcia ilustrującego ten tekst. Bruno wraz z psem Luizem był jednym z mieszkańców w andaluzyjskiej posiadłości. Obaj spacerowali po podwórku, zaglądając do domu, witając wchodzących bramą ludzi.

Psy biegające swobodnie nie zaskakiwały, świnia początkowo tak, zaś później przyzwyczailiśmy się do jej obecności. Nie mam pojęcia, jaki czeka go los w przyszłości. Być może skończy na talerzu, w końcu Hiszpania słynie z wyśmienitych szynek. Czy miałbym problem ze spróbowaniem mięsa z tego ciekawskiego zwierzaka. Prawdopodobnie nie. Może nawet zdołałbym zażartować w jakiś sposób z takiego posiłku. Czy miałbym problem z daniem z Luiza – prawdopodobnie tak.

Jestem mięsożerny, choć szanuję znajomych wegetarian i wegan i jeśli przychodzi mi przygotowywać posiłki, zawsze staram się uszanować tę decyzję i dopasować dania do obecności osób nie spożywających mięsa. Traktuję to zawsze jako wyzwanie. W sezonie letnim jestem w stanie obywać się bez mięsa, wyłącznie na diecie warzywnej i owocowej. A jednak jestem mięsożercą, lubię smak jagnięciny, uwielbiam ryby i owoce morza. Jadam króliki, choć dla wielu innych mięsożernych osób, jest to często bariera nie do przeskoczenia.

Mam również świadomość istnienia przemysłu hodowlanego oraz brutalności związanego z nim związanej. Całego łańcucha ludzi, którzy w imię swojego własnego interesu doprowadzają lub zgadzają się (lub milcząco przyzwalają) na cierpienie zwierząt. Mówię o łańcuchu, bo na jego początku są hodowcy, którym przede wszystkim chodzi o zysk, zaś na końcu tacy, jak ja, dla których liczy się smak lub po prostu łatwy posiłek.

Barbara King, którą poznałem przy okazji książki o żałobie zwierząt, napisała inną pozycję, w bardzo podobnym duchu Osobowość na talerzu. King w wieku pięćdziesięciu lat zrezygnowała z jedzenia mięsa, choć wprost pisze, jak bardzo tęskni za niektórymi smakami i potrawami. Zajmując się osobowością i emocjami zwierząt, uznała jednak, że będzie to najrozsądniejszy z jej punktu widzenia wybór. Autorka nie stała się wojującą weganką, potępiającą wszystkich innych mięsożerców, raczej stara się pokazać świat, który zbudowaliśmy. Świat pełen sprzeczności, który sprawia, że psy i koty traktujemy zupełnie inaczej (w kulturze zachodniej) niż świnie, krowy, kozy, czy zwykły drób. Nie wspominając już o rybach lub innych prostych stworzeniach, w przypadku których łatwo przekonujemy siebie samych, że ze względu na swoją budowę (nie tak rozwinięty układ nerwowy) nie muszą odczuwać bólu, emocji.

Ciekawy jest punkt wyjścia w tej książce, czyli rozpoczęcie rozważań od organizmów – niewątpliwie żywych – choć dla większości z nas na tyle odstręczających, że nie traktujemy ich poważnie jako możliwe źródło białka. Chodzi o owady. Choć jedzenie owadów jest popularne w wielu kulturach, zaś od czasu do czasu pojawiają się doniesienia o fermach przyszłości (karaluchy, szerszenie, czy różnego rodzaju larwy), większość z nas nie traktuje tej alternatywy poważnie. Wydaje się jednak, że to kwestia dobrego marketingu, który sprawił że nie wzdrygamy się na widok sklepu mięsnego, na którego szyldzie widnieje sympatyczna różowa mordka świnki.

King zastanawia się nad odczuwaniem bólu u owadów, a nawet prowokująco zadaje pytanie – czy wegetarianie na pewno są w porządku, gdy wiedzą, że uprawa wielu roślin wiąże się z pozbawianiem życia wielu owadów i innych organizmów uznawane za szkodniki?

Zwraca też uwagę, że w wielu obszarach zagrożonym ubóstwem dieta mięsna jest prostsza, tańsza i łatwiej dostępna niż dieta roślinna. Nie wspominając już o tym, że dostarcza więcej składników odżywczych. W bogatym świecie Zachodu, rezygnacja z mięsa jest świadomym wyborem i nawet poza sezonem wegetacyjnym możemy korzystać z dobrodziejstwa wielu roślin.

To mądra i ciekawa książka. O nadmiarze, o niekonsekwencji, kulisach masowej hodowli, a przede wszystkim o zwierzętach, zarówno tych, które uważamy za mądre i ciekawe, jak o tych, przy okazji których wolelibyśmy o tym zapomnieć oddzielając je od tego, co znajduje się na naszych talerzach.

W moim przypadku nie wywoła efektu natychmiastowej rezygnacji z mięsa. Jeśli kiedykolwiek to prawdopodobnie stanie się to z innych powodów. O wiele bardziej możliwe jest ograniczanie produktów zwierzęcych w diecie. Choć trudno mi sobie wyobrazić rezygnację z serów, jaj, czy produktów mlecznych. Przy czym nie chodzi mi o to, że jak wielu wegetarian mówi, można przecież przygotować “boczek z płatków orzecha kokosowego”, albo “smalec wegetariański”. Takich substytutów nie potrzebuje. Zwłaszcza w nazewnictwie, które mnie zawsze drażniło. Pasta z fasoli niech po prostu zostanie pastą z fasoli – smaczną i aromatyczną, nie zaś próbuje udawać coś, czym nie będzie.

Osobowość na talerzu, B. J. King

Osobowość na talerzu, Barbara J. King

Wyd.:  W.A.B., 2018

Tłum.: Adam Pluszka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *