No dno po prostu jest Polska

Sięgam często do przedwojennych gazet, literatury. Im dawniej tym ciekawiej się robi, zwłaszcza jeśli można zauważyć podobieństwa do obecnych czasów. Dzięki temu można zawsze stwierdzić, że może zmieniają się czasy, ale człowiek nie tak bardzo. 

Wiele z tych odniesień i porównań w naturalny sposób odnosi się do Polski, Polaków i życia w Polsce. Pewnych wad, przywar, skłonności. Socjolog Adam Leszczyński próbuje w książce No dno po prostu jest Polska rozprawić się z mitami, autostereotypami, które sprawiają, że Polacy mają tak niskie mniemanie o sobie (a raczej innych Polakach). A jednak coś się nie udało.

Gdy Słonimski pisze o edukacji i tragicznym stanie czytelnictwa, Makuszyński o agresji i ponuractwie, Boy-Żeleński o obłudzie i zaściankowości, można spokojnie odnieść to do bieżącej rzeczywistości po niemal 100 latach. Gdy w Gazecie Handlowej z 1934 roku czytam narzekania, o tym, że nie umiemy zbudować rozsądnie zasad przetargów, choć świat zachodni sobie z tym poradził, mam wrażenie deja vu.

Gazeta Handlowa 1934

Gdy Jędrzej Giertych pisze o pieniactwie oficerów w niemieckich obozach możemy się zastanawiać: “no tak coś w tym jest”, Sławoj-Składkowski jako lojalna polityczna miernota może być odnaleziony wśród bieżących polityków. Ale ciekawe, że część cech zauważają również obserwatorzy zewnętrzni, gdy tak jak Curzio Malaparte opisuje funkcjonowanie polskich polityków, czy György Spiró portretujący towiańczyków i legionistów. Więc może to nie jest wyłącznie autostereotypy, jak chciałby Leszczyński. Zwłaszcza, że o ile felietoniści pokroju Słonimskiego czy Prusa są krytyczni, o tyle Składkowski (a nawet Giertych) nie zauważa tego, że pisze satyrę na samego siebie.

Należy jednak pamiętać, że cytaty przywoływane przez Leszczyńskiego mają źródło w literaturze, felietonistyce lub satyrze, tej zaś celem jest pokazywanie, wyolbrzymianie, przerysowywanie. Co więcej pewne cechy mogą występować rzadko, ale są widoczne i zapamiętywane. Codziennie mijam dziesiątki samochodów. Kierowcy jadą mniej lub bardziej dynamicznie, ustępują, dziękują miganiem świateł awaryjnych za przepuszczenie, ale oczywiście zwrócę uwagę na tych kilku, którzy próbują wymusić pierwszeństwo, zaś na autostradzie przyczepią się na kilka centymetrów i koniecznie chcą, żeby wszyscy im ustępowali, choćby nawet jechali przepisowo. Tak funkcjonuje nasz obraz świata – zapamiętujemy wyróżniające się cechy i na ich podstawie często generalizujemy (heurystyka dostępności). A później dzięki właśnie temu jest nam łatwiej je znów wychwycić i mówić “wszyscy (Polacy/kierowcy w BMW/młodzi/”warszawka”) tak robią”.

Ten błąd zdaje się popełniać Adam Leszczyński. Zdecydowaną większość stanowią smakowite cytaty z Prusa, Sienkiewicza, Dąbrowskiej i wielu innych mniej lub bardziej znanych autorów przeplatane współczesnymi wypowiedziami, bądź to dziennikarzy lub komentatorów bądź literatów. Można tu przebierać, wybierać wykorzystywać w dziesiątkach sytuacji. Leszczyński wykonał sporą pracę i widać, że żal mu było wielu cytatów, bo czasem zajmują one więcej miejsca niż jego komentarz czy wprowadzenie. Usuwając jego treści można by zrobić zbiór aforyzmów “Znani Polacy o Polsce i Polakach”. Co więcej niby sam zdaje się rozumieć, że taki błąd można popełnić, gdy pisze, że nie robił specjalnej selekcji i zwłaszcza jeśli chodzi o komentatorów politycznych sięga do różnych opcji politycznych to jednak wybór literacki jest jednak stronniczy – Masłowska, Żulczyk, Szczerek, Gretkowska. Obstawiam, że gdyby sięgnął po jakieś “domy nad rozlewiskami”, czy poezję discopolo zobaczyłby piękną, szczęśliwą i rozkochaną Polskę, z łąkami, ostojami, domkiem na wsi i pomocnymi sąsiadami.

Mylący jest podtytuł “dlaczego Polacy tak bardzo nie lubią swojego kraju i innych Polaków” zwłaszcza w kontekście wstępu, w którym zdaje się przygotowywać czytelników do obnażenia tego, że ten negatywny autostereotyp jest nieprawdziwy. Mimo świadomości ograniczeń metodologicznych nic takiego jednak nie następuje, są tylko kolejne cytaty. A jedyne porównanie do innych narodów to przywołanie badań o autostereotypach Holendrów i dość dyskusyjne badania ankietowe jak Polacy oceniają inne narody. Trochę to jednak za mało. Tymczasem ciekawe byłoby jak wygląda ta ocena w krajach, które również doświadczyły wieloletnich represji. Adam Leszczyński jako socjolog powinien na to zwrócić uwagę. Czytając czasami literaturę grecką, węgierską, bałkańską, czy nawet ostatnio Fizykę smutku (autor Bułgar) odnosiłem bowiem wrażenie, że częste w niej jest właśnie to podobne jak w Polsce przekonanie, że cały świat jest przeciwko, że nic się nie udaje. A to oznacza, że jednak nie jesteśmy tak oryginalni. Przy okazji polecam również tekst Wojciecha Orlińskiego Wypijmy setę, który również w tę dyskusję się wpisuje. Co więcej zakładam, że literatura innych krajów też bogata jest w autorów, którzy wytykają i piętnują różne wady (jak choćby Mark Twain w Ameryce pod koniec XIX wieku).

Nie do końca też autor daje odpowiedź na pytanie, czy i jak to zmienić. Odwołuje się do przykładu Singapuru, w którym w ciągu jednego pokolenia wdrożono postawy obywatelskie, dzięki edukacji i wpajaniu odpowiednich wartości. Zapomina jednak o różnicach kulturowych i hierarchiczności oraz uległości w społeczeństwach azjatyckich. Żeby było zabawniej utyskuje (wraz z cytowanymi autorami) wcześniej na nasze naśladownictwo Zachodu. Sporą część poświęcił czytelnictwu i książkom, czyli powszechnemu faktowi (a nie autostereotypowi) że to jest niskie. Co więcej jest i było od dawien dawna – Słonimski (i inni autorzy cytowani przez Leszczyńskiego) już o tym pisał niemal 100 lat temu. My jednak od dekad dyskutujemy, rozmawiamy a w szkołach pokutują lektury sprzed stu lat, których dzieciaki nie rozumieją. Dodatkowo często nauczane są bez szansy na kreatywność (jedyna właściwa interpretacja). Nie uczymy pracy zespołowej, zaś od czasu do czasu dzieciaki przynoszą do szkoły prace wykonane przez rodziców, za które dostają dobre oceny, choć na pierwszy rzut oka widać rękę dorosłego. Tym samym inni, którzy zrobili to samodzielnie i dostają gorsze oceny budują sobie odpowiedni obraz świata. Trudno po takiej edukacji podchodzi pozytywnie i optymistycznie do siebie i świata.

Uproszczeniem jest również wniosek, że Polacy nie akceptują w sobie negatywnych zachowań (np. reakcja na pogrom w Jedwabnem). Komentując swoje badania nad posłuszeństwem wobec autorytetu Stanley Milgram opisywał pierwsze reakcje na wyniki eksperymentu (oraz wcześniejsze oczekiwania) – wielu krytyków pisało, że niemożliwe, żeby Amerykanie tak reagowali. Nie jest to więc cecha narodowa. Podobnie jak ocenianie siebie lepiej niż innych (patrz: badania Kahnemana i Tverskiego – jesteśmy lepsi niż inni kierowcy, jesteśmy bardziej inteligentni niż inni, itp.). Za mało krytycyzmu w tej pracy, a za dużo udowadniania pewnej tezy w oderwaniu od wyników badań psychologii społecznej.

Rozczarowała mnie ta książka. Zbiór cytatów smakowity, ale w zasadzie wnioski pobieżne, pod pewną tezę no i niestety bazując na źródłach literackich również ociera się to o publicystykę a nie poważną analizę, choć sposób i liczba cytowań sugeruje aspirację do takowej.

[Photo by Kaboompics .com from Pexels]

No dno po prostu jest Polska, A. Leszczyński

No dno po prostu jest Polska, Adam Leszczyński

Wyd.: WAB, 2017

3 komentarze do “No dno po prostu jest Polska”

  1. Jestem wielkim fanem Pana strony i zawartych tu treści. Jednak odniesienie do Jedwabnego w kontekście akceptacji przez Polaków negatywnych zachowań to moim zdaniem spore nadużycie. Na dzień dzisiejszy jest to bowiem ogromny znak zapytania.

    Pozdrawiam

    1. W tym momencie nie ma znaczenia, czy są to wydarzenia w Jedwabnem, czy jakieś inne zachowania trudne do zaakceptowania jeśli przyjęło się mit swego rodzaju bohaterstwa bez skazy.
      Leszczyński podaje to jako jeden z przykładów. Ale w gruncie rzeczy chodzi o rysy na historii. Oczywiście nie jesteśmy jakimś wyjątkiem. Narody mają swoje wstydliwe karty i albo się już z tym uporały, choćby częściowo albo nie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *