Byłam kobietą, której usta na stałe uformowały się w kształt słowa „tak”. Chciałam tylko doświadczeń. Zwłaszcza jeśli mogły rozjebać mi mózg do znieczulenia. Na moje nie wiem, kim ja, kurwa, jestem. Moje nie wiem, co jest ze mną nie tak. Moje czy ktoś, ktokolwiek, mnie pokocha, błagam? Nie było rzeczy, której nie wzięłabym do ust.
Zauważyłem niedawno, że w jednej z internetowych księgarń, kilka zakupionych w ostatnich miesiącach książek, nie zostało przesłanych na czytnik. Nie było ich zbyt wiele. Nie pamiętałem, że je kupiłem. Wśród nich znalazła się Chronologia wodyi Lidii Yuknavitch. Nie wiedziałem nawet z jakiego powodu ją wybrałem do kupna. W każdym razie wybrałem ją na początek, z tej zapomnianej wirtualnej kupki i przepadłem niemal od razu.
To jest taka proza, którą uwielbiam. Mocna, mięsista, prosta. Uderzająca, z jednej strony w splot słoneczny, a z drugiej niesłychanie czuła. Nie wiedziałem kim jest autorka. Początkowo myślałem, że to ktoś z młodego pokolenia. Później zaczęły się pojawiać nazwiska i odwołania do rzeczywistości sugerujące, że to raczej ktoś bliższy mi generacyjnie. Aż w końcu sprawdziłem, co jeszcze autorka napisała i … zaskoczenie…
Ja już czytałem jej Misfit. Manifest i bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Jednak poza notką, która mi o tym przypomniała, nic więcej nie pamiętałem. A w Chronologii wody zakochuję się w zdaniach, akapitach, opowieściach. Choć są niebywale trudne. Molestowanie i przemoc w domu, życie na krawędzi. Nie, nie na krawędzi. Poza wszelkimi krawędziami. Ale jak, ona, kurwa o tym pisze!
Nie przepadam za nadmierną wulgarnością w prozie. Mam wrażenie, że często jest to wyłącznie popis autora – popatrzcie jaki jestem zajebisty, chcę wami wstrząsnąć, to jest mój cel, żeby wam było niewygodnie i niekomfortowo. Tu nie ma nic takiego. Choć ona wie, że robi literaturę. Że przerysowuje, że robi to, co Hłasko nazywał “zmyśleniem prawdziwym”. Ale czy na tym nie polega świetna proza?
Do diabła z tym. Już kłamię. Sprawiam, że to brzmi literacko. To było bardziej porąbane. Dużo bardziej.
[…]
Zapytaj mnie o moje życie w charakterze seksualnego, upłciowionego ciała, a opowiem ci historie. Niekończące się historie o kobiecie, która była mną i jest nami wszystkimi. Nasze ciała to fizyczna metafora wszystkich ludzkich doświadczeń. To. To mi się przydarzyło. Tutaj zawiodłam. Gdzie oślepłam. Gdzie rozłożyłam nogi. Gdzie gryzłam się w rękę. Gdzie próbowałam z sobą skończyć albo ofiarować siebie jako coś użytecznego, albo zniżyłam się do proszenia o miłość, albo odważyłam się na przyjemność lub ból. Albo po prostu upiłam się i zjebałam. Znowu. Tu są blizny. Jestem pływaczką. Moje ramiona są szerokie. Moje oczy są niebieskie.
Zapytaj mnie o pisanie – a to już jest zaciekle osobista rzecz. Pisanie to mój ogień. To w nim historie rodzą się z miejsca, w którym wydarzyły się we mnie życie i śmierć. To ono niesie mnie i przyniesie mi śmierć. Więc kiedy ci to mówię, to trochę mam ochotę cię ugryźć. Naprawdę mocno. Niektórzy mówią, że słowa nie mogą ci się „zdarzyć”. Ja mówię, że mogą.
Yuknavitch pisze w taki sposób i o takich sprawach, że część czytelników może nie akceptować, że wychodzi to spod pióra kobiety. Gdyby tak pisał mężczyzna, byłoby to bardziej… no właśnie, bardziej co? Akceptowalne, dopuszczalne, zrozumiałe naturalne? Ale to pisze silna, skrzywdzona przez rodziców kobieta. Ta książka i jej życie, powstała z buntu, bólu i wściekłości. Jak sama w pewnym momencie zauważa “ależ to nie przystoi feministce, doktorce i wykładowczyni”, ale też dzięki temu pokazuje obłudę społeczeństwa oraz różnych pozornie otwartych środowisk (również feministycznych).
Wiem, że nie jesteś przyzwyczajona do tego, żeby kobiety tak mówiły, ale chciałam, żeby wjechał we mnie i zjadł mnie żywcem.
A w pewnym momencie z tej wściekłości przechodzi do pisania o swojej miłości (po szaleńczym życiu poza wszelkimi krawędziami) i o czymś jeszcze, co sprawia, że zatyka dech w piersiach. Bo robi to z ogromną czułością i delikatnością, choć nadal jest tam wielka siła. I nie ma w tym, ani odrobiny sprzeczności.
[Photo by CHUTTERSNAP on Unsplash]
Chronologia wody, Lidia Yuknavitch
Wyd.: Czarne, 2022
Tłum.: Kaja Gucio