To jest wojna

Żyjemy w XXI wieku, w świecie, gdzie takie historie wydają się nieprawdopodobne. Więc kiedy spotykamy się z kimś, kto nam o nich opowiada, wolimy, zamiast przejąć się sprawią, zrzucić odczuwany strach na “manię” osoby, od której o tym słyszymy. Co jednak począć z drobiazgowością relacji, raportów, przesłuchań i wyroków sądowych?

Słyszałem same dobre opinie o biografii Witolda Gombrowicza napisanej przez Klementynę Suchanow, jednak nie interesowało mnie życie pisarza na tyle, by sięgnąć do tych dwóch tomów. Z nieco innych powodów nie chciało mi się również zaglądać do jej kolejnej książki To jest wojna, która czasem jest przedstawiana jako historia Fundacji Ordo Iuris. Klementyna Suchanow  stała się jedną z twarzy ostatnich protestów w ramach Strajku Kobiet, postanowiłem więc wesprzeć ich działania i może choć odrobinę dołożyć się do rehabilitacji kręgosłupa, po urazie w wyniku policyjnego zatrzymania podczas jednego z protestów.

Podtytuł książki brzmi Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze i jest czymś więcej niż tylko reportażem dotyczącym aktywności i działalności Ordo Iuris w Polsce (i nie tylko). Jeśli Anne Applebaum w swojej książce poświęciła kilka akapitów Rosji i jej modelowi wpływania na świat poprzez działania hybrydowe, lobbying, finansowanie różnych przedsięwzięć, to Klementyna Suchanow rozwija owe ogólne spostrzeżenia w drobiazgową analizę-reportaż działań różnych fundacji, stowarzyszeń, organizacji, czy wreszcie przedsięwzięć o charakterze sekciarskim. 

Można się oczywiście oburzać, że relacja autorki, nie może być obiektywna, gdyż sama jest aktywistką, zaangażowaną w ujawnianie tajemnic i metod działania strony przeciwnej, jednak pisarka jednoznacznie się do tego przyznaje (nie buduje jak przeciwnicy złudzenia niezależności). Niemniej jej śledztwo jest gruntownie udokumentowane, pełne źródeł, wyjaśnień i przypisów. Sam zaś fakt, że Suchanow pisze “od środka”, nie różni się wiele od tego co robił Hunter S. Thompson opisujący Hell’s Angels. Co więcej, ów “subiektywizm” jest o tyle cenny, po pokazuje jak doszło do jej zaangażowania w aktywność społeczno-polityczną. 

To właśnie wtedy, wraz z pojawieniem się projektu ustawy „Stop aborcji” firmowanego przez fundację Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris (zapamiętajcie tę nazwę), rozpoczął się proces, który mnie – kobietę, pisarkę, matkę, córkę, obywatelkę – miał zamienić w „kryminalistkę”, choć broni czegoś, co dotąd wydawało się cywilizacyjną normą. Czasem zdajesz sobie sprawę z tego, co masz, dopiero gdy chcą ci to zabrać. Do tej pory nie zastanawiałam się zbyt wiele nad feminizmem. Gdy jednak zostałam postawiona przed wyborem: średniowiecze czy moje prawa, sprawa stała się jasna. I jak wiele z nas nie miałam wyjścia, musiałam zostać feministką.

[…]

Tak zwana ostatnia fala feminizmu to przede wszystkim produkt amerykańskich mass mediów, feminizm dla pań z korporacji. Być może stąd się brała moja niechęć do niego. Raził mnie albo dogmatyczny język teoretyczek, albo ten serialowy kicz. Czuję się bardziej częścią ulicy, nie elity. Ulica nie tworzy teorii na swój temat, tylko działa. To jest język, który rozumiem.

W zasadzie powinienem powiedzieć, że to lektura obowiązkowa, zwłaszcza w kontekście wspomnianych wcześniej opinii Anne Applebaum oraz widocznego na całym świecie wzrostu niepokojów społecznych, prowokowanych bardzo często przez ośrodki finansowane i wspierane przez Rosję. Choć wydaje się to pozornie absurdalne, żeby rosyjskie władze wspierały fundamentalistyczne ruchy religijne, Suchanow dość dokładnie pokazuje związki między ludźmi z otoczenia Putina, a kolejnymi organizacjami, stowarzyszeniami działającymi w świecie Zachodnim i krok po kroku próbującymi wpływać na życie społeczne i polityczne obywateli. Z punktu widzenia Rosjan otwarta wojna jest niemożliwa, więc lepiej skłócać, siać zamęt, podsycać wątpliwości. Stąd mimo np. rusofobii różnego rodzaju podmiotów działających w Polsce, łatwo jest się ludziom Kremla pod nie podczepić, dzięki manipulowaniu hasłami religijnymi. Ktoś przyzwyczajony do dogmatów i obawiający się podważenia różnego rodzaju religijnych odwołań dość łatwo podda się manipulacji w imię prawa naturalnego, tradycyjnej roli kobiet i mężczyzn, a w końcu zaakceptuje również fakt, że może “coś w tym jest”, że pierwsze uderzenie kobiety przez męża, jeszcze nie oznacza przemocy, zaś poronienie również można penalizować, bo widać kobieta za mało się starała.

Widzimy w Polsce, jak łatwo odwrócić i zawłaszczyć pewne pojęcia i język. Pisali o tym zarówno Głowiński, analizując język propagandy komunistycznej, jak i Klemperer analizując język nazistów. I gdy partia rządząca dochodzi do władzy mając na sztandarach hasła o korupcji przeciwników, układzie, spiskach, niejasnych finansowaniach możemy tylko ze złością patrzyć na to, że robią w niesłychany sposób to wszystko co pozornie chcieli zwalczać. I to w sposób niewiarygodnie bezczelny. Podobnie jest z organizacjami opisywanymi w książce To jest wojna  – wiele z nich zarzuca innymi finansowanie choćby przez Sorosa, choć dostępne są raporty i sprawozdania finansowe, tymczasem nie sposób znaleźć dokumentów i rozliczeń skrajnie prawicowych stowarzyszeń i fundacji. Zarzucają agresję, same nawołując do przemocy. Tropią spiski komunistyczne, żydowskie, feministyczne sami zaś w niejasny sposób przedostają się do władz, partii politycznych i przemycają własne treści. Paradoks.

To jest wojna – stało się hasłem jesiennych protestów kobiet, ale ta retoryka pochodzi właśnie z opisywanych przez Suchanow ludzi, związanych z ultraprawicowymi organizacjami.

W końcu w naszej rozmowie pada słowo „wojna”. To Komow go używa, chociaż ja też mam je cały czas w głowie.

– To jest wojna. Wojna ideologiczna –

– A więc mówi pan o wojnie?

– Tak, to jest wojna. A my jesteśmy teraz gnębioną mniejszością.

– Tak?

– Tak. Jesteśmy gnębioną mniejszością, a feministki czy polityczna poprawność, liberalni czy progresywni transhumaniści – tak możemy ich nazwać – są u władzy. Mają pieniądze, kontrolę, mass media, telewizję, Hollywood etc. Jesteśmy teraz buntownikami, bycie feministką to bycie w mainstreamie.

– Jest pan buntownikiem i miewa się pan całkiem dobrze. Ja jestem rzekomo w mainstreamie, ale bywam zatrzymywana przez policję. Więc kto jest tutaj buntownikiem?

Mam przekonanie, że to jest jedna z najważniejszych książek, które należy przeczytać w roku 2020, żeby zrozumieć, co dzieje się z naszym światem. Dlaczego wkurwione kobiety wyszły na ulicę protestować i dlaczego uparte dążenie do kontrolowania cudzego życia w imię własnych przekonań moralnych, czy religijnych jest złem. Zwłaszcza, że owa religijność często jest złudna i wątpliwa o czym świadczy próba wypowiedzenia “konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” w imię dbałości o rzekomo tradycyjny model rodziny.

Pewną wadą książki są obszerne fragmenty pism, korespondencji, statutów, rozmów. Rozumiem jednak, że autorka zrobiła to by jak najlepiej udokumentować swoją pracę, żeby nie być narażoną (choć i tak będzie) na zarzuty o stronniczość, czy tworzenie teorii spiskowych. 

[foto: źródło]

To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze, K. Suchanow

To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze, Klementyna Suchanow

Wyd.: Agora, 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *