Jestem głód

Gdy skończyłem czytać Wrony, szukałem co jeszcze napisała Petra Dvořáková i czy ukazało się polskie tłumaczenie. Niestety, choć napisała ich kilka, żadna dotychczas się nie ukazała. Aż do teraz, gdy pojawił się Jestem głód. Choć zwykle nie kupuję tak od razu nowości, to w tym wypadku – zwłaszcza, że niedawno rozmawiałem o Wronach – postanowiłem ją przeczytać niemal po premierze.

Tak jak poleciłbym wielu osobom Wrony – bo choć ma swoje słabości – to opis relacji matka-córki i w ogóle życia w rodzinie jest niesłychanie przejmujący, tak Jestem głód jest po prostu autobiograficzną jej wersją. Przy lekturze Wron można się zastanawiać, na ile powieść jest odbiciem przeżyć autorki lub zasłyszanych historii. Po Jestem głód nie ma już wątpliwości. Ale jest w niej coś więcej. Opowieść o tym, jak dojrzała kobieta wpada w anoreksję. I jak łatwo jest zwieść wówczas otoczenie, nawet lekarzy. Którzy być może byliby czujni w przypadku nastolatki ważącej 43 kg, przy wzroście 168, ale tak się nie stało w tym wypadku.

Jakoś po Nowym Roku zachorowałam na grypę, z której rozwinęło się poważne zakażenie. Nie mogłam zbić temperatury i trafiłam do szpitala. Choć miałam niedowagę, do niczego się nie przyznałam. Kiedy lekarz spytał, czy w ostatnim czasie nie schudłam, zapewniłam go, że moja waga nie zmieniła się od dekady. Na tym między innymi polega podstępność tej choroby. Gdybym miała szesnaście lat, każdy lekarz nabrałby na mój widok podejrzeń. Ale ponieważ byłam matką dwójki dzieci, nikt nie podejrzewał mnie o anoreksję.

Dvořáková jest wierzącą katoliczką, opisuje swoją wiarę i religijność i to ile jej dawała. Ale równocześnie nad tym wszystkim wiszą traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa i przemożna potrzeba bliskości oraz akceptacji. To sprawia, że jej związki z mężczyznami są trudne i skomplikowane. 

Uparcie próbowałam zaskarbić sobie jej uczucia. Nie potrafiłam nazwać tego, czego tak bardzo mi brakowało. Nieustannie próbowałam się do niej zbliżyć, być z nią. Ale tak, żeby było nam razem dobrze, bez krzyku, wyzwisk i kar; w harmonii i cieple. Tyle że wciąż istniała wyraźna przeszkoda: moja niezdolność do spełnienia wszystkich warunków stawianych przez mamę. Nie potrafiłam być idealną dziewczynką, a ona twierdziła, że właśnie przez to nie może traktować mnie tak, żebyśmy mogły się dogadać. Często mówiła, że bardzo mnie kocha, ale problem tkwi we mnie, w moim charakterze. Niestety nasza komunikacja do dziś tak wygląda.

[…]

Wprawdzie co jakiś czas próbowałam być wzorową córką − taką, jakiej pragnęła − ale było to całkowicie wbrew mojej naturze, więc prędzej czy później za każdym razem przegrywałam z kretesem.

Niezdolność do zaspokojenia oczekiwań wiecznie krytykującej matki była dla niej i jak wynika z książki wciąż jest koszmarnym doświadczeniem. Determinowało wiele z jej zachowań i wyborów, nie do końca trafnych związków z mężczyznami, z których nie potrafiła się wydostać. Mimo przemocy z ich strony oraz kłamstw. 

W kontekście tych złożonych doświadczeń z dzieciństwa nieco dziwne jest oskarżanie mężczyzn o zło.

Uświadomiłam sobie swą kobiecość. Czułam już, w czym spoczywa prawdziwa zdrowa kobieca siła. Wszystko we mnie kwitło, umacniało się i rosło. I stanowiło przeciwieństwo wcześniejszych chęci unicestwienia ciała, żeby już nikt z niego nie czerpał. Żeby nie czerpał z niego żaden mężczyzna, żeby już nikt nie mógł mnie pożerać. Intymność z mężem stanowiła dla mnie źródło nienawiści wobec własnego ciała. Nienawidziłam męża, nienawidziłam naszego życia erotycznego. Miałam wrażenie, że muszę z siebie jakoś zmyć tego człowieka. Pragnęłam się umyć i oczyścić z mężczyzn. Z ich kłamstw i z tego, jak wraz z moim ciałem kradli też duszę. Wydawało mi się, że bez tego nie będę mogła pozwolić memu ciału żyć, że musiałabym je zabić, zniszczyć, rozszarpać.

W gruncie rzeczy jej relacja z mężem (jak również kochankiem), była bardzo zbliżona do wcześniejszej relacji z matką – ona zabiegała o tych wszystkich ludzi. Wbrew temu, jak ją krzywdzili, zabiegała o ciepło, czułość, poświęcając swoje własne pragnienia, jak często pisze “siebie samą”. Przemoc, upokorzenia, łamanie innych nie ma płci. Jest niezależna od tego, czy jest się córką, żoną, partnerką.

Choć doświadczenia autorki są przejmujące i w pewien sposób ważne, by rozumieć, jak skomplikowane mogą być nasze wybory i relacje, to nie wiem, czy ta książka jest aż tak ważna. Ale chętnie poczekam na kolejną powieść autorki.

[Photo by Elena Leya on Unsplash]

Jestem głód, P. Dvořáková

Jestem głód, Petra Dvořáková

Wyd.: Stara Szkoła, 2023

Tłum.: Mirosław Smigielski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *