Archiwa tagu: emigracja

Wrzenie. Francja na krawędzi

Sięgnąłem po Wrzenie Anny Pamuły, głównie ze względu na ostatnią sytuację we Francji, czyli zamieszki, jakie wybuchły po zabiciu siedemnastoletniego chłopaka przez policjanta w trakcie kontroli. Protesty trwały kilka dni i miały dość dynamiczny przebieg, jak wiele innych zamieszek i strajków we Francji. Podtytuł reportażu Anny Pamuły Francja na krawędzi sugerował jaką próbę spojrzenia na to, co dzieje się we Francji w ostatnich latach. Początek był bardzo obiecujący, autorka rozmawia z obywatelami francuskimi, część z nich to muzułmanie, jednak różni ich niemal wszystko. Jedni nienawidzą kraju, w którym mieszkają , inni korzystają z szans, jakie im dał.  Czytaj dalej Wrzenie. Francja na krawędzi

Rio Grande

Kiedyś imigranci przekraczali granicę w   miastach takich jak San Diego albo El Paso, ale w   latach dziewięćdziesiątych straż graniczna odcięła ją za pomocą płotów i   świeżo zwerbowanych funkcjonariuszy takich jak my. Politycy sądzili, że jeśli szczelnie odgrodzą miasta, ludzie nie zaryzykują przeprawy przez góry albo przez pustynię. Pomylili się i   teraz to my musimy sobie z   tym radzić. […]

Każde zaostrzenie ochrony granicy równało się proporcjonalnemu zwiększeniu wartości każdego potencjalnego migranta dla przemytników. Z perspektywy przemytników przetrzymywanie klientów dla okupu jest prostą metodą maksymalizacji zysków.

Jestem przekonany, że w niedalekim czasie pojawi się na naszym rynku księgarskim sporo książek dotyczących kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Autorami będą wolontariusze, mieszkańcy, ci, którzy w jakiś sposób zaangażowali się w pomoc ludziom próbującym dostać się do Polski przez Puszczę Białowieską. Nie wiem, czy szybko doczekamy się wspomnień, refleksji i przemyśleń osób, które były po drugiej stronie – strażników granicznych, policjantów, wojskowych.  Czytaj dalej Rio Grande

Bieżeństwo 1915

„Staliśmy się nie ludźmi, ale liśćmi. Wiatr nas goni, gdzie chce” – mówi zrozpaczona bieżenka. Nie wiem, skąd pochodzi. Czy jest Rusinką, Polką czy Łotyszką? Zresztą to nieważne. Los wszystkich jadących jest równie tragiczny. Stracili wpływ na swoje życie.

Bieżeństwo to historia stopniowej utraty. Zaczyna się zaraz po wybuchu wojny – utratą męża, którego zabrali na front. Potem armia rekwiruje zwierzęta. W końcu nadchodzi wyjazd. Traci się dom, ziemię, cały świat. Korzenie i tożsamość. Odwieczne rytuały, sposób życia niezmienny od stuleci.

Po drodze giną resztki dobytku, trzeba zabić krowę żywicielkę. Umierają najbliżsi. Nieraz matka traci wszystkie dzieci. Zdarza się, że kilkulatkowie grzebią oboje rodziców.

Czy to już koniec? Czy tym ludziom pozostało jeszcze coś do utraty? Czytaj dalej Bieżeństwo 1915

Uchodźcy, nachodźcy, emigranci

Wyjeżdżamy do krain zagospodarowanych przez białych ludzi, rządzonych przez administracje sprawniejsze niż te wywodzące się z masy naszych rodaków. Wyjeżdżamy, ponieważ nasz próg zagrożenia jest znacznie bliższy niż widmo śmieci głodowej. Nasz próg zagrożenia znajduje się w naszych mózgach, a nie w naszych ciałach. A. Brycht, Azyl polityczny, Łódź 1989,

Komentarze z sieci, 2021

To nie są żadni uchodźcy, tylko nachodźcy.

Granice Polski chcą przekroczyć tylko emigranci ekonomiczni.

Jaki rodzic zabiera swoje dzieci w taką podróż, na poniewierkę, w nieznane.

Oni nie uciekają przed wojną, tylko chcą wygodniej żyć

Dlaczego nie mogą zrobić tego legalnie na przejściach granicznych

Niech wracają na Białoruś, tam nie ma przecież wojny.

Dlaczego chowają się po lasach, skoro stać ich na wycieczkę do Mińska. Czytaj dalej Uchodźcy, nachodźcy, emigranci

Dziecko w śniegu

Wolę, kiedy pamięć zapełniona jest przez duchy, cienie, wyobraźnię; nie ufam tym, którzy chcą, żeby każde wspomnienie było zweryfikowane i sprawdzone. Pamięć jest pamięcią, gdy osnuta jest mgłą i ulega ciągłym zmianom, czyli kiedy jest żywa.

[…]

Pamięć jest konstrukcją – jej formę i treść każdy sobie tworzy indywidualnie. Jedni, żeby przeżywać kolejny raz narcystyczne cierpienie, inni, bo uważają, że pamięć pomaga wybierać. Pozwala stawać po stronie upokarzanych, tych, którym odmawia się godności i którzy pragną sprawiedliwości. Pamięć nie może być jednolita i podzielana przez całe pokolenie, bo jest zarazem narzędziem polityki i wyborem egzystencjalnym. Dotyczy każdego z nas osobiście.

Jeszcze jedna wspomnieniowa opowieść o Holocauście, rodzinie i tożsamości? Niby nic nowego nie można napisać, ale za każdym razem jest inaczej. Włodek Goldkorn opowiada w bardzo stonowany sposób. Nigdy nie byłem w muzeum Auschwitz-Birkenau i mnie tam nie ciągnie. Wolę czytać wspomnienia, opowieści historie. Dlatego bliskie jest mi to co napisał o tym, co zrobiono z Auschwitz, jako symbolem, pomnikiem, narzędziem i dlaczego przez wiele lat nie chciał tam pojechać, mimo, że zginęli tam jego bliscy. Czytaj dalej Dziecko w śniegu

Marzenie małej Stelli

Magia pisania Gail Carson Levine rozpoczyna się propozycją dla czytelnika. Autorka podaje kilka różnych zestawów zdań, które mają stanowić początek opowiadania. Zadaniem czytelnika jest ich rozwinięcie.

Pierwszy zestaw brzmi

Mam jedno oko zielone, a drugie brązowe. Zielone oko widzi prawdę, ale brązowe widzi dużo więcej.

Czytaj dalej Marzenie małej Stelli

Nigdzie na ziemi

Trzeba mieć wyjątkowo ciasne horyzonty, żeby dziś zupełnie nie rozumieć, dlaczego młodzi ludzie po traumie wojennej tak chętnie uwierzyli w socjalizm, hasła równości i sprawiedliwości i oceniać ich postępowanie w kategoriach zero-jedynkowych. Zupełnie inną sprawą jest to, jak szybko i dlaczego otrząsali się z tego zauroczenia. Nawet jeśli przez długi czas dawali się przekonać koncepcji, że rewolucja wymaga ofiar i może czasami dochodzi do nadużyć i niesprawiedliwości.

Zima o poranku Janiny Bauman to opowieść o latach wojennych i niemal cudownego ocalenia z getta. Nigdzie na ziemi to kontynuacja jej historii po wojnie i częściowo historia męża Zygmunta Baumana. Czytaj dalej Nigdzie na ziemi

Portugalia

Nie jestem czytelnikiem komiksów. Czasem przypadkiem na jakiś trafię. Przeczytam lub przejrzę i koniec. Czasem (bardzo rzadko) z ciekawości trafię na coś w stylu Przez las. Choć wtedy myślałem raczej, że spodoba się mojemu synowi. Przy okazji tamtego wpisu podtwórca w komentarzu zasugerował kilka pozycji. No i udało mi się z tej listy pożyczyć Portugalię Cyrila Pedrosa. Czytaj dalej Portugalia

Zapiski z wygnania

Marzec 1968. Według różnych danych w okresie 1968-1971 Polskę opuściło 15-25 tysięcy osób pochodzenia żydowskiego. W porównaniu do ogólnej liczby mieszkańców (ok. 30 mln) jest to na tyle mało, że osobiście nie poznałem (lub nie wiem o tym) nikogo, kogo ten problem by dotyczył. Wśród znajomych, rodziny, kogokolwiek. Mimo tego, że w okresie międzywojennym w moim mieście rodzinnym około 40 procent ludności stanowiła właśnie ludność żydowska.

Ze statystyką jest jednak ten problem, że nie opisuje ona indywidualnego świata. A ten czasami jest o wiele ważniejszy, żeby zrozumieć cokolwiek.

Zapiski z wygnania Sabiny Baral poznałem wcześniej dzięki żonie. Była pod takim wrażeniem, że opowiadała mi co jakiś czas szczegóły. Sama książka jest niewielka, więc właściwie te najważniejsze i najbardziej zapadające w pamięć momenty już znałem przed przeczytaniem. Czytaj dalej Zapiski z wygnania

Łuk Triumfalny

Ravic, Joanna, Morozow, Paryż, Łuk Triumfalny, calvados. W trakcie lektury przypominałem sobie drobne sceny, atmosferę, wrażenia sprzed wielu lat.

Pod koniec PRL-u nie miałem żadnych szans, żeby dowiedzieć się czym jest i jak smakuje calvados. Była w tym jakaś niesamowita egzotyka. Po raz pierwszy miałem okazję kupić calvados w strefie wolnocłowej już w kapitalizmie. I nie pamiętam, czy miałem w głowie bohaterów powieści Remarquea, czy bardziej potrzebny był mi do kurczaka po normandzku. W każdym razie od tamtego czasu butelkę calvadosu zawsze mam w kuchni. Używam jednak tak rzadko, że na pewno zużyłem ich mniej w ciągu minionych trzech dekad, niż Joanna wraz z Ravikiem wypili w całej książce. Czytaj dalej Łuk Triumfalny