W 1972 roku ukazał się raport Klubu Rzymskiego Granice wzrostu. W dużym uproszczeniu autorzy zwracali uwagę na nieuchronne wyczerpywanie się zasobów naturalnych, a to z kolei będzie prowadziło do spadku populacji, produkcji przemysłowej oraz problemów z żywnością. Raport zdawał się nie uwzględniać roli zmieniającej się technologii pozwalającej choćby na korzystanie z zasobów czy złóż w sposób, który wówczas mógł wydawać się nierealny lub nieekonomiczny. Lęki i wizje w nim zawarte już od pewnego czasu wpływały na społeczeństwo, czego przykładem może być napisana w 1966 roku książka Przestrzeni! Przestrzeni!, Harry’ego Harrisona.
Wpadła mi przypadkowo w ręce i zainteresowała ówczesną wizją 1999 roku. Niewiele z tych autorskich wizji się spełniło. Ewidentnie nie docenił możliwości rozwoju technologii każąc chłopcom na posyłki biegać po Nowym Jorku z tabliczkami, na których pisało się telegramy. Jego wizja amerykańskiego miasta, którego ludność miała liczyć 35 milionów mieszkańców mogła być przerażająca, ale również okazała się nietrafiona – w zasadzie od lat siedemdziesiątych uległa niewielkiej zmianie i wynosi około 19 milionów. Wszechobecna bieda, przemoc, brak żywności (zwłaszcza mięsa), wody, elektryczności, negatywne skutki efektu cieplarnianego i grupa uprzywilejowanych mieszkańców – klasyczna dystopijna wizja.
Nieźle się zapowiadała. Niezbyt wymagająca, ale jednak intrygująca. Jednak ostatecznie zupełnie nie porwała. W zasadzie od połowy nie bardzo jestem ciekaw, co się wydarzy. Sztuczne te postaci i rozmowy między nimi. Intryga zupełnie nijaka i banalna. Na odtrutkę, aż chce się sięgnąć po P. K. Dicka, który też wówczas pisał (Człowiek z Wysokiego Zamku to 1962 rok).
Trochę szkoda, bo lubię takie ciekawostki z przeszłości.
[Photo by Randy Colas on Unsplash]
Przestrzeni! Przestrzeni! Harry Harrison
Wyd.: Rebis, 2019
Tłum.: Radosław Kot
Akurat tego nie czytałam. Od HH podobał mi się bardzo cykl Ku gwiazdom. Tam też są te tematy poruszone, ale główny nacisk poszedł w inną stronę (chyba) 🙂
Mnie na razie nie zachęcił do sięgnięcia po inne