Wybrańcy

Pięćset pięćdziesiąt siedem stron. To robi wrażenie. Wielki tom, przypominający jakiś słownik, a może encyklopedię. Bo to jest encyklopedia. Encyklopedia ludzkiego okrucieństwa, siły i bezduszności. Wobec tych, którzy nie mogą się bronić. Najsłabsi, najbiedniejsi, porzuceni. Uwagę przykuwa okładka. Błękit tego rodzaju, który w ciepły słoneczny dzień pojawia się czasem nad jeziorem. Raczej niewidoczny w naturze, co najwyżej wówczas gdy użyjemy filtra polaryzacyjnego. I zdjęcie. Początkowo nie wiadomo co na nim jest. Nie pasuje do tytułu. Wybrańcy. O czym mogłaby być taka książka, gdy na okładkowej, czarno-białej  fotografii, widzimy śpiące osoby w czterech łóżkach. To prawdopodobnie jakiś szpital. Może internat. Trudno powiedzieć, kiedy zdjęcie zostało zrobione. Za rzędem czterech białych łóżek, w których leżą jakieś osoby jest jeszcze jedno łóżko. Właściwie nie łożko – klatka. Z wewnątrz patrzy na nas kobieta. Z czarnymi włosami, przechylona.

Idąc śladem Steve’a Sem-Sandberga mógłbym jeszcze wyprodukować ze dwie, albo i trzy strony maszynopisu opisując, co się dzieje, na okładkowym zdjęciu, jakie myśli mają bohaterowie, co działo się w głowie autora, gdy wymyślał tytuł i zajmował się tym tematem. Wypełniając to wszystko absolutnie zbędnymi słowami. Tylko pytanie podstawowe – po co? Książka Sem-Sandberga nominowana została do licznych nagród. I tu zastanawiam się, czy nominacje te były konsekwencją tematu, którym się zajął? Bo chyba nie stylu, rozwleczonego, nudnego i przegadanego. Banalnych trików reportażysty, pisania na podstawie zeznań świadków, rozmów i wywiadów, wymyślonych scenerii i przemyśleń niemalże każdej minuty z życia wybranych bohaterów.

Podczas II wojny światowej w wiedeńskim szpitalu Steinhof utworzono oddział opiekuńczo-wychowawczy Am Spiegelgrund. Po wojnie odkryto, że na terenie placówki dokonywano systematycznych i zaplanowanych morderstw dzieci niepełnosprawnych, opóźnionych w rozwoju, z wadami rozwojowymi. Jak często w przypadku „nazistowskiej machiny śmierci” poszczególne przypadki były drobiazgowo opisywane, katalogowane, a ludzie przerabiani na preparaty medyczne w imię nauki.

Po wojnie jeden z austriackich lekarzy przez wiele lat pracował w zawodzie. Był szanowanym biegłym psychiatrą, dyrektorem instytutu badawczego. Nigdy nie doszło do jego skazania, w przeciwieństwie do szefowej pielęgniarek, która „tylko wykonywała rozkazy”.

Być może książka Wybrańcy jest poruszająca. Bo uzasadnia to tematyka. Jednak jest tak źle napisana, że przerwałem po kilkudziesięciu stronach, przeczytałem zamieszczone na jej końcu fragmenty przesłuchań głównych sprawców, resztę uzupełniłem artykułami znalezionymi w sieci.

Wybrańcy, S. Sem-Sandberg

Wybrańcy, Steve Sem-Sandberg

Wyd.: Wydawnictwo Literackie, 2015

Tłum.: Paulina Rosińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *