Obóz uchodźców - Park Maksymiliana, Bruksela

Chłopiec znikąd

Z każdym krótkim rozdziałem Chłopca znikąd  Katherine Marsh czułem narastającą frustrację i złość. W ubiegłym roku, w piątej klasie szkoły podstawowej mój syn czytał niezniszczalną Katarynkę. W tym roku Janka Muzykanta.Rozmawiam z jego kolegami i koleżankami i te dzieciaki nic z tych ramot nie rozumieją. Nie rozumieją języka, nie rozumieją problemów, nie rozumieją przekazu, a koniec końców rozumieją jedno – książki to jedna wielka nuda.

Kolejną dekadę będziemy się zastanawiać nad kanonem lektur, zamiast tworzyć krótkie listy raz na 2-3 lata z książek dla młodzieży poruszających WAŻNE DLA NICH tematy. Współczesne i realne. Nie historyjki o podstarzałym adwokacie, który się wzruszył nieszczęściem “kaleki”, ani o tym, że jak coś ukradniesz to cię stłuką na śmierć.

Podczas niedawnego Festiwalu Książki Dziecięcej na Bielanach – niewielkiej lokalnej imprezy, do stoiska z książkami z serii Biała Plama podeszła dziewczyna, trzynasto-, może czternastoletnia. Wyglądała i zachowywała się jak Wiola z Iniemamocnych. Przeglądała te nasze książki, biorąc do ręki te bardziej “dziewczęce” okładki. Czytała z zainteresowaniem opisy z tyłu. Aż do dziś – historię molestowanej Kathy, odłożyła, Ruby po drugiej stronie – wyraźnie ją zaintrygowała. Trzymała książkę – historię dziewczyny, której matka jest w więzieniu, jakby już nie chciała jej oddać. Gdy podeszła jej mama, nic nie mówiąc, nieśmiało, całkiem jak Wiola, pokazała okładkę. Matka zapytała, czy właśnie tę chce. “Na pewno?”.

Przytaknęła głową ze zdecydowaniem. Byłem dumny. Chętnie bym dowiedział się wrażeń po lekturze. Przy naszym stoisku obok książki sprzedawało wydawnictwo Widnokrąg. Opis na okładce Chłopca znikąd  sprawił, że ja też nie chciałem z niej zrezygnować. Pod pretekstem kupna dla syna, kupiłem dla siebie.

Chłopiec znikąd ma wszystko co powinna mieć dobra powieść młodzieżowa, a nawet – tak napiszę to, “chłopięca”, bo chłopaki przecież mniej czytają. Jest tajemnica, pościg, łamanie zasad, bunt przeciw rodzicom i dorosłym, przygoda, samodzielna podróż przez Europę. Z perspektywy dorosłego czytelnika jest tam mnóstwo naiwności, ale książka jest tym, czym były dla mnie Kapelusz za sto tysięcy (Adam Bahdaj), I ty zostaniesz Indianinem (Wiktor Woroszylski), Tajemnica zielonej pieczęci (Hanna Ożogowska) i wiele, wiele innych młodzieżowych książek o przyjaźni, honorze, odwadze. O świecie, w którym dzieci pokazują dorosłym obłudę i niekonsekwencję. Ale przede wszystkim osadzona jest tu i teraz. W Europie, która boryka się z uchodźcami, odwracając głowę od uciekinierów z Syrii, a równocześnie upamiętnia bohaterów ratujących Żydów podczas II wojny światowej. Zaś bezpieczni Europejczycy mówią, że “to co innego”.

Powieść Katherine Marsh jest optymistyczna, w odróżnieniu od przejmującego Żywiciela, ale niech taka będzie. Niech prowokuje do odwagi, przeciwstawienia się dorosłym, którzy czasem zapominają o tym, czym jest przyzwoitość.

[Foto: Obóz uchodźców, w Parku Maksymiliana w Brukseli, źródło]

Chłopiec znikąd, K. Marsh

Chłopiec znikąd, Katherine Marsh

Wyd.: Widnokrąg, 2019

Tłum.: Anna Klingofer-Szostakowska, Sara Manasterska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *