Świt robotów

Marek Grodziński z Capgemini w tekście Nie bójmy się robotów przywołuje dane dotyczące liczby bankomatów w Stanach Zjednoczonych w porównaniu do liczby kasjerów. “W ciągu 45 lat od wymyślenia bankomatu, liczba zatrudnionych kasjerów bankowych w Stanach Zjednoczonych podwoiła się”. Stąd jego wniosek (powielony z drugiej ręki za ekonomistą Jamesem Bassenem), że technologiczne innowacje nie tylko są zagrożeniem, ale wręcz napędzają wzrost zatrudnienia.

Pozwolę sobie przywołać fragment tekstu Timothy Taylora, który nawet nie dyskutuje z Bassenem, co raczej zwraca uwagę na pewne tezy stawiane przez tegoż, a które gdzieś zniknęły w tekście Marka Grodzińskiego, który z kolei odwołuje się do wystąpienia Davida Autora na konferencji TED). Według Bassena przede wszystkim wzrosła liczba placówek bankowych, po drugie zaś “kasjer” (bank teller) to we współczesnym świecie nie osoba w okienku, która przyjmuje i realizuje czeki, tylko świadczy mnóstwo dodatkowych usług klientom.

Wygląda więc, że mamy do czynienia z klasycznym głuchym telefonem. James Bassen napisał jedno – starając się znaleźć odpowiedź na to pytanie i właściwie je rozsądnie uzasadnił. David Autor wyjaśnieniem się nie przejął i w świat poszedł przekaz – automatyka (bankomaty) nie zmienia liczby zatrudnionych “kasjerów” w bankach.

W 1971 roku w USA liczba oddziałów komercyjnych banków wyniosła blisko 37 tysięcy. W 2001 roku niemal 74 tysiące. Czyli podwoiła się. Podobnie jak liczba pracowników. Dodatkowo zajmują się oni już nie tylko usługą kasjerską, więc porównywanie ich z bankomatami jest nadużyciem. Co ciekawe do 2011 liczba placówek wzrosła o kolejne niemal 16 tysięcy (źródło).

Trafiłem na tekst Marka Grodzińskiego pod koniec lektury książki Świt robotów Martina Forda, którego spojrzenie na przyszły rynek pracy dla ludzi jest dalekie od optymizmu. Główna teza książki jest taka, że jesteśmy w trakcie ogromnych zmian na rynku pracy i to już nie tylko w obrębie tych najbardziej zautomatyzowanych i rutynowych czynności, które do tej pory stanowiły najmniej płatne zajęcie, ale również w tych miejscach, gdzie standardowo pracowała klasa średnia (obsługa urzędowa, analityka, zarządzanie danymi, diagnostyka). W miarę rozwoju algorytmów i mocy obliczeniowej coraz więcej funkcji przejmują komputery. Nawet tam, gdzie potrzebna była częściowo kreatywność.

Pracownik etatowy przestaje być potrzebny. Może od czasu do czasu zająć się nadzorem, ale równie dobrze może wykonać to zdalnie.

Innym aspektem współczesności jest reshoring – tendencja firm do budowania z powrotem pewnych oddziałów firm w krajach macierzystych. Dotyczy to przede wszystkim tych wszystkich specjalizacji, które były “wyrzucane” na zewnątrz. Do krajów z tańszą siłą roboczą – Chin, Indii, Kambodży. W momencie, gdy rutynowe i powtarzalne zadania mogą przejmować komputery i automaty, bo są one już tańsze niż najtańsza siła robocza, firmy swoje centra przemysłowe zaczynają sprowadzać do kraju. Ale tu do obsługi nie jest potrzebna już taka duża liczba ludzkich pracowników.

Centrum danych Apple, Inc warte miliard dolarów, które wybudowano w Maiden w Karolinie Północnej, zapewniało zaledwie 50 stałych miejsc pracy. Rozczarowani mieszkańcy nie mogli zrozumieć, jak tak drogie ośrodki zajmujące ogromną powierzchnię mogą oferować tak mało etatów

Apple Data CenterFotka – źrodło https://www.wired.com/2012/04/apples-secret-data-center/

Ta tendencja dotyczy nie tylko firm technologicznych. W 1980 roku fabryka tekstyliów Parkdale Mills, zatrudniała w Karolinie Południowej pomad 2000 osób. W latach dziewięćdziesiątych produkcję przeniesiono do Chin, Indii i Meksyku. W 2013 ponownie otworzono fabrykę w USA. Zatrudnienie znalazło 140 osób.

Co ciekawe mimo zmniejszania się gwałtownego liczby etatów w sektorze tekstylnym w stanach (ponad ¾ w latach 1990-2012), w ostatnim czasie eksport amerykańskich produktów tekstylnych wzrósł o 37 procent.

Gdzie przekwalifikują się tkaczki, obsługa maszyn itp.? Programistami raczej nie zostaną.

Świat się zmienia. Na naszych oczach. Tak samo zmieniał się na oczach ludzi, którzy byli w kwiecie wieku z doświadczeniem 20-30 letnim, gdy skończył się PRL. Nagle ich praca przestała być potrzebna. Może niekoniecznie w wyniku rewolucji technologicznej, ale częściowo też (wiele zakładów było niewydajnych, przestarzałych). Wtedy obowiązującym hasłem było: “wystarczy się przekwalifikować”. Część zajęła się choćby sprzedażą (stojąc godzinami z łóżkami polowymi, szczękami itp), niestety nie wszyscy mieli potrzebne cechy. Dwadzieścia lat później wiele zawodów, które na początku przemian ustrojowych miało swój renesans jest w poważnym odwrocie (np. dziennikarstwo, sprzedaż stacjonarna, reporterzy). Dotyczy to zarówno zawodów nisko płatnych zrutynizowanych, jak i tych, które stanowiły domenę klasy średniej. Martin Ford bardzo szczegółowo opisuje te przemiany w edukacji, medycynie, przemyśle, komunikacji, gastronomii. Zwracając bardzo mocno uwagę na te grupy zawodów, gdzie jeszcze 10-20 lat temu nie przypuszczaliśmy, że zagrozi im rozwój technologiczny.

Przy okazji dyskusji o rynku książki pada często argument, że sprzedaż przez internet oraz wielkie sieci wyrugowały księgarzy z tego rynku. To oczywiście miłe wejść do księgarni porozmawiać z kimś, kto może doradzić i pomóc. Ale dla części osób możliwość sprawdzenia ocen w internecie jest również wielką zaletą. Nie łudźmy się, że każdy księgarz będzie znał wszelkie tytuły. Sprzedawca samochodów ma sprzedać samochód i będzie mi opowiadał o samych zaletach modelu, któremu się właśnie przyglądam. To są rutynowe działania. Tak samo sprzedawca usług finansowych. Chyba nie mam problemu z tym, żeby opowiadał mi to automat ludzkim głosem. W końcu mam świadomość, że celem jest sprzedaż. To będą te same slogany.

Choć czasami człowiek bywa przydatny. Kilka lat temu przyjechałem późno do niemal całkowicie skomputeryzowanego hotelu. Po wejściu należało podejść do ekranu terminala wpisać numer zamówienia, dostawało się kartę do pokoju. Pamiętam, że byłem tak zmęczony, że stanąłem przed tym terminalem i po prostu nie chciało mi się myśleć. A obsługa nowego menu wymaga koncentracji. Chciałem tylko podać dowód osobisty i wejść do pokoju. Na szczęście był człowiek, który pomagał gościom hotelowym w przejściu przez tę procedurę. Nie było to szybciej. Ale gdy kolejny raz miałem to doświadczenie, robiłem to niemal automatycznie. Człowiek nie był potrzebny.

Postępująca automatyzacja to również problem konsumentów. Ludzie, którzy tracą pracę nie wydają pieniędzy, bo ich nie zarabiają. Ford pokazuje dane z segmentów sprzedaży konsumenckiej w USA w ostatnich latach. Wynika z nich, że produkty i usługi skierowane do klasy niższej zmagają się z systematycznym spadkiem sprzedaży. Rosną koncerny, kierujące produkty do zamożnych klientów. Ta nierówność może być przyczyną spowolnienia gospodarczego. Taką tezę stawia choćby Joseph Stiglitz. Jednak zgodnie z zasadą, że na każdego ekonomistę przypada ekonomista o przeciwnych poglądach, z opinią Stiglitza nie zgadza się Paul Krugman. Starzejące się społeczeństwo również nie pomaga wzrostowi konsumpcji. Krótko mówiąc przyszłość w świecie zdominowanym przez roboty nie rysuje się zbyt różowo. W każdym razie można zrozumieć, skąd biorą się pomysły (w ostatnich czasach bardzo popularne w Polsce) o gwarantowanym dochodzie. Niestety to byłby po prostu zasiłek. W żaden sposób nie zmieniłby sytuacji ludzi. Nadal byliby biedni i bez pracy. Chyba, że ustalimy go na odpowiednio wysokim poziomie. Ale tu zaczyna się problem co to znaczy “odpowiedni”. Zwłaszcza, że wśród zwolenników tej koncepcji (do niej należy autor książki) pojawiają się pomysły na zróżnicowanie tego poziomu w zależności choćby od wykształcenia. Na pierwszy rzut oka to jest podstawa do niezłych roszczeń innych grup. Dlaczego jedni mają być uprzywilejowani, a inni nie. No i oczywiście pytanie najważniejsze – skąd na to brać. Tu Ford jest szczery – podnosimy podatki. Po prostu. Tam gdzie można, żeby to sfinansować. Rozumie jednak, że na takie rozwiązania jest jeszcze za wcześnie. Że zbyt dużo tu pytań i wątpliwości.

W każdym razie, mamy problem z technologią. Choć jest tak bardzo użyteczna.

Świt robotów, M. Ford

Świt robotów, Martin Ford

Wyd.: CDP.PL, 2016

Tłum.: Katarzyna Łuniewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *