Archiwa tagu: rodzina

Chronologia wody

Byłam kobietą, której usta na stałe uformowały się w   kształt słowa „tak”. Chciałam tylko doświadczeń. Zwłaszcza jeśli mogły rozjebać mi mózg do znieczulenia. Na   moje nie wiem, kim ja, kurwa, jestem. Moje nie wiem, co jest ze mną nie tak. Moje czy ktoś, ktokolwiek, mnie pokocha, błagam? Nie było rzeczy, której nie wzięłabym do ust.

Zauważyłem niedawno, że w jednej z internetowych księgarń, kilka zakupionych w ostatnich miesiącach książek, nie zostało przesłanych na czytnik. Nie było ich zbyt wiele. Nie pamiętałem, że je kupiłem. Wśród nich znalazła się Chronologia wodyi Lidii Yuknavitch. Nie wiedziałem nawet z jakiego powodu ją wybrałem do kupna. W każdym razie wybrałem ją na początek, z tej zapomnianej wirtualnej kupki i przepadłem niemal od razu. Czytaj dalej Chronologia wody

Jestem głód

Gdy skończyłem czytać Wrony, szukałem co jeszcze napisała Petra Dvořáková i czy ukazało się polskie tłumaczenie. Niestety, choć napisała ich kilka, żadna dotychczas się nie ukazała. Aż do teraz, gdy pojawił się Jestem głód. Choć zwykle nie kupuję tak od razu nowości, to w tym wypadku – zwłaszcza, że niedawno rozmawiałem o Wronach – postanowiłem ją przeczytać niemal po premierze. Czytaj dalej Jestem głód

Ostatni raz

Zupełnym przypadkiem skumulowały mi się w ostatnim czasie książki skandynawskich autorów. Tym razem, czyszcząc nieskończoną kolejkę odłożonych pozycji na czytniku wybrałem Ostatni raz Helgi Flatland. To książka dla każdego, kto żyje popularnym mitem “szczęśliwej Skandynawii”. Mitem, w którym szkolnictwo jest najlepsze na świecie, ludzie są tolerancyjni i cierpliwi, w której nie ma miejsca na przemoc, a tylko na opiekuńczość, opieka medyczna jest fantastyczna, a dodatkowo przecież jest piękna przyroda, domki w górach i w ogóle kapitalistyczno-lewicowy raj. Czytaj dalej Ostatni raz

Zawsze mówi, że wróci

Tom Wolfe napisał książkę o amerykańskich pilotach oblatywaczach myśliwców w latach pięćdziesiątych, którzy byli przygotowywani do lotów kosmicznych. Najlepsi  to jeden z najlepszych reportaży jaki kiedykolwiek udało mi się przeczytać. Niemniej, choć bohaterami są piloci, przyszli astronauci, prawdziwe gwiazdy podboju kosmosu, to gdy myślę o tej książce, w głowie mam przede wszystkim rozdział pierwszy. Jego bohaterkami uczynił Wolfe żony pilotów. Zrobił to w sposób dosłownie zapierający dech opisując kobiety wciąż czekające na oficjalną delegację, która je poinformuje, że niestety. Tym razem, to ich mąż miał wypadek.

Gdy trafiłem na książkę Katarzyny Zdanowicz Zawsze mówi, że wróci niemal natychmiast pomyślałem o tym otwierającym rozdziale z Najlepszych. Czytaj dalej Zawsze mówi, że wróci

Wrony

Baśka i Kasieńka. Tak o swoich nastoletnich córkach mówi matka i już wiemy sporo. Baśka – bałaganiara, nie słuchająca, prowokująca, rozpuszczona i Kasieńka – ta grzeczna. Baśka ma talent, rysuje, dostaje nagrody, ale zdaniem matki, nie kończy tego co zaczęła, za to gdy tylko jest okazja, nie omieszka wspomnieć, że Kasieńka też ładnie rysuje. Jej rysunki są zawsze staranne i dokładne. Petra Dvořáková w powieści Wrony prowadzi narrację dwutorowo. Dostajemy perspektywę jednej z córek – Baśki oraz jej matki. Czytaj dalej Wrony

Lato, gdy mama miała zielone oczy

Mnóstwo tu pięknych zdań. Takich, jak tytuł. Zatrzymujących na chwilę. Ciekawa historia relacji syna z matką. Nastoletniego buntownika, nienawidzącego własnej rodziny, w którym nagle dokonuje się przemiana (może nawet zbyt nagle).

A jednak czytam Lato, gdy mama miała zielone oczy Tatiany Țîbuleac i mam wrażenie, że brak tam jakiegoś zaangażowania. Emocji, które by poruszały nieco bardziej. Naturalnie można sobie to tłumaczyć postawą Aleksa, głównego bohatera. Ale to zupełnie nie to.  Czytaj dalej Lato, gdy mama miała zielone oczy

Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym

W mojej lokalnej bibliotece, w której nie pojawiam się zbyt często, pojawiła się półka z komiksami. W części dla dorosłych czytelników. Nie chodzi przy tym o komiksy XXX, tylko po prostu przeznaczone dla dojrzałego czytelnika. Dumnie wystawione obok bestsellerowych kryminałów i innych popularnych powieści. Z ciekawości zerknąłem na nie, po coraz lepszych doświadczeniach z książką graficzną. Było ich kilka, wśród nich między innymi Folwark zwierzęcy, ale moją uwagę przyciągnął Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym Roz Chast. Kojarzyłem tę kreskę z rysunków, które od czasu do czasu wyświetlają mi się na fecebookowej stronie The New Yorker. Czytaj dalej Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym

Macocha

Pisanie to rodzaj choroby, i choć autorkom harlekinów zwykle zarzuca się większą pazerność na kasę i mniej oryginalnych pomysłów niż autorkom ksiąg niestrawnych, nie zmienia to faktu, że jak każdą inną autorkę tak i mnie twórczość pochłania bez reszty. Z tą różnicą, że ja zawsze gwarantuję czytelniczkom happy end, a co, nie można?

Niemal od razu po przeczytaniu Krótkiej historii Ruchu, kupiłem kolejną książkę Petry Hůlovej. Macocha, odleżała swoje kilka tygodni na czytniku i sięgnąłem po nią w ramach deklaracji nie kupowania nowych rzeczy, zanim nie zmniejszę nieco stosu dotychczasowego.  Czytaj dalej Macocha

Sznurówki

Fabuła powieści Sznurówki Domenico Starnone jest banalna. Zaczyna się od listu zdradzonej żony, z której dowiadujemy się wszystkiego. Jak często w takich sytuacjach, ponieważ to mąż pozwolił sobie na skok w bok, zostawiając żonę, z dwójką dzieci łatwo jest przyjąć jej narrację. Rozgoryczonej, zdradzonej, wytykającej mężowi brak zainteresowania dziećmi. Wyrzuty, pretensje, sarkazm. I jak często w takich sytuacjach, spodziewamy się, że sytuacja może być bardziej złożona. Czytaj dalej Sznurówki