Złota różdżka

Czy dzisiejsze dzieciaki wierzą jeszcze w to, że za karę ktoś może im obciąć ręce? Czy dzisiejsi rodzice nadal posuwają się do takich finezyjnych gróźb? Justyna Sokołowska w ramach swojej pracy dyplomowej na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie postanowiła “odświeżyć” wiersze Heinricha Hoffmanna [dokładne wyjaśnienie dotyczące pomysłu na powstanie]. Hoffmann – dziewiętnastowieczny psychiatra zasłynął umoralniającymi wierszykami dla dzieci. Z dzisiejszej perspektywy nauki Hoffmanna są – delikatnie mówiąc makabryczne. Umówmy się, że obcinanie rąk jako kara za obgryzanie paznokci nie mieści się we współczesnym kanonie technik wychowawczych. Nie mam przekonania, że skuteczne były w XIX wieku, niemniej książka Hoffmanna Staś Straszydło stała się światową klasyką.

Wiersze H. Hoffmanna doczekały się tłumaczeń na język polski na początku XX wieku. Justyna Sokołowska postanowiła je odświeżyć zapraszając do współpracy grupę tłumaczy. W efekcie mamy nową, uwspółcześnioną adaptację wierszy Hoffmanna Złota różdżka czyli bajki dla niegrzecznych dzieci z ilustracjami pomysłodawczyni projektu.

Ponieważ grupa docelowa to dzieciaki, poprosiłem dziesięciolatka o krótkie wrażenia po lekturze kolejnych wierszyków. Zadanie zrozumiał wyjątkowo dosłownie i opinie są bardzo ascetyczne.

Piotruś Czupiradło

Nietypowe jest to, że jest po jednym zdaniu na każdej stronie.

Fajne są rysunki, bo spodziewamy się chłopaka a mamy potwory.

O złym Szymku

Brutalne. Na końcu trochę śmieszne, ale bardzo brutalne.

Straszna historia o Hani i zapałkach.

Jedna z moich ulubionych, ze względu na rysunki. Brutalna, ale śmieszna dzięki temu co robią koty.

 

Opowieść o małych czarnych chłopcach

Bardzo śmieszna i tajemnicza. Uczy o inności. Wszystkim się wydawało, że to Afrykanin, a to po prostu był Polak.

O groźnym myśliwym

Powiem po prostu – śmieszna!

Śmieszna królicza historia.

Chociaż nie podobają mi się rysunki.

O Konradzie co obgryzał paznokcie

Pouczliwa, a równocześnie straszna.

O konradzie

O Kacperku, który wzgardził zupą

Uczy tego, że należy słuchać rodziców, jak jest zupa. Bo jak nie zjesz, będziesz taki jak Kacperek.

Okropne rysunki.

O Filipie co się bujał

To jak tak mam jak Filip. Z tym bujaniem. FIlip był dość niemądry. Złapał się obrusa i zrobił pobojowisku.

Ale lanie pasem jest nielegalne.

O Jacku wniebogapku.

No po prostu trzeba się patrzeć pod nogi. Bo się można wpakować w kłopoty. Ale fajne i śmieszne.

O latającym Robercie.

To jest bardzo pouczające. Nie należy wychodzić z parasolem gdy jest wietrznie.

Złota różdżka, H. Hoffmann

Złota różdżka czyli bajki dla niegrzecznych dzieci , Heinrich Hoffmann

Wyd.: Egmont, 2017

Ilustracje: Justyna Sokołowska

Adaptacje wierszy: Anna Bańkowska, Karolina Iwaszkiewicz, Zuzanna Naczyńska, Michał Rusinek, Adam Pluszka, Marcin Wróbel

4 komentarze do “Złota różdżka”

  1. Jako współłumaczka, dziękuję M. za recenzję. (I oczywiście Tobie też, za to, że go do niej napisania / wygłoszenia namówiłeś.) W przypadku takich książek ważne jest to, co myślą dzieci. Nie idea wydawcy (Egmont), nie to, co wymyślą ilustratorzy i tłumacze. Dzieci są „targetem”. Dla dzisiejszych dorosłych Hoffmann jest zabawny i purenonsensowny – był cudny spektakl w warszawskim teatrze Syrena, gdzie z wierszyków zrobiono piosenki, ale, właśnie, był to spektakl dla dorosłych. Podobnie dorośli odbierają „naszego” Jachowicza i „Andziu, nie rusz tego kwiatka”, czy „Stać na sukni zrobił plamę”.

    Chodziło o to, żeby Hoffmanna uwspółcześnić, aby jego wierszyki nabrały jakiegoś nowego sensu dla dzisiejszych dzieci. Utwory były bardzo różne, nie wszystkie stanowiły wdzięczny materiał do adaptacji. Bo np. jeśli chodzi o uroczy skądinąd przekład wiersza o Hani kotach (Ania Bańkowska) w ilu domach są teraz zapałki? 🙂 Cieszę się, że z niektórymi wierszykami jednak się udało, i że przemówiły do młodego czytelnika. Myślę, że nikt z nowych tłumaczy nie chciał go straszyć. Chcieliśmy tylko, żeby pomyślał. I M. pomyślał.

    PS. Jako dziecko obgryzałam paznokcie. Nie straszono mnie ucięciem rąk- bez przesady – tylko smarowaniem palców musztardą, której nie znosiłam. Nic to nie pomogło. Przestałam obgryzać po trzydziestce, po wizycie u manikiurzystki, kiedy zobaczyłam, jakie mam dzięki temu śliczne dłonie. Ale to raczej tylko na dziewczynki zadziała. 🙂

    PS. Może wyślij tę recenxcję do Egmontu?
    anna.czech[at]egmont.pl

    1. Dla dzieciaków nie ma znaczenia czy zapałki, czy nie. Wiedzą, że jakoś można podpalić świat (zapalniczki, kuchenki, jakkolwiek).
      Generalnie jest ważne, żebyśmy wsłuchiwali się w to, co odczytują młodzi, a nie narzucać im naszą interpretację (zdaje się, że nasza edukacja popełania od lat ten błąd). Z tego co dzieci odczytują o wiele więcej da się wyciągnąć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *