Gen. Ukryta historia

Badania genetyczne to w istocie badania moralne. Kiedy decydujesz się oszacować “potencjalne zagrożenia”, zarazem nieustannie stajesz przed pytaniem: “Jakiego rodzaju przyszłość gotów jestem zaryzykować” Eric Topol

Poczekała sobie ta książka kilka miesięcy. W zasadzie nie wiem dlaczego, bo debiutancki Cesarz wszech czasów. Biografia raka Siddharthy Mukherjee był wspaniały. A jednak nie mogłem się zebrać do tych kolejnych kilkuset stron, które sam autor nazwał prequelem do Biografii raka. Chodzi o Gen. Ukryta historia. Byłem tak bardzo wymęczony liczbą informacji i sposobem ich przekazywania przez Franka Ryana (Tajemniczy świat genomu ludzkiego), że postanowiłem niemal od razu sięgnąć po książkę Mukherjee. Licząc na to, że jednak zrozumiem nieco więcej.

No i cóż można powiedzieć. Opowiadać to on potrafi, co udowodnił już przy “raku”. Z pasją, w taki sposób jak najbardziej lubię, czyli przez pryzmat konkretnych ludzi, którzy stawiają pytania i szukają na nie odpowiedzi. Dodatkowo swoją opowieść snuje wokół prywatnej historii (schizofrenia w rodzinie). Nawet biochemia stała się znacznie bardziej przejrzysta, choć trzeba przyznać, że Mukherjee nie wchodzi w procesy tak głęboko, jak robi to Ryan. Zależy mu raczej na pokazaniu całego procesu związanego z dochodzeniem do wiedzy o genach,ich funkcjonowaniu i wciąż wielu niejasnościach. W każdym razie jest znacznie przejrzyściej.

Rozdział o Grzegorzu Mendlu jest zaś napisany tak, że odnoszę wrażenie, jakby na jego podstawie można było nakręcić porywający film. Choć wysiewanie kilkudziesięciu tysięcy ziaren grochu przez kolejne lata i prowadzenie szczegółowych notatek musiało być niesłychanie nudne i monotonne.

Niesłychanie interesująca w całej wielowątkowej dyskusji o wpływie genów na nasze życie (w tym osobowość) wydaje się również kwestia “normalności”. Czym jest normalność, jeśli mutacje są istotą ewolucji i dziedziczenia. S. Mukherjee co jakiś czas przywołuje poglądy kolejnych naukowców, którzy sugerują, że wszelkiego rodzaju niepełnosprawności czy zaburzenia nie powinny być rozpatrywane w kategoriach nienormalności, tylko “względnego niedopasowania genotypu do środowiska” (Victor McKusick).

Kilka lat temu Violet Maas znana przede wszystkim z terapii zaburzeń integracji sensorycznej, zadała prowokacyjne pytanie – jakie mamy prawo oceniać, co jest normą. Czy to, że ktoś odczuwa coś mocniej lub słabiej niż inni na pewno jest wadą? Czy mamy prawo mówić, że nadwrażliwość na bodźce jest zła? A może ta różnorodność jest zaletą. A normalizacja jest błędem. Ta koncepcja w książce Mukherjee cały czas jest widoczna. Choćby przytaczając słowa Alison Gopnik dotyczących zaburzeń koncentracji uwagi:

W czasach, kiedy większość ludzi polowała, mała genetyczna różnica wpływająca na zdolność skupiania uwagi mogła wyjść nawet na twą korzyść [jeśli na przykład pozwalała łowcy obserwować kilka obiektów naraz]. Jednak obecnie większość ludzi musi przejść przez szkołę średnią i ta sama różnica staje się chorobą, wpływającą na życie wielu osób.

Historia nauki to przekraczanie kolejnych granic, stawianie sobie kolejnych pytań, o to co możemy poznać, co możemy zrobić, jak możemy manipulować rzeczywistością. W przypadku wiedzy o genie, a przede wszystkim możliwości manipulowania nimi te pytania stają się niesłychanie istotne.

Gen. Ukryta historia, S. Mukherjee

Gen. Ukryta historia, Siddhartha Mukherjee

Wyd.: Czarne, 2017

Tłum.: Jan Dzierzgowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *