Uzależnienia 2.0

Nie jeżdżę tak często komunikacją miejską z rana, więc gdy kilka miesięcy temu wsiadłem do tramwaju uderzył mnie widok ludzi wpatrzonych w ekrany swoich smartfonów (rzadziej czytników). Pomyślałem sobie jednak, że w zasadzie wiele się nie zmieniło. Kilka dekad temu znaczna część czytała gazety. Nie było trudno znaleźć archiwalne zdjęcie z jakiegoś amerykańskiego wagonu kolejki sprzed lat, które jest ilustracją tego wpisu. (autorem był młody Stanley Kubrick).

Utyskujemy powszechnie, że wszyscy, wszędzie gapią się w swoje ekrany. Na przystankach, w tramwajach, chodząc po ulicach, ba nawet jeżdżąc samochodami. Tak, to się dzieje wokół nas i stwarza dziesiątki zagrożeń. Nie miejmy jednak złudzeń – a takie głosy się czasem pojawiają – że czas spędzony bez tych urządzeń byłby bardziej “wartościowy”. Część ludzi czytała gazety z codzienną papką nic nie wnoszącą do jakości życia. Część gapiła się bezmyślnie w przestrzeń, ewentualnie rozglądała na boki przyglądając innym i w duchu oceniając, czy im się ktoś/coś podoba, lub nie.

Czytając wydawniczą notkę na okładce książki Uzależnienia 2.0 Adama Altera obawiałem się, że będzie to gromienie nowoczesnych technologii, w stylu zły Facebook/Instagram/Youtube/Netflix odbiera nam życie. Coś w stylu Antisocial Media. Tymczasem okazało się, że to dosyć szczegółowa analiza uzależnień behawioralnych, które są w zasadzie pewną nowością, w związku z tym dopiero uczymy się sobie z nimi radzić. Przy czym nie chodzi wyłącznie o serwisy społecznościowe, czy kanały filmowe umożliwiające na raz obejrzeć cały sezon jakiegoś serialu. To również uzależnienie od sportu i wysiłku fizycznego, pracy, stawianych celów (w korporacjach, ale również prywatnym życiu), hazardu, gier komputerowych, czy telefonicznych, w zasadzie wszystkiego tego, co ma szansę nas zająć, dać nam przyjemność a wcale nie jest używką wpływającą na chemię mózgu. Naturalnie nie oznacza to, że współczesne technologie nie są bez winy. Są – specjalnie zaprojektowane gry, aplikacje i media, wykorzystują wręcz skłonność człowieka do uzależniania się. To już nie jest wyłącznie kwestia słabości woli.

Problem nie polega na tym, że ludziom brak silnej woli, ale na tym, że po drugiej stronie ekranu jest armia ludzi, którym płacą za to, żeby złamać wszystkie ograniczenia, które sobie narzucamy.

Sam nadużywam smartfona. Mam go wszędzie ze sobą. W trakcie czytania książki nie zaznaczam jak kiedyś słów, pojęć i nazwisk do sprawdzenia – robię to na bieżąco. Odrywam się od lektury, być może tracę koncentrację, ale robię to natychmiast. Od kilku lat używam aplikacji monitorującej bieganie – pomaga mi usystematyzować treningi, i widzieć postępy. Bez niej nie byłbym tak zmotywowany (nigdy jakoś nie byłem pro-sportowy). Sprawdzam notowania giełdowe, czytam informacje, robię zakupy. Zdarza mi się siedzieć przed ekranem i bezmyślnie klikać w kolejne strony. Mam świadomość, że zużywam bez sensu czas i mówię wówczas, że przeczytałem cały internet. Na szczęście nie jestem uzależniony od seriali, choć zdarza mi się coraz częściej oglądać. Szybko się nudzę widząc te same triki i przeciąganie scen, żeby wypełnić czas (cudowna opcja przewijania do przodu!).

Zainstalowałem sobie aplikację wspomnianą przez Altera – Moment, żeby sprawdzić ile czasu wykorzystuję smartfona w ciągu dnia. Według danych z książki (sprzed 2017) przeciętny dzienny czas korzystania ze smartfona to 2-4 godziny. Ze wstydu nie podam swojego czasu monitorowanego od kilku dni. No dobra, wczoraj sięgnąłem po telefon 116 razy. Nie było to na chwilę, żeby zerknąć na zegarek.

Altar powołując się na badania i rozmowy ze specjalistami od uzależnień zwraca uwagę, że w przypadku uzależnień behawioralnych (związanych z technologiami, pracą, sportem, zakupami) nie da się postąpić tak, jak w przypadku uzależnienia od alkoholu, czy narkotyków. Nie jesteśmy w stanie zrezygnować z telefonów, sieci. Nie możemy ich unikać. Smartfonów używamy do zbyt wielu “zwykłych” czynności. Chodzi raczej o naukę zrównoważonego korzystania i zmianę nawyków. Oczywiście dorośli mają swoje przewagi (mechanizmy kontrolne), ale kłopotem są dzieci, które narażone są cały czas na uprzyjemniacze czasu, gierki, lajki, oceny. W dużej mierze nie mają jeszcze świadomości zagrożeń, ale trudno jest im zrezygnować z tego, co mają “wszyscy”.

Ponadto, jak pokazuje Altar siłowe zakazy i ograniczenia nie działają. Zwłaszcza im dzieci są starsze. W szkole koledzy mają telefony, korzystają z internetu na zajęciach. To wszystko jest. Po prostu.

Ważny fragment dotyczy zachowań w pracy. Altar opisuję popularną w wielu korporacjach zasadę “Inbox zero”, czyli nawyk bieżącego kategoryzowania wiadomości, kasowania niepotrzebnych i odpowiednio szybkiego odpowiadania. Pozornie wygląda to, na dobrą zasadę. Zwiększa produktywność, porządek i pozwala na szybkie kończenie spraw. Z badań wynika jednak, że stosując zasadę “Inbox zero” pracownicy poświęcają na sprawdzanie poczty elektroniczne przeciętnie ¼ czasu pracy, zaglądając do niej średnio trzydzieści sześć razy w ciągu godziny. To zaś wpływa na koncentrację, ciągłe napięcie wynikające z przymusu sortowania i porządkowania, a w rezultacie pogorszenie wydajności.

Również wszechobecne cele można czasami rozpatrywać w kategoriach uzależnienia (pięć stolic w dwa tygodnie, 1000 lajków przy zdjęciu, 200 sprzedanych kart kredytowych). Wymagają od nas tego pracodawcy, sami je sobie ustalamy, nie mając czasu na radość, refleksję a przede wszystkim jakościowe przeżywanie. Nie zastanawiamy się nad tym co robimy, tylko czy cel zostaje zrealizowany.

Uzależnienia 2.0 nie są ani pesymistyczne (koniec świata, co z nami będzie przez tę technologię), ani optymistyczne (nie takie rzeczy przetrwała ludzkość). Książka zwraca uwagę na wyzwania z jakimi my i kolejne pokolenia muszą się mierzyć, oraz jakie negatywne konsekwencje przynoszą rozwiązania, którymi początkowo się zachłysnęliśmy. Na wyniki czasami trzeba czekać przez wiele lat. 

Uzależnienia 2.0, A. Altar

Uzależnienia 2.0, Adam Alter

Wyd.: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagellońskiego, 2018

Tłum.: Aleksander Gomola

Jeden komentarz do “Uzależnienia 2.0”

  1. Wpływ internetu na ludzki mózg stał się tak ważkim problemem, że wiedzę warto nieco pogłębić.

    1. Poradnik, jak projektować strony, które uzależnią czytelnika, czyli problem widziany z drugiej strony – coś w rodzaju poradnika dilera 🙂
    https://pdf.helion.pl/przywa/przywa.pdf

    2. Najciekawszy głos w temacie. Porywająca analiza tego, co się dzieje z ludzkim mózgiem czytającym książkę i jak internet go zmienia:
    https://helion.pl/eksiazki/plytki-umysl-jak-internet-wplywa-na-nasz-mozg-nicholas-carr,plytki.htm#hide
    (wydanie tak marne, że aż wstyd)

    3. Trochę lamentu nad tym, jak internet nas ogłupia:
    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/201490/cyfrowa-demencja-w-jaki-sposob-pozbawiamy-rozumu-siebie-i-swoje-dzieci

    4. I na koniec: jak odzyskać sprawność umysłu po tych wszystkich przejściach. Bardzo wartościowa rzecz:
    https://images.iformat.pl/6BAEF228EB/C1B7C98E-E260-4A7C-8806-AA51E5E31595.epub

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *