Idź krok po kroku

Wbrew temu co widnieje na notkach dotyczących Erlinga Kagge, nie jest on wielkim myślicielem. Jego książka Idź krok po kroku jest w pewnym sensie zbiorem banalnych przemyśleń i refleksji. Ale właśnie banał zaczynam cenić coraz bardziej. Dobrze opowiedziany. Taki na który albo sami, albo ktoś zwróci nam uwagę. Niestety w pewnym momencie, uświadamiamy sobie, że najbanalniejsze prawdy – w przeciwieństwie do tych górnolotnych, nadętych i wyrafinowanych – mogą znacznie więcej powiedzieć o życiu i człowieku.

Kagge jest norweskim podróżnikiem, zdobywcą obu biegunów. Jego niewielki esej to pochwała chodzenia. Wcale nie tych wielkich podróży, ale samego aktu przemieszczania się dzięki któremu mamy szansę na znacznie więcej doświadczeń.

Kiedy jedziesz samochodem w   kierunku   góry i   pozwalasz, by jeziorka, strumienie, mech i   drzewa przelatywały błyskawicznie obok ciebie, twoje życie staje się krótsze. Nie czujesz wiatru, zapachów, pogody i   zmian światła. Nie bolą cię stopy. Wszystko jest takie samo.

Kiedy wzrasta tempo, zawęża się nie tylko czas, ale też poczucie przestrzeni. Nagle jesteś już u   stóp góry. Poczucie odległości znika. Gdy już dotrzesz na miejsce, może ci się wydawać, że wiele przeżyłeś. Ale   wątpię w   to, żeby tak było rzeczywiście. Jeśli przejdziesz tę samą trasę, przeznaczysz na   jej   pokonanie dzień, a   nie pół godziny, będziesz spokojniej oddychał, słuchał, wyczuwał pod stopami grunt, dzień będzie zupełnie inny. Góra rosnąć będzie stopniowo i   poczujesz, że otoczenie się poszerza.

Traktowanie tego rodzaju przemyśleń jako mentorstwa i nauczania jest nierozsądne. Mam wrażeniem że najpierw trzeba w sobie samemu odnaleźć taką potrzebę, i dopiero wówczas docenia się, gdy inni rozumieją podobnie. Gdy inni wyrażają w zasadzie nasze własne myśli. Zresztą Kagge nie wydaje się pouczać i mówić “wybierz taką drogę”, on raczej opisuje swoje przeżycia i to co jemu dają podróże, spacery, wyzwania. Pozornie bezcelowe, a może nawet i bezsensowne.

W gruncie rzeczy jego refleksje są o uważności (znów modne marketingowe hasełko) na świat, oraz o wysiłku, który należy podjąć, żeby zauważać coś więcej. Nawet w te dni, gdy czujemy się przytłoczeni choćby listopadową szarością.

Latem jest tak, jakby kolory były podawane na srebrnej tacy. Zimą, aby je zauważyć, często potrzeba trochę więcej skupienia. Należy wpatrywać się w   słabe światło, żeby po kilku minutach przed oczami otworzyły się wszelkie możliwe barwy. Kolory, które się wtedy widzi, wydają się pełniejsze niż te same barwy latem.

Przy okazji Księgi samozniszczenia pisałem o moim odkryciu szarości. O tym, że nagle, gdy patrzymy na świat inaczej niż tylko z okien samochodów, czy komunikacji jadąc skuleni w sobie do pracy, na spotkania, na zakupy, nawet ta szarość może dać poczucie ulgi i spokoju. Choć nie jest to zgodne z powszechnym narzekaniem. Na ciemność, mrok, szarugę. Zgadzam się z Kaggem, że wyjście w takie dni z domu, z ciepłych pomieszczeń może być ożywcze. 

Chodzenie tylko przy pięknej pogodzie, a   siedzenie w   środku, gdy wieje, pada albo sypie śnieg –  to utrata połowy przeżyć. Być może tej lepszej.

Ale to są doświadczenia, które trzeba zdobyć samemu. Wydaje mi się, że nie da się ich doświadczyć szczerze wyłącznie pod wpływem poradników “idź do lasu”, “wyjdź na łąki”, “doświadczaj długich spacerów”. 

Kojąca jest ta niewielka książeczka, niemniej jest w niej pewien zgrzyt. Chyba charakterystyczny dla tego rodzaju wspomnień, czy refleksji. Gdy Kagge pisze o ludach pasterskich, ich szczęściu, zjednoczeniu z naturą, brzmi to bardzo pięknie. Jednak on wbrał swoją ścieżkę. Łatwo zachwycać się “naturalnością” z perspektywy wygodnego, zamożnego świata i prestiżowego zawodu. Ale gdy całe dnie spędza się w ten sposób, być może marzeniem jest “wygoda” zachodniego stylu bycia. Z dostępem do wielu rzeczy, konsumpcjonizmem, dowolnością oraz pędem za pieniędzmi i prestiżem. 

Być może.

W końcu taka jest właśnie historia naszej cywilizacji.

[Photo by أخٌ‌في‌الله on Unsplash ]


Idź krok po kroku, E. Kagge

Idź krok po kroku, Erling Kagge

Wyd.: Muza, 2020

Tłum.: Witold Biliński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *