Być może niektórzy czytelnicy znajdą w tej książce inspirację, powód do zmiany, ukojenie, odpowiedź na wiele lęków. W gruncie rzeczy całość jest jednak dość banalna i w sumie dość pusta. Spora część to autopromocja autora Michaela Hebba i jego projektu “Death Over Dinner” biesiadowania przy wspólnie przygotowywanych posiłkach z różnymi osobami i rozmowach o śmierci. W ramach projektu doszło wielu tysięcy spotkań w różnych krajach. Podczas kolacji miały miejsce ważne i intymne wyznania. Książka Porozmawiajmy o śmierci przy kolacji jest … I tu się zatrzymuję, bo nie wiem, czym jest.
Nie jest to podsumowanie. Nie jest wybór najciekawszych, ważniejszych wyznań. Stara się być poradnikiem – jak rozmawiać o tabu, jakim jest śmierć i zjawiskach towarzyszących (np. spisanie testamentu, przewlekła choroba). Ale w zasadzie staje się syntetycznym podsumowaniem różnych tematów. Koncepcja podpowiedzi tematów w rodzaju: “gdyby zostało ci trzydzieści dni życia, jakbyś je spędził/a?”, “czy pamiętasz, co gotowała dla ciebie nieżyjąca ukochana osoba” itp.interesująca, ale wykonanie nijakie. Ot taka sobie wyliczanka tego, co można zrobić i o czym mówili niektórzy uczestnicy spotkań.
Całości brakuje “czegoś” więcej. Duszy? Pasji? Większego zaangażowania? W każdym razie zupełnie nie porusza.
[Photo by Juliette F on Unsplash]
Porozmawiajmy o śmierci przy kolacji, Michael Hebb
Wyd.: Prószyński i S-ka, 2019
Tłum.: Magdalena Koziej
Zgadzam się z Tobą, Zaczęłam czytać z zainteresowaniem, a potem było kartkowanie i zieeew.. . za dużo powtórzeń. I w ogóle, bardzo „amerykańska „książka.
Ale tłumaczenie Magdy Koziej dobre!
To nawet nie chodzi o powtórzenia, tylko generalną błahość i banał.