Oczyszczenie

Znów wracam do Estonii, czyli biorę kolejną książkę Sofi Oksanen, Oczyszczenie. W poprzedniej czytanej przeze mnie – Gdy zniknęły gołębie autorka opowiadała historię tego niewielkiego kraju przeskakując między okresami pod okupacją radziecką, niemiecką i ponownym zajęciem Estonii przez ZSRR w 1944 roku. W Oczyszczeniu akcja umiejscowiona jest w kolejnych dwóch okresach przełomowych dla tego kraju – z jednej strony lata 40/50, czyli powołanie Estońskiej Sowieckiej Republiki Radzieckiej i jej upadek na początku lat dziewięćdziesiątych. Czytaj dalej Oczyszczenie

Realizm kapitalistyczny

Krytyka kapitalizmu ma sens ponieważ jak każdy system (nie tylko polityczny) ma on swoje wady i ograniczenia. Dzięki tej krytyce, on się wciąż zmienia, choć trudno powiedzieć, by zmieniali się ludzie ze swoimi ambicjami, skłonnościami i wadami. Prawdopodobnie zmienia się niedostatecznie i czasem jest męczący, ale jednak te zmiany są. Każdorazowo gdy trafiam na teksty krytyków kapitalizmu, gdzieś tam z mniejszą lub większa nostalgią opowiadającą o lewicowości, ideach Marksa (“tak wiemy, co zrobił radziecki komunizm, no ale wiecie…”) mam przekonanie, że naprawdę powinni pomieszkać parę lat w ustroju równości, sprawiedliwości społecznej, żeby zrozumieli, że wszystkie te wady, które krytykują w kapitalizmie, wielokrotnie mocniej pojawią się w jakiejś formie socjalizmu. Tak właśnie było, gdy zacząłem czytać pierwsze strony Realizmu kapitalistycznego Marka Fishera. Czytaj dalej Realizm kapitalistyczny

Dziesięć kawałków o wojnie

Czytam wspomnienia Arkadija Babczenko o wojnie w Czeczenii – Dziesięć kawałków o wojnie – i mam w głowie zdjęcia rosyjskich żołnierzy pojmanych przez Ukraińców i pokazywanych światu. Obdartych, młodych chłopaków, z twarzami nie wyrażającymi niczego, a o których wiemy, że wcale nie zabijali wyłącznie żołnierzy, ale mordowali, gwałcili ludność cywilną. Grabiąc i niszcząc wszystko co napotkają. Babczenko znalazł się na wojnie z Czeczenią, gdy miał osiemnaście lat. Choć podobnie jak teraz podczas najazdu na Ukrainę, oficjalna propaganda nie nazywała tego wojną. Dziś mówią o “specjalnej operacji”, wtedy o “zaprowadzeniu porządku konstytucyjnego”. Babczenko – Rosjanin, dziś mieszka w Ukrainie, zaś przez władze rosyjskie poszukiwany jest listem gończym. Czytaj dalej Dziesięć kawałków o wojnie

Leniwy umysł

Jeśli do wyboru mamy tylko biały i czarny, szybko zaczynamy myśleć w kategoriach „my kontra oni”, a w rezultacie przedkładać własne racje nad argumenty naukowe. Jeśli w takich okolicznościach spróbujemy zmusić ludzi niezdecydowanych do zajęcia stanowiska, oni ze względów emocjonalnych, politycznych i gospodarczych prawdopodobnie spróbują uciec od problemu albo go zbagatelizują.

Dwa lata pandemii wywołanej przez koronawirusa SARS-CoV-2 to był świetny czas, by przyjrzeć się jak w praktyce działa nauka. Można nawet powiedzieć, że dzięki jednoczesnemu zaangażowaniu naukowców z całego świata, ogromnej próbie badawczej mieliśmy to wszystko w przyspieszeniu i w powiększeniu. Hipotezy, weryfikowanie ich, błędne tropy, nadzieje i rozczarowania. Porzucanie obiecujących koncepcji, trwanie przy błędnych przekonaniach, źle stawiane hipotezy, niepoprawne metodologie badań. Do tego oczywiście otoczka, którą znając historię nauki również nie dało się uniknąć – polityka, pieniądze, interesy, ambicje, manipulacje.

To wszystko pokazywało jednak, że proces naukowy nie jest procesem stałym, a zwłaszcza zerojedynkowym, w którym nie wiemy nic, a zaraz potem znamy rozwiązanie. Tym bardziej fascynujące było dla mnie obserwowanie również wypowiedzi różnych osób – co prawda, nie mających pojęcia o epidemiologii, czy w ogóle medycynie – ale związanych z zawodami, w których proces naukowy jest niezmiernie ważny. Wiele z nich ustawiło się w opozycji do tego co się dzieje (częściowo było to związane z poglądami politycznymi) i postrzegało świat zero-jedynkowo. Wyciągali wypowiedzi specjalistów z początku pandemii, które okazały się błędne, by jednoznacznie oceniać naukowca jako idiotę. Bez znaczenia było dla nich to, że dwa lata wcześniej naprawdę niewiele wiedzieliśmy.

Miałem wrażenie, że nie rozumieją (albo celowo pomijają) faktu, że wiedza i nauka ewoluuje. Ten brak elastyczności w myśleniu, nie dotyczący pandemii, ale w ogóle spojrzenia na świat jest przedmiotem rozważań Adama Granta w książce Leniwy umysł. To przecież inteligentni ludzie. Sam jednak zdaje się uległem złudzeniu związanym z intuicyjnym przeświadczeniem, dotyczącym inteligencji. Czytaj dalej Leniwy umysł

Bieżeństwo 1915

„Staliśmy się nie ludźmi, ale liśćmi. Wiatr nas goni, gdzie chce” – mówi zrozpaczona bieżenka. Nie wiem, skąd pochodzi. Czy jest Rusinką, Polką czy Łotyszką? Zresztą to nieważne. Los wszystkich jadących jest równie tragiczny. Stracili wpływ na swoje życie.

Bieżeństwo to historia stopniowej utraty. Zaczyna się zaraz po wybuchu wojny – utratą męża, którego zabrali na front. Potem armia rekwiruje zwierzęta. W końcu nadchodzi wyjazd. Traci się dom, ziemię, cały świat. Korzenie i tożsamość. Odwieczne rytuały, sposób życia niezmienny od stuleci.

Po drodze giną resztki dobytku, trzeba zabić krowę żywicielkę. Umierają najbliżsi. Nieraz matka traci wszystkie dzieci. Zdarza się, że kilkulatkowie grzebią oboje rodziców.

Czy to już koniec? Czy tym ludziom pozostało jeszcze coś do utraty? Czytaj dalej Bieżeństwo 1915

Gdy zniknęły gołębie

Dziewięćset tysięcy ludzi nie może przetrwać jako niepodległe państwo, chyba sami zdają sobie z tego sprawę?

Należę do tego pokolenia, które jeszcze musiało uczyć się nazw republik radzieckich: Estońska Socjalistyczna Republika Radziecka, Łotewska SRR, Litewska SRR, Ukraińska SRR. Białoruska SRR, łącznie piętnaście. Wszędzie tam mieszkali ruscy. Przynajmniej tak wynikało ze szkolnej edukacji. W głowie pojawia się jakieś hasło, że podczas II wojny światowej Estończycy wspierali Hitlera. I to wszystko.

Sięgam po książkę Gdy zniknęły gołębie, fińskiej pisarki Sofi Oksanen. Właśnie po polsku ukazała jej się nowa powieść Psi park. Nie znałem autorki, czytam zachwyty o jej twórczości i jak często robię, celowo sięgam po coś starszego. Matka autorki była Estonką, więc być może Gdy zniknęły gołębie korzystają z doświadczeń i historii rodzinnych. Czytaj dalej Gdy zniknęły gołębie

Dizajn na co dzień

Jeśli urządzenie tak proste jak drzwi musi mieć napis, który mówi, czy musisz je pociągnąć, popchnąć czy przesunąć, to poniekąd jest to porażka projektanta.

Nieco ponad dwie dekady temu pracowałem w pewnej gazecie. Podjęto wówczas decyzję o zbudowaniu rozsądnej bazy danych z artykułami, która początkowo miała być do celów wewnętrznych, docelowo zaś miała być udostępniona na zewnątrz. Za tworzenie bazy odpowiedzialny był człowiek, którego nazywaliśmy “inżynier B.”. Przesympatyczny i zdolny programista, niestety fakt, że zwracaliśmy się do niego podkreślając jego kompetencje techniczne, wynikał z jego podejścia do wielu rozwiązań, za które był odpowiedzialny. Tak było też ze wspomnianą bazą danych. Silnik wyszukiwarki zbudowany przez niego zakładał, że użytkownik nie myli się (np. w nazwach własnych), wie jak używać operatorów logicznych i generalnie również jest inżynierem. To był już czas, gdy sam zachwycałem się wyszukiwarką Amazon, która była w stanie wychwytywać błędy i sugerować zmiany (dziś to norma).

Dizajn to fascynujące połączenie technologii i psychologii, a projektanci muszą być ekspertami w obu dziedzinach. Inżynierowie nadal wierzą w logikę.

Czytaj dalej Dizajn na co dzień

Porządek dnia

Czasem wydaje nam się, że to, co nas spotyka, zostało opisane w gazecie sprzed wielu miesięcy; że jest to zły sen, który się nam wcześniej przyśnił.

Nie wiem, jak odebrałbym tę książkę przed 24 lutego, przed tym wszystkim co dzieje się teraz w Ukrainie. Prawdopodobnie podobałaby mi się, ta nieoczywistość opisania pewnych mechanizmów poprzedzających wybuch II wojny światowej. Zacytowane na początku zdanie z książki Porządek dnia Erica Vuillarda poprzedza rozdział opisujący zajęcie przez Hitlera Czechosłowacji, a następuje po dość szczegółowym opisie tego, jak doszło do austriackiego anschlussu. Uczestnicy zdarzeń zdają się cały czas wierzyć, że “nie posunie się dalej”; że można zaspokoić jego agresję oddając mniejsze lub większe kawałki Europy. Tej nieco dalszej. Nie widzianej z gabinetów ministrów francuskich, angielskich czy amerykańskich. Czytaj dalej Porządek dnia

Jak działają ludzie

Mówią, że pokój nastolatka “nie da się sprzątnąć”, że bałagan jest w tym wypadku pewną normą. Może łatwiej byłoby to zaakceptować, gdyby ów nastolatek nie przychodził i nieustannie nie pytał, gdzie są różne GDZIEŚ ZAGUBIONE rzeczy. 

Camilla Pang to biochemiczka, autorka książki Jak działają ludzie. W wieku ośmiu lat została zdiagnozowana jako osoba w spektrum autyzmu, z ADHD i zespołem lęku uogólnionego. Mieszanka dość wybuchowa. W każdym razie to wystarczyło, żebym po tę książkę sięgnął. Podobnie jak wiele innych pisanych przez osoby w spektrum autyzmu, pozwala często odnaleźć inną perspektywę, zrozumieć motywacje i zachowania innych osób (nie koniecznie wyłącznie w spektrum). Tylko, w przypadku tej książki miałem spory problem. Czytaj dalej Jak działają ludzie

Oni

Alegoria nie wymaga grawitacji, ani rozbudowanej psychologii bohaterów. Wystarczy, że będzie spójna, no a oprócz tego wciągająca, inspirująca, w jakiś sposób interesująca. Niestety powieść Oni Kay Dick nie bardzo spełnia te warunki. Gdyby nie fakt, że książeczka niewielka – ma ledwie nieco ponad sto stron – przerwałbym ją w trakcie.

Czytaj dalej Oni