Posełki. Osiem pierwszych kobiet

W jedneym ze swoich doskonałych esejów Ursula LeGuin (Nie ma czasu. Myśli o tym co ważne) napisała, że bywają książki, co najwyżej poprawne literacko, ale opowiadające tak fantastyczne historie, że trudno się od nich oderwać. Ale co, gdy historia zapowiada się na świetną, zaś warsztat trudno nazwać “co najwyżej poprawnym”? A może on i jest poprawny, ale męczący.

Złamałem nieco swoją zasadę, którą od początku wakacji realizuję, czyli wyciągam z kolejki książki leżące już na swoich kupkach co najmniej rok i staram się nic nowego nie kupować. Posełki. Osiem pierwszych kobiet Olgi Wiechnik wyglądały tak interesująco, że kupiłem pod wpływem jakiejś pozytywnej opinii i niemal natychmiast rozpocząłem lekturę. Historia pierwszych kobiet, które po odzyskaniu niepodległości przez Polskę weszły do sejmu. Historia walki o prawa i godność. Zapowiadało się świetnie. Czytaj dalej Posełki. Osiem pierwszych kobiet

Podróż do kresu nocy

Lepiej jest nie robić sobie złudzeń, bo ludzie nie mają sobie i tak nic do powiedzenia, a innym mówią tylko o swoich własnych troskach i bólu. Każdy dla siebie, a ziemia dla wszystkich.

Fantastyczna! Genialna! Doskonała! Nużąca…

Już wystarczy.

Kilka miesięcy temu zorientowałem się, że nie mam na półce Podróży do kresu nocy. Była wśród tych najcenniejszych i najważniejszych. Nie ma! Jest Śmierć na kredyt, a Podróży…  nie ma. Na szczęście okazało się, że jest dostępne jakieś nowe wydanie i to mnie sprowokowało do powrotu do książki Louisa-Ferdinanda Céline. Jak wiele lektur sprzed kilku dekad pamiętałem mgliście pojedyncze sceny. Czytaj dalej Podróż do kresu nocy

No dno po prostu jest Polska

Sięgam często do przedwojennych gazet, literatury. Im dawniej tym ciekawiej się robi, zwłaszcza jeśli można zauważyć podobieństwa do obecnych czasów. Dzięki temu można zawsze stwierdzić, że może zmieniają się czasy, ale człowiek nie tak bardzo. 

Wiele z tych odniesień i porównań w naturalny sposób odnosi się do Polski, Polaków i życia w Polsce. Pewnych wad, przywar, skłonności. Socjolog Adam Leszczyński próbuje w książce No dno po prostu jest Polska rozprawić się z mitami, autostereotypami, które sprawiają, że Polacy mają tak niskie mniemanie o sobie (a raczej innych Polakach). A jednak coś się nie udało. Czytaj dalej No dno po prostu jest Polska

Innowatorzy

To nie geniusz jednostek tylko wspólna praca zespołowa jest odpowiedzialna za rozwój technologii i przełomowe idee. Powtórzmy jeszcze raz: za udanymi ideami leży konieczność współdziałania innowatorów oraz zespołu. A gdybyśmy zapomnieli to jeszcze raz – samotnicy bez wsparcia zespołu nie osiągają sukcesów. Tak mniej więcej wygląda pierwsza połowa książki Waltera Isaacsona Innowatorzy. O tym, jak grupa hakerów, geniuszy i geeków wywołała cyfrową rewolucję. Przypominanie tego co kilka akapitów w pewnym momencie męczy, zaś po dłuższym czasie zaczynam się zastanawiać, czy autor nie próbuje zmusić nas do pewnego widzenia świata. Czy naprawdę historii osób odpowiedzialnych za rewolucję komputerową i internetową nie dało się rozpocząć i podsumować takim zdaniem, a nie powtarzać po wielokroć? Czytaj dalej Innowatorzy

Nasz chłopak

Od zawsze byliśmy lojalni wobec ojca. On był silniejszy. Baliśmy się go. Potrzebował nas. Jego aprobata zawsze znaczyła więcej niż akceptacja matki – dodawała mi wartości.

J.D. Vance opowiedział własną historię – chłopaka, który wbrew wszelkim okolicznościom wyrwał się z biedy, patologii, narkomanii czy alkoholizmu (Elegia dla bidoków). To optymistyczne, ale w dużej mierze stało się tak dzięki determinacji jego dziadków. Sami niewykształceni rozumieli, że edukacja da mu pewną szansę w przyszłości. Na jednego Vance’a przypada pewnie dziesiątki innych kolegów, którzy mogli nie mieć takiego szczęścia. Uzależnieni rodzice, brak stałej pracy, brak jakichkolwiek perspektyw. 

Takim pechowcem mógłby być główny bohater powieści Daniela Magariela Nasz chłopak. Poznajemy go w chwili, gdy wraz z ojcem i starszym bratem opuszczają Kansas w poszukiwaniu nowego domu. Są tuż po rozwodzie, w wyniku, którego ojciec uzyskał prawa do opieki nad synami. Czytaj dalej Nasz chłopak

Kroniki Atopii

Czekałem na dobry pretekst, żeby przerwać lekturę Kronik Atopii już jakiś czas. Choć było coraz gorzej, dawałem szansę raczej skanując kolejne akapity, niż czytając. Według czytnika ten moment nadszedł w 47 procencie całości, gdy przeczytałem “przemapowałem mój zmysł dotyku od karku, aż do krzyża, niczym boczną linię receptorów u ryby, by wyczuwać zawirowania w prognozach rynkowych. Nawet najlżejsze zmiany ciśnienia rynkowych trendów łechtały mnie po plecach” i jeszcze kawałek dalej “liczba ludności na świecie zmniejsza się, załamuje się produkcja płodów rolnych, nie mówiąc już o niepowodzeniu yena [drogi tłumaczu, czemu nie jena?] i zielonych w zdobywaniu nowych terytoriów jako derywatów bitcoina. Czytaj dalej Kroniki Atopii

Ruiny i zgliszcza

Po wybraniu na czytniku książki Wellsa Towera Ruiny i zgliszcza okazało się, że zacząłem już ją kiedyś czytać. Plik otworzył się na jednej ze stron. Nic nie pamiętając, zacząłem czytać od samego początku. Zupełnie żadnego śladu pamięciowego. Wybrałem tę pozycję z zaległej kolejki po pewnej irytacji Elegią dla bidoków, którą przerwałem i nie miałem zamiaru już do niej wracać. Zbiór opowiadań Towera zdawał się być beletrystyczną wersją tego o czym pisał J.D Vance. Historyjki, czy też obrazki z życia przegranych.

Czytaj dalej Ruiny i zgliszcza

Elegia dla bidoków

Nadrabiam wakacyjnie, kupione przynajmniej rok wcześniej tytuły. Elegia dla bidoków J.D.Vance’a zapowiadała się interesująco. Próba spojrzenia na biedną białą Amerykę. Nie z wielkich miast tylko „gdzieś w Appalachach”. Z perspektywy chłopaka, który wbrew wszelkim szansom osiągnął sukces, kończąc prawo na Yale. Wychowywany w biedzie przez dziadków, w patologicznej choć kochającej atmosferze. Wśród wyzwisk, przemocy i specyficznego poczucia sprawiedliwości po latach wspomina całość z ciepłem i nostalgią. To opis życia białych bidoków, z których część żyje z pomocy społecznej, a za wszelkie niepowodzenia wini wszystkich dookoła, choć nie podejmuje żadnej inicjatywy i aktywności. Zaś druga – mniej liczna grupa – próbuje w miarę możliwości zapewnić lepsze życie dzieciom lub wnukom stawiając na ich edukację. Do tej należy autor. Czytaj dalej Elegia dla bidoków

Niespłacone długi

Przy okazji Na południe od Brazos zwróciłem uwagę na prosty i precyzyjny język powieści. Krótkie zdania, brak zbędnych ozdobników ale mimo wszystko nic nie razi. Czasem dialogi mogą brzmieć nienaturalnie, ale rozumiemy konwencję. Całkowitym przeciwieństwem jest język w kryminale Niespłacone długi Petrosa Markarisa. Język również jest prosty lecz w tym wypadku prostacki. McMurtry budował postać opisem, Markaris robi charakterystykę postaci oraz opisy miejsc jak w szkolnej rozprawce. Czytaj dalej Niespłacone długi

Na południe od Brazos

Na okładce polskiego wydania Na południe od Brazos widnieje zachęta w postaci fragmentu recenzji z USA Today: „Jeśli miałbyś w swoim życiu przeczytać tylko jeden western, przeczytaj Na południe od Brazos. Coś w tym jest, bo niemal cały czas w trakcie lektury ponad ośmiusetstronicowej powieści Larry’ego McMurtry miałem przekonanie, że ja znam tę historię. Opowieść o pędzeniu bydła przez setki mil od Teksasu do Montany pod koniec XIX wieku. Czytaj dalej Na południe od Brazos