Misterium i maniery. Pisma przygodne

Weekend spędziłem na suwalszczyźnie w pensjonacie, który właścicielka wypełniła kurami i kogutami. Stały w przeróżnych miejscach, na parapetach okiennych, na komodach, szafkach, wisiały na ścianach jako obrazki, makatki. W takich właśnie okolicznościach  zacząłem czytać Misterium i maniery. Pisma przygodne Flannery O’Connor.

Pierwsze opowiadanie Król ptaków zaczyna się znamiennie.

Kiedy miałam pięć lat, przydarzyło mi się coś, co naznaczyło mnie na resztę życia. Wytwórnia filmowa Pathé News wysłała z Nowego Jorku do Savannah fotografa, żeby zrobił zdjęcia jednej z moich kur. Ten żółtobrązowy ptak miniaturowej rasy kochin wyróżniał się tym, że równie dobrze umiał chodzić do przodu jak do tyłu. Prasa go rozsławiła, a kiedy wiadomość o jego istnieniu dotarła do Pathé News, kura nie mogła już zrobić przed własną sławą uniku ani w przód, ani w tył. Wkrótce potem zeszła z tego świata, co teraz wydaje się nader stosowne.

Umieszczam tę informację na początku artykułu o pawiach, ponieważ raz po raz ktoś mnie pyta, po co je hoduję, a ja nie mam na to żadnej krótkiej ani rozsądnej odpowiedzi.

Począwszy od dnia spędzonego z pracownikiem Pathé News, zaczęłam kolekcjonować kury. Z umiarkowanego zrazu zainteresowania zrodziła się pasja, iście pielgrzymie dążenie. Musiałam mieć coraz więcej kur. Najbardziej lubiłam te, które miały jedno oko zielone, a drugie pomarańczowe, przydługą szyję lub krzywy grzebień.

Kupując książkę, nie miałem pojęcia kim jest autorka. Zobaczyłem, że jest to zbiór esejów i opowiadań i to w zupełności mi wystarczyło. Król ptaków jest napisany tym cudownie subtelnie humorystycznym językiem, który tak bardzo lubię u niektórych amerykańskich autorek i autorów. Nieco z uwagi na tematykę, ta opowieść o pawiach (a nie wbrew fragmentowi – o kurach) bardzo przypominała mi Jajko i ja Betty MacDonald. Co ciekawe obie pisarki tworzyły w podobnym czasie (MacDonald była starsza o osiemnaście lat). 

Niestety Król ptaków jest dość nietypowy dla tego zbioru esejów, artykułów i wystąpień. Cała reszta dotyczy pisarstwa, jego pojmowania, próby znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy istnieje coś charakterystycznego dla pisarzy Południa (chodzi o południowe stany USA) oraz kwestie związane z prozą katolicką (czy szerzej chrześcijańską).

choć bowiem w dzisiejszej literaturze amerykańskiej nie ma wyraźnych szkół, zawsze znajdzie się krytyk, który właśnie jakąś wynalazł i gotów jest cię do niej zaliczyć. Jeżeli pochodzisz z Południa, natychmiast przylepi ci etykietkę pisarza Południowca razem ze wszystkimi towarzyszącymi jej błędnymi wyobrażeniami i będziesz musiał sam w miarę możności jej się pozbyć.

Część tych rozważań jest mocno osadzona w rzeczywistości Ameryki lat pięćdziesiątych, niemniej dużo smakowitych przemyśleń, a przede wszystkim cudownie ironicznego języka sprawia, że świetnie czyta się O’Connor i zdecydowanie będę szukał jej opowiadań.

Ciekawe też, że po ponad pół wieku pewne obserwacje, trendy zdają się być niezmiernie aktualne.

Znajoma nauczycielka powiedziała mi niedawno, że zdaniem jej najlepszych studentów pisanie jest już zbędne. Uważają oni, że wszystko da się pokazać w obrazkach, a czego się nie da, tego i pokazywać nie warto. W moim odczuciu wiara ta jest całkiem naturalna u przedstawicieli pokolenia, któremu wpojono przekonanie, jakoby celem edukacji było wyeliminowanie tajemnicy. [Nauczanie literatury]

Główny nacisk kładło się na to, co kiedy napisano i jakie towarzyszyły temu wydarzenia na świecie. Nie jest to bynajmniej dziedzina godna pogardzenia. Uczniowie oczywiście muszą te rzeczy wiedzieć. Poczucie historii jest w stanie głębokiego rozkładu. Niewykluczone, że dzisiejsza młodzież żyje w wiecznej teraźniejszości, toteż trzeba jej uświadamiać, że okręt Wikingów nie był wyposażony tak jak Queen Mary, a Lord Byron nie poleciał do Grecji samolotem. Nie jest to jednak nauka literatury i nie wystarczy do tego, żeby zaszczepić uczniowi zainteresowanie literaturą, które pozostanie w nim żywe także po ukończeniu szkoły. [Nauczanie literatury]

Cały ten esej nauczanie literatury można by śmiało odnieść do tego co dzieje się w Polskim podejściu do nauczania prozy i jej interpretowania.

Kilka przykładów stylu Flannery O’Connor

Pisarze wypowiadający się w imieniu swojej epoki i wraz z nią mogą to robić ze znacznie większą łatwością i gracją niż ci, którzy piszą pod prąd powszechnie przyjętych postaw. Z listu od pewnej starszej pani z Kalifornii dowiedziałam się, że gdy zmęczona czytelniczka wraca wieczorem do domu, chciałaby poczytać coś, od czego zrobi jej się lżej na sercu. Najwidoczniej żaden z moich utworów nie sprostał temu zadaniu. Ale gdyby miała serce we właściwym miejscu, pewnie by ją jednak podniosły na duchu. [Pewne aspekty groteski w prozie Południa]

**

Jeżeli dobrze zrozumiałam, ten kurs nosi tytuł „Jak pisarz pisze” i co tydzień spotykają się państwo z jakimś autorem, który obszernie omawia ów temat. Jedyną analogią, jaka przychodzi mi na myśl, są wizyty mieszkańców zoo, pojedynczych zwierząt. Podejrzewam, że temu, co w jednym tygodniu słyszą państwo od żyrafy, w kolejnym zaprzecza pawian.[Natura i cel prozy literackiej]

 

Misterium i maniery. Pisma przygodne, F. O'Connor
Misterium i maniery. Pisma przygodne, Flannery O’Connor

Wyd.: Karakter, 2020

Tłum.: Michał Kłobukowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *