Wilt

Wino sączone od rana, wakacje (niekoniecznie deszczowe) i przygody Henry’ego Wilta. To byłoby najlepsze połączenie. Ot absurdalnie angielska historyjka o sfrustrowanym nauczycielu w college’u. Wilt jest nauczycielem angielskiego, który próbuje (to ważne słowo) uczyć literatury mechaników, rzeźników, drwali. Z umiarkowanym powodzeniem.

Po skończeniu książki (i być może paru butelek wina) można spokojnie o niej zapomnieć. To był sympatyczny przerywnik w ostatnich tygodniach, choć mniej więcej do połowy książki zastanawiałem się mocno, czy mi już ten typ humoru nie odpowiada? Częściowo pewnie tak. Kilkakrotnie w życiu czytałem Trzech panów w łódce, nie licząc psa Jerome K. Jerome. Zawsze przyprawiała mnie o dobry humor, a gdy zdarzało mi się ją czytać w miejscach publicznych, trudno mi było zapanować nad wybuchami śmiechu. Kolejny raz sięgnąłem po nią jakieś trzy lata temu. Potrzebowałem lekkiej rozrywki. I nic… Zupełnie mnie to już nie bawiło. Dlatego podczas czytania Wilta zastanawiałem się nad stępieniem mojego poczucia humoru. Gdzieś w połowie książki podczas scen przesłuchań było o wiele lepiej. Dialogi zdecydowanie były zabawne.

Jednak w przypadku książki Toma Sharpe’a istotne jest coś zupełnie innego. Książka powstała w 1974 roku w Anglii. Wydawałoby się lata świetlne jeśli chodzi o kulturę, obyczaje i relacje społeczne. A jednak jestem w stanie sobie wyobrazić, że tego rodzaju satyrę – po niewielkich korektach – można by spokojnie przenieść na nasz rodzimy współczesny grunt. On sfrustrowany nauczyciel, ona niezbyt rozgarnięta żona, której imponują trenerzy osobiści, florystki, modystki i nauczyciele medytacji. Druga para to przeintelektualizowane nowe elity. Otwarte, liberalne, eksperymentujące i puste. Do tego ksiądz alkoholik w jakiejś zapadłej parafii i policjanci, którzy… Po prostu policjanci. Naprawdę akcję można by umieścić u nas na początku XXI wieku.

[prywata]

Dziękuję Z. za egzemplarz  z nowym, poprawionym tłumaczeniem 🙂

Wilt, T. Sharpe

Wilt, Tom Sharpe

Wyd.: Poradnia K, 2017

Tłum.: Zuzanna Naczyńska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *