Za błędy weźmie w skórę cały naród. Śmietankę spijają towarzysze partyjni. Breja jest dla głupich jak but rodaków.
[…]
Nigdy nie kłamie się bardziej niż przed wyborami, podczas wojny i po polowaniu.
Friedrich Kellner, niemiecki urzędnik sądowy średniego szczebla w latach 1933-1945 w niewielkim mieście Laubach. Autor dzienników pisanych w tajemnicy w czasie rządów Hitlera, stanowiących jego cichy protest przeciwko temu co działo się dookoła.Jak sam pisał, nie mógł podjąć bardziej aktywnego protestu, bo z pewnością wiązałoby się to z represjami lub wysłaniem do obozu koncentracyjnego. Swoje zapiski utrzymywał w tajemnicy do 1968 roku i dopiero wówczas przekazał je swojemu wnukowi. Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy ukazał się w polskim tłumaczeniu w okrojonej wersji, obejmuje lata 1939-1942. W oryginale zapiski obejmują okres całej II wojny światowej.
Niesłychanie ważne świadectwo pokazujące, jak funkcjonowali Niemcy w okresie dyktatury nazistowskiej. Z perspektywy naszej historii, gdy traktujemy Niemcy jako agresora, który napadł na Polskę, często zapominamy, że wcześniej Hitler napadł na swoich własnych obywateli. Strachem, represjami z jednej strony, z drugiej stanowiskami, przywilejami i różnego rodzaju bonusami zniewalając cały naród. W notatkach Kellnera nieustannie przewija się echo tych samych słów, które padały w dziennikach Victora Klemperera – jak to możliwe, żeby naród o takiej kulturze i historii dał się zniewolić i uwieść demagogowi.
Mnóstwo miejsca Kellner poświęca propagandowym doniesieniom w mediach tamtych czasów. Oczywiście wszystkie zależne są od rządu i pieczę nad przekazem sprawuje Joseph Goebbels. Stara się czytać między wierszami, to w jakim faktycznie stanie jest armia niemiecka oraz sytuacja wewnętrzna. Zajmuje się więc tym, co robił Michał Głowiński próbując analizować język komunistów w Złej mowie. Tropi absurdy, sprzeczności, ewidentne kłamstwa i nieustannie zżyma się na swoich sąsiadów i znajomych, którzy bezkrytycznie wierzą w najbardziej absurdalny przekaz partyjny.
Jakże głupi musi być cały naród w przekonaniu tych kuglarzy, skoro nadal serwują mu owe brednie. Byłbym gotów uwzględnić okoliczności łagodzące, gdyby nie to, że już raz zaznaliśmy tych czarów – we wszystkich wariantach. Doświadczenia pierwszej wojny światowej okazały się całkowicie daremne.
[…]
Uprawiana od sześciu lat propaganda narodowosocjalistyczna w istocie doszczętnie zasnuła mgłą umysły Niemców. Niewiarygodne, ale niestety prawdziwe.
Nieustannie powtarza, że za swoje czyny Niemcy powinny ponieść kiedyś należne konsekwencje (Kellner po wojnie został członkiem komisji denazyfikacynej). Jego współobywatele mimo kłopotów z zaopatrzeniem (ciągle zmniejszające się racje żywnościowe), represjom zdają się zamykać oczy na tę rzeczywistość i ślepo wierzą w partyjny przekaz, że już wkrótce będzie lepiej.
Ciekawie czyta się z perspektywy jego systematyczną analizę działań i bierności wojsk kolejnych krajów. W szczególności mocno dostaje się Anglii i Ameryce, za to, że nie dostrzegły w porę tego co zamierza robić Hitler, mimo wyraźnych sygnałów. Podkreśla, że kraje europejskie zostawiły Polskę na pastwę Hitlera, zamiast szybko zareagować i uniemożliwić dalszą agresję.
Zamiast pisać więcej, pozwolę sobie zostawić garść cytatów.
Nieszczęsny los naszej biednej, pożałowania godnej ojczyzny. Najlepsi żyją jak pustelnicy, a u władzy są nikczemni, brutalni kaci!
*
Naród bez głowy. Podeptanie demokracji i przekazanie władzy nad niemal 80 milionami ludzi jednemu człowiekowi jest czymś tak okropnym, że trzeba drżeć na myśl o tym, co nadejdzie. Naród pozwala, aby wpajano mu, wbijano do głowy jakąś ideę, bezmyślnie podąża za każdym skinieniem, godzi się na to, by go kopano, dręczono, szykanowano, wyniszczano i musi jeszcze – pod nadzorem państwa – wołać Heil Hitler. Tak pełna grozy epoka i owcza potulność całego narodu muszą przepełniać serce głębokim smutkiem. Czy są tu w ogóle jeszcze jacyś mężczyźni? Myślę, że mogę odpowiedzieć przecząco. Ten naród można porównać tylko ze stadem prowadzonym do rzeźni: tak jak owo stado nie jest on świadom ani swojej siły, ani nędzy.
*
Zbyt wielu ludzi dało się zaślepić propagandzie nazistów. „Słoneczna polityka” zawładnęła tymi, którzy powinni bardziej krytycznym okiem patrzeć na ekran z wyczarowaną tam fata morganą i widzieć w niej to, czym jest: blefem i szwindlem, nikczemnym oszukiwaniem narodu. Powinni – choćby z racji swojego wykształcenia. Ale – precz z myśleniem. Wszak to urocze, że führer załatwia dosłownie wszystko, nie turbując gnuśnej ludzkości. Wedle obiegowego powiedzonka: „Już führer wie, co robi”. Albo, jak mi oznajmił pewien żałosny osobnik: „Niechże pan tylko nic nie roztrząsa, wszystko będzie w najlepszym porządku”. Krętacze, pozerzy, bonzowie, karierowicze zajmują kluczowe stanowiska. W modzie jest terror. Podłe, brutalne metody ucisku uchodzą za uświęcone reguły. „Starzy bojownicy” to dzisiejsi święci. Od gauleitera w górę są już tylko bogowie! A wszystko to trwa już od prawie siedmiu lat. Jak człowiek rozumny może zakładać, że system tak wyrafinowany i zbrodniczy jest nośnikiem wartości ponadczasowych?
*
Trzeba wypić do dna kielich narodowosocjalistycznej goryczy, może dopiero wtedy naród w całej swojej masie dojrzeje. Od początku stałem na tym stanowisku. Dopiero kiedy zniknie nadzieja mamiąca zamkami na lodzie i cudami, runie być może ten domek z kart. Wtedy oczywiście okaże się, że każdy wiedział, co bezwarunkowo musi się stać. I że podobno nikt nie był prawdziwym NSDAP-owcem. Tymczasem w okresie najlepszej koniunktury dziewięćdziesiąt dziewięć procent wrzeszczało Heil Hitler i Sieg-Heil. Jeden brał w tym udział, bo obiecywał sobie korzyści własne – dla siebie i swoich dzieci – inny, ponieważ był słabeuszem i nie chciał „płynąć pod prąd”. […] Niewątpliwie jednak najgorsza w tym wszystkim była pisanina żurnalistów. Każdy krzykacz i pochlebca mógł bredzić, ile wlezie, jeśli tylko potrafił w napuszonych frazesach wysławiać system nazistowski i jego halabardników albo wynosić pod niebiosa wszystko, co ściekało z norymberskiego lejka. Nigdy ani cienia wątpliwości czy wręcz słówka krytyki.
*
Nie sposób pokonać dyktatora za pomocą środków demokratycznych. Zwycięża silniejszy, a silniejsza jest dyktatura niemiecka. Zadecydowało samobójcze postępowanie rządu Francji we wrześniu 1939. Nikt w Niemczech nie mógł tego zrozumieć: Francja stała z bronią u nogi. Niewiarygodny błąd. Idiotyzm. Hitler miał rację, powiedziawszy swego czasu: „Gdyby demokracja nadawała się do czegokolwiek, to nie stałbym dzisiaj przed wami!”. Bardzo trafnie! Demokracja niemiecka ścierpiała wszystko: stworzenie prywatnej armii, najgorszy terror, a w dodatku ochraniała wiece narodowych socjalistów. Więcej naziści naprawdę nie mogli oczekiwać.
*
Prawdziwy kołtun przykrawa politykę do swojego horyzontu i jest zachwycony propagandą, ponieważ karmi go ona codziennie tym, czego tak lubi słuchać.
*
Opinia narodu! Nie rodzi się ona dziś w mózgach jednostek – wytwarza się ją odgórnie i wszczepia ludziom.
[Foto: Dziennik F. Kellnera]
Dziennik sprzeciwu. Tajne zapiski obywatela III Rzeszy 1939-1942, Friedrich Kellner
Wyd.: Fundacja Ośrodka Karta, 2015
Tłum.: Andrzej Kopacki