Robokalipsa

Maszyny, które nas atakowały, pochodziły nie tylko z naszych sennych marzeń, lecz także z koszmarów. Mimo to rozszyfrowaliśmy je. Ludzie, którzy pozostali przy życiu, szybko się uczyli i przystosowali. Dla większości z nas było już za późno, ale jako rasa odnieśliśmy sukces. Bitwy toczyliśmy przeważnie indywidualnie i chaotycznie, więc większość z nich poszła w zapomnienie. Miliony bohaterów na kuli ziemskiej zginęły w samotności, anonimowo. Zaświadczyć mogą o tym tylko bezduszne automaty. Możemy nigdy nie poznać pełnego obrazu wojny, lecz na szczęście niektórych spośród nas obserwowano.

Nie wiem, czy Robokalipsa spełnia warunki książek, które oznaczam w kategorii Podróż w przeszłość. Nie była to pozycja, w jakiś sposób ważna dla mnie w latach młodości. Czytałem ją gdy ukazała się w języku polskim, czyli nieco ponad dziesięć lat temu. Daniel H.. Wilson stworzył dość atrakcyjny świat buntu robotów w naszym świecie. W świecie, w którym korzystamy coraz częściej z różnego rodzaju urządzeń, sprzętów domowych, przejmujących za nas mnóstwo funkcji. Głośno mówiło się o filmie, który miał być kręcony na podstawie książki. Prawa kupił Steven Spielberg, premierę zapowiadano na 2013 i do dziś nic się nie dzieje.

Sama powieść Wilsona, to właściwie gotowy scenariusz. Nie ma w niej jakichś wyrafinowanych popisów literackich, jest krok po kroku filmowa akcja, bardzo dobrze rozpisana. Wróciłem do tej książki po dekadzie, bo pamiętałem, że zrobiła na mnie wrażenie dość spójną wizją świata, w którym buntują się maszyny. A teraz chciałem skonfrontować jeszcze raz tę wizję, gdy już mamy samochody autonomiczne (z całą fascynującą dyskusją etyczną dotyczącą odpowiedzialności, przy podejmowaniu decyzji, w chwilach zagrożeń), gdy coraz więcej sprzętów działa i aktualizuje się w taki sposób, że nawet nie wiemy, że coś się zmienia. Gdy serwisy społecznościowe oraz różnego rodzaju sprzęty codziennego użytku uzależniają nas od siebie, a ponadto determinują, co może na nich działać, a co nie. No i oczywiście najnowszy szał na punkcie chatbotów konwersacyjnych czy algorytmów tworzących “genialne” dzieła wizualne. Nie wspominając o działalności Boston Dynamics, z uczącymi się robotami, które potencjalnie mogą być aktorami w filmie nakręconym na podstawie książki.

Jeśli film kiedykolwiek powstanie, może być świetny. Bo historia jest dobrze zbudowana. Po prostu dobra opowieść o buncie maszyn i tym, jak człowiek sobie z nim poradził. Wielka literatura to nie jest, ale prowokuje do różnych ważnych pytań.

[Foto: Kadr z filmu BlackMirror/Metalhead]

 

Robokalipsa, D.H. Wilson

Robokalipsa, Daniel H. Wilson

Wyd.: Znak, 2011

Tłum.: Rafał Śmietana

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *