Listy do A.

Piękne wydanie, poruszające ilustracje, ważny temat, potrzebna książka, odrobina wzruszeń i … Zbyt często zastanawiałem się w trakcie lektury Listów do A. Anny Sakowicz, jak by tego rodzaju książkę napisała Sarah Crossan, która też próbuje o trudnych sprawach tego świata opowiadać młodemu czytelnikowi. Robi to w sposób fantastyczny, zaś w przypadku książki Anny Sakowicz, miałem wrażenie, jakby autorka nie bardzo wiedziała dla kogo pisze. Zbyt infantylny język, jak na dzieciaki szkolne, to raczej językowo taka narracja dla przedszkolaków. 

Narratorka Anielka pisze listy do pana A., który zamieszkał pod ich dachem wraz z babcią. Pan A. jest niewidoczny, i ma trudne nazwisko, dlatego dziewczynka korzysta tylko z pierwszej litery nazwiska Alzheimer.

Krok po kroku doświadczamy wielu sytuacji, które są rzeczywistością rodzin, gdzie pojawia się Alzheimera. Ukochana babcia zaczyna robić zaskakujące rzeczy, zapomina, myli osoby, doprowadza do niebezpiecznych sytuacji. Anielka, żeby okiełznać lęk pisze listy do tajemniczego pana A., w których domaga się, żeby sobie poszedł.

Miałem wrażenie, że czytam historię, która napisana mogła być w moim dzieciństwie, czyli kilka dekad temu – grzeczniusia, wygładzona, z “łezkami” spływającymi po policzkach. Zmarnowany został ten potencjał opowieści dziewczynki, która nie rozumie co dzieje się dookoła, rodzice zaś unikają o tym rozmów wprost, nieustannie płacząc po kątach.

Nie wiem, jak mógłby odebrać tego rodzaju książkę młody czytelnik. Być może w tych przypadkach, gdzie zmagają się z takim problemem, byłaby to dobra podstawa do rozmów, wyjaśnień, ale wydaje mi się, że nawet dzieciaki we wczesnej podstawówce, nie są tak bardzo naiwne w swoich przemyśleniach, jak Anielka.

Listy do A., Anna Sakowicz

Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer, Anna Sakowicz

ilustracje: Ewa Beniak-Haremska

Wyd.: Poradnia K, 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *