Mów do niej

Na początku książki Mów do niej Francisco Goldman opisuje moment swojego powrotu z Meksyku po utonięciu żony. Ma ze sobą walizki pełne jej rzeczy, których nie chciał oddawać ani wyrzucić. Z lotniska odebrały go przyjaciółki Aury.

Jestem pewny, że gdyby tego dnia przyjechał po mnie któryś z moich przyjaciół i wszedł ze mną do naszego mieszkania, byłoby zupełnie inaczej. Prawdopodobnie rozejrzelibyśmy się wokół z niedowierzaniem i postanowili pójść na wódkę. Tymczasem ledwie zdążyłem wnieść na górę walizki, Valentina i Adele zabrały się do urządzania ołtarzyka. Biegały po pokoju, jakby wiedziały lepiej ode mnie, gdzie czego szukać, znosząc wszystkie skarby i tylko od czasu do czasu prosząc mnie o radę. […] Powstało coś, z czego zawsze stroiliśmy sobie żarty z Aurą: ludowy ołtarzyk meksykański urządzony w mieszkaniu, jako ckliwa manifestacja polityki tożsamościowej.Miałem jednak poczucie, że robię, co należy.

Książka Goldmana jest swego rodzajem takiego ołtarzyka ku czci żony, stworzonym przez pisarza. Nie z ubrań i bibelotów, ale ze wspomnień, słów, emocji.

Tylko na początku są to opisy emocji związane z przeżywaniem straty, tak charakterystyczne dla tego typu literatury. Zdecydowaną większość stanowią opowieści o życiu Aury i jej rodzinie. Wspólnym poznawaniu się doktorantki i wykładowcy uniwersyteckiego. Zapiski jej dzienników, wierszy, nieskończonych opowiadań i powieści. Ołtarzyk, którego każdy element jest ważny dla autora. Niestety szczegółowość tych wspomnień nie musi być porywająca dla czytelnika. To tylko wspomnienia, pełne tkliwości i smutku. Mnie zupełnie znużyły.

[Aura i Francisco, foto: Rachel Cobb]

Mów do niej, F. Goldman

Mów do niej, Francisco Goldman

Wyd.: Agora, 2015

Tłum.: Dorota Kozińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *