Pobrzmiewa w Zjawie Michaela Punke echo Na południe od Brazos, czy Jermiaha Johnsona (reż. Sydney Pollack). Wędrówka, samotny przeciw światu i innym, no i sposób narracji podporządkowany wyłącznie akcji. Podobnie jak w “Brazos” nie ma tu miejsca na przemyślenia narratora, górnolotne słowa, które mogłyby być użyte jako wdzięczne cytaty. Jest wyłącznie akcja i szczegółowe – czasami wręcz szkolne – charakterystyki postaci, opisy miejsc i zdarzeń i jeden główny cel – zemsta. Niemal żadnych wątków pobocznych, nie licząc retrospekcji wyjaśniających historie poszczególnych bohaterów.
Sama historia Hugh Glassa, pracującego dla Kompanii Futrzarskiej Gór Skalistych, zazębia się czasowo z wydarzeniami opisanymi w komiksie Audubon. Na skrzydłach świata. Mamy więc wgląd w to, o czym rozmyśla ornitolog – niszczenia dziewiczych terenów Ameryki. Wybijanie zwierząt dla skór na masową skalę. Bez zastanawiania się nad konsekwencjami, tylko kto pierwszy uzyska jak najwięcej materiału. Oraz wojna z rdzennymi mieszkańcami, którzy bronią swoich terenów, choć w zasadzie w powieści przedstawione to jest w starym stylu – czyli przebiegli Indianie atakują białych.
Bez wątpienia na podstawie powieści powstał doskonały i przejmujący film (Zjawa, reż. Alejandro González Iñárritu). Ekranizacji nie znam, zaś po powieść sięgnąłem po kilku recenzjach, że książka jest o wiele lepsza niż film.
Brakowało mi jednak różnych literackich wypełniaczy. Zbyt wszystko było to suche i czasami niestety nużące. Film teraz chętnie obejrzę, choć nie wiem, czy wcześniej nie wyciągnę z półki zakurzonego DVD z R. Redfordem w roli Jeremiaha Johnsona.
[Foto: źródło]
Zjawa, Michael Punke
Wyd.: Sonia Draga, 2016
Tłum.: Przemysław Hejmej
Swego czasu miałem podobne odczucia: http://www.zaokladkiplotem.pl/2016/03/msciciel-michael-punke-zjawa.html
Ale film pewnie wrażenie robi 🙂