Mądrzej, szybciej, lepiej

Lepiej dać ludziom wędkę niż rybę. Frazes powtarzany tysiące razy. Trzymajac się tego porównania wydaje się, że spora część różnego rodzaju poradników motywacyjnych to nawet nie jest ryba. Przemielony, najgorszej jakości paluszek rybny.  Jedyną jego zaletą jest to, że ładnie wygląda i bez ubrudzenia się można go szybko przygotować. Rybnym paluszkiem jest choćby Siła małych celów. W odróżnieniu od niej za wędkę możemy uznać książki Charlesa Duhigga. Obu autorów wydał PWN, ale różnica między nimi jest ogromna.

Duhigg pokazuje, w jaki sposób pewne rzeczy funkcjonują, stara się znaleźć uzasadnienie na gruncie nauki. Cytuje badania, opisuje konkretne przypadki, rozmawia z naukowcami. To czy będziemy potrafili z tego skorzystać zależy od nas. Jego pierwsza książka Siła nawyku dotyczyła kwestii naszych przyzwyczajeń. Wszystkich tych drobnych czynności, które często nas irytują, ale z wielu powodów nie potrafimy ich zmienić. Duhhig pokazuje dlaczego tak się dzieje i co z naszej strony możemy zrobić, żeby z pętli nawyków się uwolnić.

Nowa książka Mądrzej, szybciej, lepiej – od kilku dni dostępna jest w polskim tłumaczeniu – zajmuje się efektywnością. Bardzo szeroko pojmowaną. Kwestiami motywacji, podejmowania decyzji, złożonego myślenia, planu pracy, działań prowadzących do celu.

Podobnie jak w Sile nawyku autor opisuje zagadnienia na poziomie jednostki oraz grup.

Zarządzanie zespołem

Jedna z opisanych kwestii to efektywność zespołów. Co sprawia, że niektóre ze sobą współpracują dobrze, a inne nie. Że jedne są kreatywne, a inne marnują czas na bezproduktywnych spotkaniach.

Wnioski, do których dochodzi Duhigg na podstawie licznych badań są bardzo zbieżne z tym co pisze w Doktrynie jakości Andrzej Blikle – klucz stanowi zaufanie i zgoda na to, żeby ludzie na najniższych szczeblach decydowali o istotnych sprawach.

Spotkania

Każdy z nas ma pewnie w głowie dziesiątki bezproduktywnych spotkań. Zwykle jest na nich kilka osób, które są najaktywniejsze. Milcząca reszta przyjmuje podejmowane decyzje, choć często się z nimi nie zgadza, ale z rożnych powodów nie mówi swojego zdania. Czasem prowadzi to do wpadek przy podejmowanych decyzjach (m.in. paradoks Abilene, opisany przez Jerry’ego Harveya w Paradoks Abilene i inne medytacje na temat zarządzania). Duhigg przytacza metodykę stosowaną w Google, gdzie prowadzący spotkanie zaznacza ile razy, każdy z uczestników zabrał głos i w taki sposób prowadzi dyskusję, żeby każdy w niej aktywnie wziął udział. Banalne rozwiązanie. Wydaje się skuteczne. Pod warunkiem przezwyciężenia choćby introwertyzmu niektórych osób (polecam Ciszej proszę.., Susan Cain).

Niemal jedną trzecią książki zajmują przypisy i wyjaśnienia. Nie tylko źródła, ale pokazują również warsztat pracy Duhigga – wiele przypisów to kwestie, które wyniknęły przy autoryzacji tekstów uzupełnione przez rozmówców.

Ręczne notatki

Korzystam z książek na czytniku chyba już szósty rok. Od trzech lat do elektronicznego narzędzia dorzuciłem notes, w którym zapisuję ręcznie czytane książki, autorów plus część cytatów lub przemyśleń. Zacząłem to robić w momencie, gdy zauważyłem, że nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułów, czy autorów. Rozmawiam z kimś i … pustka. Papierowa książka leży na stole, podnosi się ją. Widzi okładkę. Stoi na półce, z grzbietem, na którym wypisano tytuł. Na czytniku nic takiego nie ma.

Duhhig przytacza kilka badań wskazujących na sens takich działań – większe zaangażowanie. Studenci robiący notatki ręcznie zapamiętywali więcej informacji, niż ci piszący na laptopach, mimo, że ci drudzy mieli ich więcej i obszerniejsze.

Na zajęciach dotyczących inwestowania od lat sugeruję prowadzenie notatek. Najlepiej właśnie papierowych. Spisanie konceptów inwestycyjnych, powodów podjęcia decyzji pozwoli uniknąć później żalu, czy rozgoryczenia jeśli coś pójdzie nie tak.

To nie jest poradnik

Niektórzy ludzie są efektywni tylko pozornie. Ich życiorysy zawodowe pękają w szwach od różnorodnych osiągnięć i certyfikatów, ale największym talentem tych osób jest jedynie sztuka autopromocji.

Prawdopodobnie nie jest to książka dla czytelników, którzy uwielbiają poradniki pisane przez kolejne gwiazdy autoprezentacji. Nie ma tu złotych rad – pisz 3 minuty dziennie i zostaniesz słynnym pisarze. Jak sam Duhhig pisze po dwóch latach pracy nad książką, wieloma rozmowami był ekspertem od efektywności, który sam nie był zbyt efektywny.

Otwierałem skrzynkę odbiorczą, czytałem niektóre wiadomości i klikałem w funkcję “odpowiedz”. Ekran szybko pokrywał się siatką ramek wielu otwartych wiadomości, które zachodziły jedna na drugą i bezczelnie szczerzyły się do mnie.

Krótko mówiąc zamiast przemielonego paluszka z ryb nieznanego pochodzenia, dostajemy wędkę do samodzielnego złożenia.

Muszę jeszcze wspomnieć o poruszonej kwestii podejmowania decyzji i ograniczeń poznawczych. Duhigg krok po kroku analizuje dwie katastrofy lotnicze (jedna z nich szczęśliwie zakończona) pokazując, jak funkcjonują ludzie w obliczu zagrożenia. Jakie popełniają błędy, jak uparcie trzymają się błędnych rozwiązań. W kontekście wszystkim znanej katastrofy lotniczej można tylko zapłakać nad brakiem właśnie takiej dyskusji i analizy na rodzimym podwórku.

Mądrzej, szybciej, lepiej, Ch. Duhigg

Mądrzej, szybciej, lepiej, Charles Dughigg

Wyd.: PWN, 2016

Tłum.: Bernadeta Minakowska-Koca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *