Zachwycałem się książkami Sarah Crossan już dwukrotnie. Kasieńką ponad trzy lata temu i niedawno Tippi i ja. Wraz z tą ostatnią kupiłem równocześnie jeszcze jedną książkę Irlandki My dwie, my trzy, my cztery. Niestety tego zauroczenia jak przy dwóch poprzednich, już nie było.
Corssan zrezygnowała w niej ze stylu poetyckiego, który wyróżniał poprzednie pozycje i otrzymaliśmy poprawną, ale schematyczną książka dla młodzieży. Niedojrzała matka porzuca córkę, ta wychowywana jest przez babcię. Po latach matka wraca. Córka ma wyidealizowany jej obraz, który musi zweryfikować. Oczywiście jest i wątek przyjaciółki odebranej przez “popularną” w klasie koleżankę oraz niestandardowego przyjaciela. Plus wyjątkowy nauczyciel, który otwiera główną bohaterkę na świat, oraz to co jest charakterystyczne dla młodzieżowej literatury zachodniej, sprytne wplecenie tam literatury i poezji (patrz: Hate list. Nienawiść).
A jednak jest kilka zaskoczeń i oczywiście warto podrzucać tę książkę młodym. Ale to już nie to, co poprzednie pozycje autorki.
[Photo by haris irshad from Pexels]
My dwie, my trzy, my cztery, Sarah Crossan
Wyd.: Dwie Siostry, 2018
Tłum.: Małgorzata Glasenapp