Terra nullius

Terra nullius – ziemia niczyja. W Europie już takiej nie było od stuleci. Aby rozszerzyć własne terytorium należało podbijać obce. Kosztem tysięcy ludzi. Historia Europy jest historią wojen i podbojów, stale zmieniających się granic. W miarę jednak poszerzenia perspektywy i odkrywania nowych lądów i kontynentów można było wejść na ziemię niczyją. Bo przecież “nikim” są ludzie wyglądający inaczej niż biali. Dzicy, czarni, dzikusy, czy też jak pisał we wcześniejszej książce Sven Lindqvist – po prostu bydło.

Jeśli uznamy, że inne gatunki są niżej od nas i muszą ustąpić lepiej przystosowanym, z lepszą kulturą i oczywiście (a może przede wszystkim bronią), możemy bezkarnie zdobywać obie Ameryki, Afrykę czy Australię. A może to jeszcze nie są ludzie? Wszak nam potrzebne są ziemie, zasoby, woda, surowce. Na chwałę coraz bardziej rozwiniętej technologii i cywilizacji. W swojej wcześniejszej książce Wytępić całe to bydło Lindqvist zajął się wstydliwym aspektem kolonizacji świata przez białych. Skoncentrował się na Afryce i Amerykach, wspominając tylko eksterminację Aborygenów w Australii. Terra nullius w pełni poświęcił temu kontynentowi. Opisywane historie są tym bardziej szokujące, że nie jest to XIX wiek, czy początku XX wieku. Wiele praw odbierających prawa rdzennym mieszkańcom obowiązywało jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. Zaś mnóstwo spraw nie zostało wciąż rozwiązanych i zakończonych. Co więcej aktualna polityka imigracyjna jest polityką jednoznacznie preferującą białych Europejczyków.

Czarny, dziki, nie-człowiek. Jeśli przypadkiem biały-lepszy wykorzystał czarną dzikuskę, jej dziecko było odbierane. Tak tworzono obozy dla sierot, które już nie były Aborygenami, a wciąż nie białymi. Łatwo było to uzasadniać mówiąc, o braku więzi społecznych, rodzinnych, charakterystycznych dla dzikusów. 

Sytuacja zaczęła się bardzo powoli zmieniać w latach pięćdziesiątych. Opór był ogromny.

Nowa polityka wobec autochtonów miała na celu “asymilację”. Nie żeby biali mogli się czegoś nauczyć od czarnych, lecz żeby z czarnych zrobić sumiennych pracowników i konsumentów na obrzeżu białego społeczeństwa.

Do dziś nie są rozwiązane sprawy rekompensat, zwrotu ziemi, zadośćuczynienia za krzywdy i ludobójstwo. Łatwo jest nie czuć się odpowiedzialnym za działania przeszłych pokoleń. Ten wątek poruszony jest przez Lindqvista w obu książkach. Czy powinniśmy odpowiadać za czyny przedstawicieli naszej “rasy”.

Podczas czytania książki miałem pewną refleksję. Wydaje nam się, że dziś jest już inaczej, że rozumiemy czym jest ludobójstwo, że inni, choćby najbardziej prymitywni ludzie mają prawo do współistnienia obok nas i że nie powtórzymy takich zachowań. Być może w stosunku do ludzi nie (poza wojnami), ale inne – niższe gatunki – nie powinny się czuć bezpiecznie. Dla rozwoju cywilizacyjnego niszczymy lasy palmowe na Borneo i Sumatrze. Kosztem dzikich gatunków. No cóż, słabsi muszą wymrzeć. Puszcza amazońska – należy do człowieka (a konkretnie Brazylijczyków zdaniem przedstawicieli rządu Brazylii), a to oznacza, że bezkarnie można ją eksploatować. Podobnie jak znacznie mniejszą Puszczę Białowieską. Wszystko na chwałę narodów i postępu cywilizacyjnego. Bo czemu nie, jeśli można!

[Foto: Clifford Possum Tjapaltjarri – Carpet Snake and Kangaroo Dreaming at Mt Denison, 1993, photo credits – Aboriginal Art World]

Terra nullius, S. Lindqvist

Terra nullius. Podróż przez ziemię niczyją, Sven Lindqvist

Wyd.: WAB, 2010

Tłum.: Irena Kowadło-Przedmojska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *