Ekonomia łoma

Czasami żałuję, że nie udało mi się przez lata prowadzić notatek pokazujących powiązania między różnymi tytułami. Skąd brałem pomysły na kolejnych autorów i książki. Czasem były to przypisy, czasem intrygujące zdanie, czasem przywołanie jakiejś postaci. To byłaby ciekawa podróż po latach. Zastanawiam się czasem, jak dotarłem do niektórych pozycji. W czasach PRL-u, gdy dostęp do części był mocno utrudniony, wystarczało czasem wspomnienie o jakimś autorze w wywiadzie z muzykiem lub odniesienia w tekstach, żebym zapisał i zaczął poszukiwania. Nie do wszystkich udawało się dotrzeć – część nie była drukowana w oficjalnym obiegu. O niektórych przypominałem sobie po długiej przerwie, czasem wielu latach.

Choć wyjątkowo nie podobały mi się tezy Roberta Kurzbana zawarte w Dlaczego wszyscy (inni) są hipokrytami, to udało mi się podczas lektury zaznaczyć kilka tytułów do sprawdzenia. Wśród nich znalazły się książki Stevena Landsburga. Okazało się, że kilka lat temu ukazały się polskie tłumaczenia i wciąż za grosze dostępne są na portalach aukcyjnych. Oczekiwałem sympatycznej i inspirującej przygody, zamówiłem więc od razu Fair Play czyli czego mogą nas o ekonomii i sensie życia nauczyć własne dzieci oraz Im więcej seksu tym bezpieczniejszy, czyli o niekonwencjonalnych mądrościach ekonomii.

Zapowiadało się naprawdę interesująco. Kilka lat temu w ramach wydawnictwa Linia wydaliśmy książkę Gospodarka, rozwój, krach. Na czym to polega? Petera Schiffa i Andrew Schiffa. Od pierwszego czytania jeszcze egzemplarza recenzenckiego, zanim kupiliśmy prawa do polskiego tłumaczenia byłem nią zachwycony. Nie przepadam za poglądami Schiffa, ale w tej książce tłumaczył krok po kroku, jak funkcjonuje gospodarka. Książka powinna stanowić lekturę obowiązkową dla ludzi, którym nie chce się przebijać przez poważne podręczniki, a chcieliby zrozumieć mniej więcej jak działa ekonomia wokół nas.

Gdy zobaczyłem opis Fair Play zatarłem ręce. Lubię tego rodzaju pomysły. Autor będzie tłumaczył ekonomię z perspektywy rodzica. Zresztą już na pierwszych stronach wspominał o swojej córce.

Przy okazji muszę wspomnieć równie dobrą książkę o ekonomii dla “laików” – Ekonomia miłości. Szczęście w związku a zmywanie naczyń, Pauli Szuchman i Jenny Anderson. Choć do dziś nie jestem pewien, czy jest to bardziej książka o ekonomii czy o życiu małżeńskim polecam ją gdzie się tylko da. Na banalnych przykładach z życia w związku wprowadza pojęcia popytu, podaży, przewagi komparatywnej, czyli tych wszystkich pojęć, których ludzie nie związani z finansami starają się unikać (a później narzekają, że banki robią ich w trąbę).

Byłem pełen dobrej woli i naprawdę pozytywnie nastawiony do książek Landsburga. W miarę czytania kolejnych stron włosy jeżyły mi się na głowie. Autor podkreśla często, że jego bronią jest logika i stawianie trudnych pytań. Tego stara się uczyć córkę. By nie brała wszystkiego na wiarę, nie ufała autorytetom z nadania (politykom, nauczycielom) tylko dociekała, dociekała i dociekała.

Do tej pory w porządku. Mam podobne zdanie. Pytaj, pytaj, prowokuj do stawiania niewygodnych pytań, kwestionuj powszechne prawdy (najczęściej mity). Jednak to co robi Landsburg nie wiele ma wspólnego z logiką. Jest raczej próbą doprowadzania wszystkiego do absurdu. Jeśli uważamy ludzi, którzy zabierają innym pieniądze za złodziei, to czemu nie powiemy wprost, że rząd jest największym złodziejem. To jest właśnie tego rodzaju logika. Znalazłem w sieci, że Lansburg określa siebie mianem “hardkorowego libertarianina”. Hmmm.

No tak. To kolejny z tych kolesi, którzy uważają, że jeśli jesteś biedny, to znaczy, że za mało pracujesz. Zdaje się, że w życiu miał na tyle szczęścia, że nie dociera do niego, że czasem przypadek ma wpływ na nasz los. Powinien sięgnąć do Taleba albo rozejrzeć się bardziej dookoła. Jego logika (do której tak często się odwołuje, że już samo to jest sugeruje wzmóc czujność) jest logiką prostaka z łomem. Idąc jego tropem można powiedzieć, że Polacy są biedni bo są leniami, a jeszcze większymi leniami są obywatele skrajnie biednej Korei Północnej. Zrównanie gangsterów z policją tylko dlatego, że i jedni i drudzy korzystają z broni jest krępujące intelektualnie.

Politycy są durniami i złodziejami, nauczyciele są debilami, którzy uczą o ochronie środowiska i przestrzegają przed narkotykami, a przecież człowiek powinien mieć wolny wybór.

[o narkotykach] Nauczyciele mojej córki mówią, że żaden eksperyment, żadne poznawcze doświadczenie ani hedonistyczne przyjemności, nie są warte najmniejszego nawet ryzyka podejmowanego w tym obszarze. Ekonomicznie rzecz biorąc, jest to złe myślenie. Mam nadzieję, że nigdy nie będę miał dorastającej córki tak bojaźliwie odnoszącej się do możliwości stwarzanych przez życie, tak jak chcieliby tego nauczyciele Cayley.

Albo to miał być żart, albo ja nie do końca rozumiem intencji, albo umknęło coś w tłumaczeniu. Jest hardkorowo faktycznie. I głupio. Mimo poglądów na rząd, podatki Landsburg nigdzie (do momentu, w którym doczytałem) nie posuwa się do tego, by wprost powiedzieć, państwo powinno się zlikwidować, wiwat wolność, wiwat anarchia, przetrwają najsilniejsi. Wspomnianą wcześniej książkę Peter Schiff napisał na podstawie historyjek opowiadanych mu przez ojca. Ojciec Schiffa również uważał podatki za głupotę. Był jednak konsekwentny. Nie płacił ich, co przypłacił więzieniem. Lansburg wydaje się przy tym aksamitnym prowokatorem.

Zadaniem rodziców jest tłumaczenie, że sukces korporacyjny, podobnie jak sukcesy w innych dziedzinach, przypadają w udziale tym, którzy wyróżniają się z tłumu dzięki kreatywnej wizji.

Oznacza to, że kadra kierownicza dużych korporacji cechuje się zazwyczaj posiadaniem unikalnych talentów i jest nie do zastąpienia, inaczej niż ma się na przykład z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Szefowie korporacji odnoszą sukces dzięki swym szczególnym pomysłom i umiejętnościom, podczas gdy politycy stają się ludźmi sukcesu na ogół dzięki swej skłonności do nie obrażania wyborców.

Biedaczek pisał te słowa w 1997 roku. Raptem rok przed aferą Waste Management, trzy lata przed aferą Enrona, Tyco, Worldcom, Helthsouth. Nie wspominając już o szczególnych pomysłach i umiejętnościach prezesów i członków zarządów upadających banków w latach 2007-2008 (Lehman Brothers, AIG, Merrill Lynch i inne). Zapomniał chyba również o rotacji z biznesu do polityki, co mocno obnaża jakość stosowanej przez niego logiki.

Gdy na 44 stronie Fair Play zaczął rozważać niekonsekwencję ludzi, którzy z jednej strony starają się dbać o gatunki zagrożone, a z drugiej dążą do wyeliminowania wirusa HIV uznałem, że szkoda czasu. Dałem mimo tego szansę drugiej książce Im więcej seksu tym bezpieczniej. Niestety jego wywód już w pierwszym rozdziale jest tak mętny i prostacki (mimo kilkukrotnego przywoływania logiki), że uznałem, że szkoda mojego czasu.

 

Fair Play, S.E. Landsburg

Fair Play czyli czego mogą nas o ekonomii i sensie życia nauczyć własne dzieci, Steven E. Landsburg

Wyd.: Fijor Publishing, 2008

Tłum.: Krzysztof Węgrzecki

Im więcej seksu tym bezpieczniejszy, S.E. Landsburg

Im więcej seksu tym bezpieczniejszy, czyli o niekonwencjonalnych mądrościach ekonomii, Steven E. Landsburg

Wyd.: Fijor Publishing, 2008

Tłum.: Agnieszka Bolek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *