Po północy w Doniecku

Doskonały jest punkt wyjścia – przybliżyć czytelnikowi kilka książek i ich autorów opisujących wojnę na Ukrainie i w Doniecku. Ale nie tę, która rozpoczęła się między innymi od wydarzeń na kijowskim Majdanie Niepodległości pod koniec 2013 roku. Wojnę wyobrażoną.  Opisaną kilka lat wcześniej. W której przeciwnikami mogła być Rosja, NATO, Turcja, a nawet Polska. Takie prawo autorów powieści. A jednak sam fakt wyobrażenia sobie tej wojny  przez różnych pisarzy ma pewien charakter profetyczny. Zarówno dla nich samych jak i autorów reportażu Po północy w Doniecku – Grzegorza Szymanika i Julii Wizowskiej.

Świetnie pokazane tło konfliktu między zachodnią i wschodnią Ukrainą. Między ludnością ukraińską i rosyjską, między dotychczasowymi sąsiadami, gdy pojawia się zapalnik w postaci podsycania konfliktu przez polityków, dla których to przede wszystkim gra interesów. 

Pokazane absurdy i sprzeczności propagandy, dla której słowem kluczem jest choćby “faszysta” czy “LGBT”. Obie strony odwołują się do nacjonalizmu i obie potrafią przeciwnika uznać za faszystę. Prawda nie ma znaczenia. Znaczenie ma obudzenie lęków i wzmacnianie pogardy do przeciwnika. W wyjątkowo niekorzystnej sytuacji stają ci, którzy nie chcą się jednoznacznie opowiedzieć po jednej ze stron. Wówczas dla obu pełnią rolę szpiegów i dywersantów.

Europejscy geje to był jeden z najczęstszych argumentów przeciwko Europie, wysuwanych przez zwolenników rosyjskiej interwencji na Krymie. Zaczynaliśmy rozmawiać o polityce, o narodach – oni i tak zawsze schodzili na gejów.

Autorzy przekazują nam rozmowy ze zwykłymi ludźmi oraz tymi, którzy stali za powołaniem Donieckiej Republiki Ludowej. Obraz jest przygnębiająco komiczny. Gdzieś tam obudzono w niektórych idealistyczne tęsknoty, za nowym państwem, za wojną, za Rosją, która da gwarancję przyszłego dobrobytu. Ci, którzy pragnęli wojny po miesiącach jej trwania przyznają, że to nie tak miało wyglądać. Zdaje się, że zapomnieli o swoich sąsiadach, dzieciach, starszych, których każda wojna dotyka najmocniej. No, a przede wszystkim zapomnieli o wielkiej polityce, dla której są w zasadzie niczym i nikim.

Nikt z mieszkańców Doniecka nie wierzył już, że Rosja przyłączy do siebie Donbas. Nie chcieli tego sami Rosjanie: w Federacji Rosyjskiej przeprowadzono sondaż – tylko szesnaście procent uznało to za dobre rozwiązanie. Przydatny dla Moskwy był Donbas niestabilny, nieuznana republika, która wprowadzała chaos do ukraińskiego życia.

[foto: źródło]

Po północy w Doniecku, G. Szymanik, J. Wizowska

Po północy w Doniecku, Grzegorz Szymanik, Julia Wizowska

Wyd.: Agora SA, 2016

2 komentarze do “Po północy w Doniecku”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *