Ofiara

Gdyby nie fakt, że powieść Ofiara Joyce Carol Oates zainspirowana została prawdziwą historią Tawany Brawley trudno mi nawet sobie wyobrazić, jakie głosy oburzenia mogłyby się podnieść, w momencie gdy biała autorka opisuje historię rzekomego gwałtu na czarnej nastolatce, wraz z całym tłem kulturowo-społecznym, czarnych ruchów religijnych i charyzmatycznych przywódców, którzy istnieją dzięki takim przypadkom jak Tawany Brawley, czy książkowej Sybilli Frye. Czytaj dalej Ofiara

Karawana kryzysu

W.A.R znaczy Waste All Resources. Wszystko zniszczyć. Wtedy wy przybędziecie, żeby to naprawić.

Pomoc humanitarna to biznes. I jak każdy biznes ma swoją ciemną stronę. Tym łatwiejszą do zaakceptowania, bo przecież – gdzieś ostatecznie, komuś się pomaga. Sami zaś darczyńcy mają czyste sumienie, pomagając, choć nie zastanawiają się nad faktycznymi potrzebami. Tuż przed Bożym Narodzeniem 2019, gdy pojawia się potrzeba niesienia pomocy, Anna Krawczak opublikowała ironiczny wpis, który szybko zyskał popularność. Czytaj dalej Karawana kryzysu

Palę Paryż

Od dwóch tygodni trwał już ten milczący połów. Pierre słyszał od kolegów: we Francji, z racji kiepskiej koniunktury, ludzie przestali kupować samochody. Fabrykom groziło zamknięcie. Wszędzie redukowano do połowy personel. Celem uniknięcia zaburzeń usuwano po kilku ludzi o różnych porach dnia, z różnych oddziałów.

Przychodząc z rana na robotę i stając nad warsztatem, nikt nie mógł być pewien, czy kolej dziś nie na niego.

Czterysta niespokojnych par oczu, jak psy węszące po ziemi, biegło chyłkiem, trop w trop śladem ociężałych stóp majstra, wolno, jakby z namysłem przechadzającego się między warsztatami, i usiłowało uniknąć spotkania z jego prześlizgującym się po twarzach wzrokiem. Czterystu ludzi schylonych nad maszynami, jak gdyby pragnęło stać się jeszcze mniejszymi, bardziej szarymi, niedostrzegalnymi, w gorączkowym wyścigu palców namotywało sekundy na rozpalone od pośpiechu obrabiarki i ochrypłe od niemego krzyku, plączące się palce zdawały się mamrotać: „Ja najszybciej! Nie mnie przecież! Nie mnie!”

I dzień w dzień w którymś z końców sali zatrzymywało się nagle na kropce nienawistnie, wahliwe pismo kroków i w naprężonej ciszy rozlegał się matowy, bezwyrazy głos: „Zbieraj narzędzia!”

Wtedy z kilkuset piersi niby podmuch wentylatora dobywało się westchnienie ulgi: „A więc nie ja! Nie mnie!” I pośpieszne, tresowane palce jeszcze prędzej chwytały, sczepiały, nawijały sekundę na sekundę, ogniwo na ogniwo, żelazny ośmiogodzinny łańcuch.

Czytaj dalej Palę Paryż

Rzeczy, których nie wyrzuciłem

Obsypana nagrodami, w pewnym momencie odnosiłem wrażenie, że niemal każdy blog literacki – zarówno amatorski, jak i pisany przez zawodowych krytyków – jest pełen zachwytów nad książką Marcina Wichy Rzeczy, których nie wyrzuciłem. I choć bardzo lubię jego wcześniejszą książkę, uznałem, że poczekam. Nie chadzam na premiery, nie rzucam się na tytuły, w dniu pokazania się na półkach. Mam swoje tempo i tego się trzymam.  Czytaj dalej Rzeczy, których nie wyrzuciłem

Dziewczyna z konbini

Konbini (コンビニ) to japońskie sklepy w stylu naszych sklepów franczyzowych, gdzie można kupić podstawowe produkty żywnościowe i gospodarcze. Wiele z nich jest otwartych całą dobę. Dla wielu osób – np. studentów stanowią przejściową pracę dorywczą. Nieco inaczej jest w przypadku Keiko Furukura, trzydziestosześciolatki pracującej już kilkanaście lat na niecały etat w jednym z tego rodzaju sklepów.

Nie pada to nigdzie w książce Dziewczyna z konbini Sayaki Murata, ale wygląda na to, że główna bohaterka należy do osób ze spektrum autystycznego. Czytaj dalej Dziewczyna z konbini

List do mojego życia

Wbrew podtytułowi Historia wypalenia zawodowego książka Miriam Meckel List do mojego życia nie jest historią wypalenia, jest historią miesięcznego pobytu w klinice w konsekwencji ciężkiego wyczerpania. A nawet nie historia tylko impresje, wrażenia, refleksje z zamknięcia. Szczegółowe opisy patrzenia w okno, obserwowania tego co się dzieje dookoła, próby odzyskania uważności na świat, której brakuje podczas zabiegania zawodowego, pięcia się po szczeblach kariery, lotach z jednej konferencji na drugą. Ważne to prawdopodobnie terapeutycznie dla autorki, ale nie mam przekonania, że aż tak ciekawe dla czytelnika. Zwłaszcza, że w zasadzie w żadnym momencie nie pojawiają się szczegóły dotyczące tego, co poprzedzało stan załamania. Poza drobnymi urywkami, charakteryzującymi styl życia w nowoczesnym korpoświecie. Czytaj dalej List do mojego życia

Przestrzeni! Przestrzeni!

W 1972 roku ukazał się raport Klubu Rzymskiego Granice wzrostu. W dużym uproszczeniu autorzy zwracali uwagę na nieuchronne wyczerpywanie się zasobów naturalnych, a to z kolei będzie prowadziło do spadku populacji, produkcji przemysłowej oraz problemów z żywnością. Raport zdawał się nie uwzględniać roli zmieniającej się technologii pozwalającej choćby na korzystanie z zasobów czy złóż w sposób, który wówczas mógł wydawać się nierealny lub nieekonomiczny. Lęki i wizje w nim zawarte już od pewnego czasu wpływały na społeczeństwo, czego przykładem może być napisana w 1966 roku książka Przestrzeni! Przestrzeni!, Harry’ego Harrisona. Czytaj dalej Przestrzeni! Przestrzeni!

Cień mojego dziecka

Ze wszystkich szaf, ze wszystkich kątów może wyskoczyć panika. Wszędzie czai się bezradność. Mamy się na baczności, staramy się nie patrzeć. Nie na ubranka w koszu na pranie. I na pewno też nie na kołyskę, czerwony kocyk z plamą od mleka, czapeczkę pilotkę. Nie! Nie patrzeć!!! Tak przebiera się podłe nieszczęście, i to akurat w najukochańsze rzeczy. Czytaj dalej Cień mojego dziecka

Osobowość na talerzu

My jemy, żeby żyć, a oni żyją żeby jeść. […] Ludzie robią żarcie, biorą, rozwożą żarcie, oni jeżdżą żarciem, ubierają się w nie. Tym je podgrzewają, a tym schładzają… to żrą, jak zeżrą za dużo, a to robią, żeby móc żreć jeszcze więcej […] ludziom zawsze wszystkiego jest mało. – monolog szopa RJ, z filmu Skok przez płot

Poznajcie Bruno, świnię ze zdjęcia ilustrującego ten tekst. Bruno wraz z psem Luizem był jednym z mieszkańców w andaluzyjskiej posiadłości. Obaj spacerowali po podwórku, zaglądając do domu, witając wchodzących bramą ludzi.

Psy biegające swobodnie nie zaskakiwały, świnia początkowo tak, zaś później przyzwyczailiśmy się do jej obecności. Nie mam pojęcia, jaki czeka go los w przyszłości. Być może skończy na talerzu, w końcu Hiszpania słynie z wyśmienitych szynek. Czy miałbym problem ze spróbowaniem mięsa z tego ciekawskiego zwierzaka. Prawdopodobnie nie. Może nawet zdołałbym zażartować w jakiś sposób z takiego posiłku. Czy miałbym problem z daniem z Luiza – prawdopodobnie tak. Czytaj dalej Osobowość na talerzu