Dziwki morderczynie

Patti Smith naprowadziła mnie na chilijskiego autora, zupełnie mi nieznanego. Tymczasem okazuje się, że ma on również w Polsce status kultowego. Zawsze się cieszę, gdy odkrywam nieznaną mi klasykę, znacznie bardziej niż kolejnych nowych, modnych autorów. Roberto Bolaño. Jegi najbardziej znane powieści to 2666 i Dzicy detektywi. Mnie zaintrygowała na podstawie opisu Trzecia rzesza. Jednak w bibliotece wszystkie wypożyczone i raczej długa kolejka. Na allegro dostępne są za grosze jakieś tomiki opowiadań. Ponieważ w jednym z antykwariatów są aż trzy różne pozycje, kupuję, żeby koszt przesyłki nie wyszedł drożej niż książki.

Nie wiem, od której zacząć, więc czytam w każdej pierwsze i ostatnie zdanie. Może znajdę jakiś sygnał “mnie wybierz jako pierwszą”. Pada na Dziwki morderczynie.

Świetny ma język Bolaño. Surowy, ascetyczny, bez ozdobników. Całość charakteryzuje surowość niedopowiedzeń. Tam, gdzie inni autorzy zbudowaliby opisy, prowadzili narrację, dodając kolejne zdania, akapity, stronice, Bolaño kwituje zdawkowo – “może”, “nie pamiętam”, “może było tak, a może nie”.

Całość jest dzięki temu nieco oniryczna, choć czytam kolejne opowiadania i już kolejnego dnia niewiele z nich pamiętam. Dwa lub trzy może były z jakimś zadziwieniem, zaciekawieniem, ale większość wchodzi, wychodzi i niewiele zostawia. Fabuła w zasadzie, jak okładka. Nijaka.

Dziwki morderczynie, R. Roberto Bolaño

Dziwki morderczynie, Roberto Bolaño

Wyd.: Muza, 2013

Tłum. Tomasz Pindel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *