Rok magicznego myślenia

Żal po stracie jest niby miejsce, którego nikt z nas nie zna, póki do niego nie trafi

Rok magicznego myślenia Joan Didion to tytuł, który pojawia się na pierwszym miejscu, gdy poszukuje się książek o żałobie. W Polsce wydana została kilka lat temu, skończył się nakład i ceny na portalach aukcyjnych osiągały kilkaset złotych za egzemplarz. Poszukiwałem jej, bez powodzenia w bibliotekach, w sieci jakichś pirackich wersji, w końcu się poddałem. Zastanawiałem się też, czy “magiczność” nie będzie dla mnie zniechęcająca.

Niedawno ukazały się eseje Didion (Dryfując do Betlejem) i tak mnie zachwycił jej sposób pisania, że chciałem koniecznie przeczytać Rok… Kupiłem oryginalną angielską wersję, jednak nie byłem w stanie się przez nią przebijać. Przez pierwsze miesiące mojej żałoby miałem ogromne problemy z czytaniem po angielsku, nawet najprostszych tekstów z zakresu mojej zawodowej działalności. “Prosze się  nie przejmować. To normalne” powiedziała terapeutka. W wielu innych książkach i artykułach to się potwierdziło. Nawet sama Didion pisze:

[…] cierpią na zaburzenia koncentracji. “Po roku byłam w stanie czytać tytuły”, powiedziała mi przyjaciółka, której mąż zmarł trzy lata wcześniej. Tracą sprawność poznawczą na wszystkich skalach.

Czytałem dużo, ponieważ jednak lubię zanurzać się w słowach i języku, chłonąć je, musiał to być mój rodzimy język. Czytanie daje mi poczucie bezpieczeństwa i komfortu. W tych trudnych chwilach dawało złudzenie, że „coś” robię. Angielski zawsze wymagał ode mnie wysiłku, a tym razem okazywał się nie do przebycia.

Cytat zamieszczony wyżej pochodzi z polskiego tłumaczenia książki, którą wznowiło wydawnictwo Relacja zaledwie kilka dni temu. Już jakiś czas temu widziałem zapowiedź i bardzo się ucieszyłem, choć zastanawiałem się czy jeszcze chcę ją czytać.

Jestem, a przynajmniej chcę być w innym miejscu. Zakończyłem już jakiś czas temu własną książkę, która, czeka teraz już tylko druk. Na ostatniej prostej byłem już wyczerpany tym tematem, nie chciałem do niej zaglądać.

Czytam Rok magicznego myślenia. Jest upalny weekend. Wszystko dookoła dzieje się bardzo powoli. Didion jest realistką i racjonalistką. Tytuł jest przewrotny. W zasadzie jedyną magią jest złudzenie, że może śmierć męża da się odwrócić.

Zaznaczam fragmenty. Zatrzymuję się na chwilę przy niektórych akapitach. Każda żałoba jest odmienna, odmienność w przypadku amerykańskiej pisarki wiązała się również z tym, że tuż po nagłej śmierci męża, jej córka znalazła się w szpitalu w ciężkim stanie. Mogła więc być w “trybie działania dla córki”, dopiero później jej psychiczna i cielesna obrona puściła.

Żal po stracie jest inny. NIe jest daleki. Nadchodzi w postaci fal, paroksyzmów, nagłych napadów lęku, od których uginają się nogi, zaćmiewa wzrok i znika powszedniość.

[…]

Ludzie, którzy kogoś stracili, wydają się nadzy, bo sądzą, że są niewidzialni.

A jednak, już teraz ta lektura nie robi na mnie takiego wrażenia, jak Smutek Lewisa, czy Opowieść wdowy Oates. Już nie jest mi tak bardzo potrzebna, choć całkiem niedawno, gdy czytałem wyznanie mężczyzny, który stracił syna podobnie jak ja, było to wyjątkowo bliskie (Poza czasem). Trudno pisać, w przypadku tak niesłychanie intymnej literatury, że jest rozczarowująca. Na wrażenia i odbiór nakłada się zbyt wiele elementów, czas który upłynął, miejsce, w którym się znajdujemy. Nie wiem, czy bym ją polecał innym osobom w żałobie szukającym pocieszenia w słowach. Podobnie jak nie wiem, czy polecałbym tym, którzy jeszcze tego doświadczenia za sobą nie mają, żeby zrozumieli, jak to jest być tak bezbronnym i nagim. Może, gdybym czytał ją znacznie wcześniej. W tych pierwszych miesiącach “po”. Nie wiem. Może.

Rok magicznego myślenia, J. Didion

Rok magicznego myślenia, Joan Didion

Wyd.: Relacja, 2021

Tłum.: Hanna Pasierska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *