Umysł nieracjonalny

Jeśli nie da się wyeliminować umysłu z procesu podejmowania decyzji, to trzeba przynajmniej zdać sobie sprawę z jego słabości.

Nie wiem jak to się stało, że zapomniałem o książce napisanej przez jednego z moich ulubionych autorów piszących o funkcjonowaniu rynków finansowych (i nie tylko). Chodzi o Błyskotliwych chłopców (ech te polskie tytuły) Michaela Lewisa. Odkładałem ją, przesuwałem i przypomniała mi się dopiero teraz, gdy zobaczyłem, że wydana została nowa pozycja Lewisa Umysł nieracjonalny. Krótka historia teorii perspektywy.

O!

Z jednej strony niesłychanie się ucieszyłem, a z drugiej… Czy można lepiej napisać o teorii perspektywy niż zrobił to sam Daniel Kahneman w Pułapkach myślenia? Nawet jeśli robi to Michael Lewis? Nie zdołałem się jednak powstrzymać i natychmiast zacząłem lekturę. Czytaj dalej Umysł nieracjonalny

Szare śniegi Syberii

Zainteresowała mnie ta książka niezmiernie. I ze względu na temat i z uwagi na grupę docelową. W czerwcu 1940 roku w konsekwencji paktu Ribbentrop-Mołotow Litwa, Łotwa i Estonia trafiły pod okupację radziecką. U nas  bardzo mało się mówi o tym aspekcie układu niemiecko-radzieckiego. Szare śniegi Syberii Ruty Sepetys to historia litewskiej rodziny, którą deportowano z domu na Litwie do kolejnych obozów wewnątrz imperium sowieckiego. Czytaj dalej Szare śniegi Syberii

A jednak czasem miewam sny

Dziś wszyscy się zastanawiają, jak wtedy można było tak normalnie żyć – obok śmierci i z perspektywą śmierci. Inteligentni ludzie rozumieli przecież, że pieniądze się skończą i skończy się wszystko. A jednak moja matka, której trzeźwości umysłu odmówić nie można, wiosną, 1941 roku – więc właśnie wtedy, gdy zapowiadało się totalne niemieckie panowanie – znalazła dla mnie nowy komplet, który dawał prawdziwe świadectwo ukończenia klasy lub szkoły. […] Inne matki miały podobne ambicje. To dzięki nim utrzymywała się z lekcji i kompletów żydowska inteligencja. Troska o edukację dzieci była wtedy w getcie tak powszechna, jak powszechne było mówienie: “My tej wojny nie przeżyjemy”.

[…] marzyłem, że jakoś ucieknę. Albo, że rodzina wyśle mnie na aryjską stroną i znajdę się wśród przyjaznych Polaków. […] Kiedyś po dziecinnemu powiedziałem w domu: “Wyślijcie mnie na aryjską stronę!”. I pamiętam – to takie niejasne wspomnienie – że ktoś z rodziny odpowiedział: “A o naszym życiu nie myślisz? Masz już szesnaście lat, a jesteś takim egoistą!”

Ja rzeczywiście nie myślałem. I to wspomnienie ma dla mnie nieprzyjemny smak. Uświadamia mi moją ówczesną infantylność, nieumiejętność brania odpowiedzialności za innych. Miałem za sobą mnóstwo lektur, przemyśleń – ale dojrzałych związków emocjonalnych nie potrafiłem tworzyć. […] myśl o tym, że sam, bez nich chciałem kiedyś wyjść z getta, jeszcze do dziś wywołuje we mnie wstyd.

Joanna Wiszniewicz w 1992 roku przeprowadziła rozmowę z ocalałym z getta i kilku obozów koncentracyjnych Alexem (nie zgodził się na ujawnienie swojej tożsamości). Całość spisana została w książce A jednak czasem miewam sny. Historia pewnej samotności. Chciałbym, żeby taka książka stała się kanonem. Żeby młodzież w liceum omawiała problemy tam zawarte. Bo pojawia się antysemityzm i antypolonizm, bohaterstwo i tchórzostwo, a przede wszystkim historia, która dla wszystkich wychowanych w spokojnych czasach jest nie do wyobrażenia.

Żeby była czytana, cytowana, dyskutowana. Chciałbym…

A jednak czasem miewam sny, J. Wiszniewicz

A jednak czasem miewam sny. Historia pewnej samotności, Joanna Wiszniewicz

Wyd.: Czarne, 2009

Jak naprawdę działają rynki

Trylogia Schwager on Futures była dla mnie jedną z najważniejszych pozycji dotyczących rynków finansowych. W skład cyklu wchodziły książki dotyczące analizy technicznej (polskie wydanie Analiza techniczna rynków terminowych), fundamentalnej (niestety problemy z prawami sprawiły, że nie udało mi się jej trzy lata temu wydać) oraz pozycja dotycząca oceny skuteczności zarządzających na rynkach lewarowanych (CTA).

Ogromną zaletą Jacka Schwagera jest to, że pokazując różnego rodzaju narzędzia nie próbuje czytelnikowi wmówić, że oto daje mu pewne narzędzie do koszenia kasy. Pokazuje raczej różnorodność podejść, a przede wszystkim ograniczenia każdego z tych narzędzi. Czytaj dalej Jak naprawdę działają rynki

Szympansy z azylu Fauna

Istnieją takie obszary ludzkiej aktywności, o których wiemy jednak dopiero szczegóły ich funkcjonowania otwierają szerzej oczy. Jadam mięso. Mam świadomość tego, w jaki sposób wygląda hodowla przemysłowa różnego rodzaju zwierząt. Liczę na to, że patologie związane z traktowaniem zwierząt są co jakiś czas eliminowane (dzięki aktywistom, dziennikarzom, czy choćby samym pracownikom tego przemysłu takim jak Temple Grandin).

Wiem, że przemysł medyczny i kosmetyczny wykorzystuje do badań zwierzęta. Intuicyjnie rozumiem sens takich badań. Nie miałem jednak pojęcia o tym, jak faktycznie to wygląda. Że jedno zwierzę może być poddawane w ciągu całego swojego życia dziesiątkom, a nawet setkom działań, które wiążą się wyłącznie z bólem i cierpieniem. Czytaj dalej Szympansy z azylu Fauna

Eksperyment

Opublikowana w 1986 roku książka Kruchy dom duszy Jürgena Thorwalda jest opowieścią o powstaniu i rozwoju neurochirurgii. Choć szczegółowo opisuje badania i eksperymenty nad ludzkim mózgiem, koncentruje się na wydarzeniach przed rokiem 1950. To co następuje w rozwoju nauki w kolejnych latach zajmuje raptem kilkanaście ostatnich stron. W zasadzie w jednym akapicie wspomina o jednym z elementów mózgu, jakim jest hipokamp i tym, że pełni rolę w magazynowaniu informacji i doświadczeń, zaś jego usunięcie prowadzi do utraty pamięci.

W 1953 roku, czyli ponad trzydzieści lat przed wydaniem książki Thorwalda William Beecher Scoville przeprowadził operację usunięcia hipokampa u pacjenta znanego przez kolejnych kilkadziesiąt lat jako H.M. Operacja miała na celu ograniczenie napadów epilepsji na jakie cierpiał dwudziestosiedmioletni Henry Molaison. W konsekwencji tej operacji H.M. stracił nie tylko pamięć przeszłych zdarzeń, ale również zdolność zapamiętywania nowych rzeczy. Stał się osobą żyjącą w teraźniejszości. Nie był w stanie zapamiętać niczego nowego. Lekarze i naukowcy, którzy przeprowadzali na nim badania i eksperymenty byli dla niego zawsze nowo poznanymi osobami.

Aż do swojej śmierci w 2008 roku H.M. był jednym z najsłynniejszych i najczęściej badanych pacjentów pod kątem funkcjonowania pamięci. “Żywy obiekt badawczy” to określenie wielokrotnie pada w książce Eksperyment. Opowieść o mrocznej godzinie w dziejach medycyny, której autorem jest Luke Dittrich – wnuk chirurga, który przeprowadził tę operację, czyli W.B. Scoville’a. Czytaj dalej Eksperyment

Król

Morfinę porzuciłem po kilkudziesięciu stronach. Pomysł wydawał się intrygujący i dawał szansę na przekłucie balona naszych narodowych mitów, a jednak dość szybko się znudziłem. Zbyt dużo eksperymentu, a zbyt mało historii do opowiedzenia. Tamto doświadczenie sprzed kilku lat spowodowało, że uznałem prozę Szczepana Twardocha za taką, której nie muszę poznawać. Wybierając się w niedawną podróż przez pół Polski wziąłem jednak z zasobów mojej żony (która jest maniakalną słuchaczką audiobooków) dwie pozycje – Mózg rządzi oraz właśnie Króla. Wtedy wygrał “mózg”, ale jednak kilka dni temu wychodząc na bieganie i nie mogąc zdecydować się na żadną muzykę, włączyłem w powieść Twardocha i … zaintrygowała mnie. Przez kolejne dni, słuchałem w samochodzie, trochę w domu, podczas biegania. Kilka rzeczy mnie w niej pozytywnie zaskoczyło. Czytaj dalej Król

Życie przecięte. Opowieści pokolenia Marca

W przedwojennej epoce moich rodziców na pytanie: „Kim pan jest?”, wystarczyłoby, bym odpowiedział: „Moi rodzice pochodzili z Krakowa, ze zasymilowanej żydowskiej rodziny, w pewnym momencie przyjęli chrzest” – i wszystko dalej byłoby zrozumiałe. Zrozumiałe byłoby, że mimo przyjęcia chrztu oni głównie obracali się w otoczeniu żydowskim, zrozumiałe byłoby, że potem musieli się ukrywać w czasie wojny. Ale tu, w Ameryce, kiedy ktoś pyta mnie: „Kim pan jest”, to ja zupełnie nie wiem, jaką dać odpowiedź, żeby zrozumiał! Czy opowiadać o tym, że w powojennym domu mojego dzieciństwa w Warszawie wśród dwanaściorga przyjaciół rodziców przychodzących na naszą tradycyjną Wigilię Bożego Narodzenia przynajmniej dziesięcioro było Żydami (i wcale nie wychrzczonymi!), ale w tym gronie o żydowskich świętach nie pamiętał nikt i obchodzenie żydowskich świąt byłoby dla tych ludzi nie do pomyślenia? Czy o tym, że mój żydowski ojciec bardzo entuzjastycznie i patriotycznie przeżywał odzyskanie przez Polskę niepodległości w osiemnastym roku, mimo że niepodległość ta przynosiła zarazem ogromny wzrost antysemityzmu? Czy jeszcze mam nadmienić, że także z kulturą niemiecką więzy moich rodziców były silne, że przed pierwszą wojną rodziny obojga były bardzo związane z monarchią austro-węgierską, że moja matka była pół wiedenką i jej pierwszym językiem był niemiecki, że mój ojciec walczył w czasie pierwszej wojny jako oficer austriackiej armii, a ojca stryj był austriackim generałem…

I czy w ogóle człowiek, który mi w Ameryce zadaje proste tu i trochę szufladkujące pytanie: „Czy pan jest Żydem?”, będzie w stanie wyobrazić sobie skalę tego krzyżowania się kultur, przywiązań i przynależności w moich rodzicach? I czy dostrzeże wewnętrzne rozterki stąd wynikające?

Różnorodność. To pierwsze słowo które się nasuwa w trakcie lektury książki Joanny Wiszniewicz Życie przecięte. Opowieści pokolenia Marca. Jeśli ktokolwiek ma jakiś archetyp Żyda, to koniecznie powinien tę książkę poczytać. Jeśli ma zamiar mówić, “a bo wszyscy Żydzi to…” to równie dobrze może od dziś mówić “a bo wszyscy Polacy to złodzieje” (jak to miało miejsce w Niemczech na początku lat 90. XX wieku), albo “a bo wszyscy Polacy to kombinatorzy”. Czytaj dalej Życie przecięte. Opowieści pokolenia Marca