Pranie mózgu. Uwodzicielska moc (bezmyślnych) neuronauk

Wiele lat temu kupiłem książkę pod beznadziejnym tytułem Zmień swój mózg, zmień swoje życie. Ponieważ staram się kupować niemal wszystko co ukazuje się na temat naszych zachowań, neuronauk i mózgu to ten tytuł po przejrzeniu i notce o autorze poleciał do koszyka. Dr Daniel G. Amen przedstawiony jest na nocie okładkowej między innymi jako neurolog kliniczny, psychiatra dziecięcy i młodzieżowy.

Zacząłem czytanie i z kolejnymi stronami otwierałem szeroko oczy ze zdumienia. Oto autor próbował przekonać czytelnika, że odpowiednio wykonane skany mózgu (emisyjna tomografia komputerowa – SPECT) pozwalają rozpoznać różnego rodzaju zaburzenia (depresje, lęki, napady agresji, nadpobudliwość itp.), diagnistyka jest banalna, zaś samo leczenie w stu procentach skuteczne. Autor wie jak z tym wszystkim się uporać, i jako dowód podaje kolejne zakończone sukcesem przypadki własnego leczenia. Zacząłem więc szukać informacji o autorze. No cóż poszło szybko. Własna klinika, programy w telewizji i … dużo, za dużo kontrowersji.

Nie dokończyłem jej w końcu, choć uwielbiam jeden fragment z niej, który czasami cytuję w różnych okolicznościach*.

Z doktorem Amenem właśnie spotkałem się po raz kolejny przy okazji lektury książki Pranie mózgu. Uwodzicielska moc (bezmyślnych) neuronauk, Sally Satel i Scotta Lilienfelda. Autorzy próbują w niej odczarować nieco modę na neuronauki wyjaśniając, co wiemy o funkcjonowaniu mózgu, czego nie wiemy, a co dopiero przypuszczamy. Bardzo krytycznie podchodzą do wszelkiego neuromarketingu, neurodiagnoz przy wykorzystaniu najnowszych urządzeń pokazując krok po kroku, jak trudna i złożona jest interpretacja, a tym samym diagnostyka uzyskiwanych wyników. Mamy słynny przykład z martwym łososiem, u którego zidentyfikowano aktywność nerwową przy użyciu funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. Właśnie w gronie nadinterpretatorów znalazł się doktor Amen.

Duża część książki dotyczy również zagadnień etycznych związanych z problemem wolnej woli i rozdziału mózgu od umysłu. Mam czasami wątpliwości związane z jednoznacznymi sądami autorów i zbyt daleko idącej krytyce niektórych stanowisk. Zwłaszcza, że odniosłem wrażenie, że chyba zbyt daleko interpretują intencje i poglądy innych naukowców. Ma to miejsce w stosunku choćby do Davida Eaglemana, którego oskarżają o daleko posunięty redukcjonizm i determinizm próbując przekonać, że zdaniem Eaglemana człowiek nie jest odpowiedzialny za swoje czyny i wybory moralne, bo jest za nie odpowiedzialna chemia mózgu. Odwołują się do książki Eaglemana Mózg incognito. Co ciekawe, Eagleman w tej książce zdaje się stawiać mnóstwo pytań, co do funkcjonowania porządku prawnego w pewnych okolicznościach, a nie jak to starają się przedstawić Satel i Lilienfeld ma jednoznaczne stanowisko.

Sam Eagleman mocno to podkreśla:

Zastosowanie biologicznego podejścia nie oznacza usprawiedliwienia przestępcy; podkreśla jedynie, że działania sprawcy nie jest niezależne od pracy jego mózgu, o czym świadczą przykłady Charlesa Whitmana i Kennetha Parksa. Człowieka, który niespodziewanie został pedofilem, nie obarczamy winą za fakt, że zachorował na raka mózgu. Nie winimy złodzieja z otępieniem czołowo-skroniowym za proces degeneracji jego kory czołowej.

Satel i Lilienfield w jednym z rozdziałów przytaczają zresztą przykłady osób, w przypadku których doszło do poważnych zaburzeń w pracy mózgu,a które popełniły przestępstwo i starają się rozważyć na ile były świadome tych czynów, a na ile “zmuszone”. Dlatego nieco mnie zdziwiła krytyka Eaglemana, który w zasadzie zwraca uwagę na to samo.

Niemniej książka bardzo ważna choćby w dyskusji o tym, jak nauka jest wykorzystywana w pop-świecie, gdzie nie liczy się rzetelność naukowa tylko efektywność sprzedaży.

*ulubiony fragment z książki D. Amena

Zasada 18/40/60

Kiedy masz osiemnaście lat, przejmujesz się tym, co wszyscy o tobie myślą

Kiedy masz czterdzieści lat, masz gdzieś, co ktoś może o tobie myśleć

Kiedy masz sześćdziesiąt lat, zdajesz sobie sprawę, że nikt w ogóle o tobie nie myśli i nie myślał

[książka ma sporo literówek i drobnych błędów, oraz źle sformatowane przypisy w ebooku, które są bardzo istotne]

 

Pranie mózgu. Uwodzicielska moc (bezmyślnych) neuronauk, S. Satel, S. O. Lilienfeld

Pranie mózgu. Uwodzicielska moc (bezmyślnych) neuronauk, Sally Satel, Scott Lilienfeld

Wyd.: Wydawnictwo CiS, 2017

Tłum.: Piotr J. Szwajcer

2 komentarze do “Pranie mózgu. Uwodzicielska moc (bezmyślnych) neuronauk”

  1. Z tym Pedofilem to też nadinterpretacja.
    Zakładam że jest pan mądry i wie że mamy czasem uczucia i myśli których nie akceptujemy. Czy gdyby pan poczuł żeby odbyć stosunek z dzieckiem , zrobiłby pan to ? Wątpię.
    Więc ten co niby przez guza chciał to robić nie mógł być zdrowy na umyśle , lub zapomniał kim jest. To jest absurd.

    1. no ale przecież właśnie o to chodzi. Cała dyskusja dotycząca etyki i naszej woli sprowadza się właśnie do tych granic, w chwili gdy pojawia się np. guz wpływający na zachowania (osobowość?). Naturalnie, bez diagnostyki nie wiedzieli byśmy, że dzieje się coś nietypowego, więc intencje przypisać jest łatwo konkretnej osobie.
      Ja nie bronię takich zachowań, raczej chodzi mi o złożoność interpretacji, gdy wiemy, że pojawia się stan chorobowy. Eagleman też o tym pisze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *