Wszystkie jasne miejsca

Byłem chyba w siódmej klasie szkoły podstawowej, gdy znajoma mojej babci przyniosła dwa wielkie pudła z książkami. Jej córka właśnie dostała się na studia i pożegnała się ze swoimi książkami. Byłem zachwycony. Nie miało znaczenia to, że była to przede wszystkim literatura dziewczęca. Oprócz tego kilka Panów Samochodzików i inne. Najważniejsze, że były to książki. Całe mnóstwo nowych książek. Jak to w literaturze dla młodych dziewcząt – o emocjach, przyjaźniach, zakochaniu. Nie było mnie to w stanie zniechęcić. Zwłaszcza, że raptem kilka lat wcześniej przeczytałem (z zachwytem) Anię z Zielonego Wzgórza i całą dalszą serię, zaś moją ulubioną książką czytaną wielokrotnie ze względu na wyśmienity humor, pozostawały Szaleństwa panny Ewy, Makuszyńskiego. Dziś sięgam nadal po niektóre tytuły dla młodzieży z ciekawości. Żeby zobaczyć, jak są pisane, jakie tematy poruszają.

Wszystkie jasne miejsca, Jennifer Niven są skierowane zdecydowanie do młodzieży przynajmniej w szkole średniej. Czytając zacząłem w pewnym momencie nieco się nudzić się rozwiązaniami i pomysłami. Choć myślałem sobie, że pewnie mnóstwo nastoletnich dziewczyn zakocha się w książce i jej bohaterach. Pokręconym chłopaku, którego otoczenie uważa za nieprzewidywalnego wariata, nie panującego nad swoimi zachowaniami oraz dziewczynie w depresji, po traumatycznej śmierci siostry. Oboje się poznają (w nieco naciąganych okolicznościach), zakochują, pojawia się szansa, że ona go zrozumie, wyjaśni światu, że nie jest taki jakim się wydaje.

Eva Illouz w eseju Hardkorowy romans. Pięćdziesiąt twarzy Greya, bestsellery i społeczeństwo, próbuje wyjaśnić fenomen popularności książki, która stała się bestsellerem ostatnich lat. Pomijając katastrofalną wartość literacką zwraca uwagę na fakt, że Grey to przede wszystkim realizacja fantazji kobiet – on zły, ona się mu poddaje, później rozumie jego motywy i na koniec zmienia. Jej analiza przypominała mi się w trakcie lektury Wszystkich jasnych miejsc.

Cudownie zachwycające pomysły (dla nastolatek) – dziewczyna odkrywa wartościowego chłopaka. Zakochują się w sobie wbrew przeciwnościom. Zaczynają się porozumiewać cytatami z różnych autorów. Słodziutkie…

Gdy byłem coraz bardziej znużony zaczęły pojawiać się rozwiązania całej akcji. Intrygujące. Pewnie niejedna nastolatka płacze pod koniec książki rzewnymi łzami i ma nadzieję, że zakończenie będzie nie takie, na jakie wszystko wskazuje.

Tu zakończę, żeby nie odbierać przyjemności tym, którzy postanowią sięgnąć po Wszystkie jasne miejsca.

Imponuje mi to, jak pewne treści przemycane są w literaturze amerykańskiej. Czasem są może nazbyt dydaktyczne, choć to dotyczy raczej książkek dla młodszych. Czasem poza poruszaniem ważnych tematów, zachęcają jeszcze do czegoś więcej. Tu dwójka bohaterów przerzuca się cytatami z Wirginii Woolf, Włodzimierza Majakowskiego, Cesare Pavese. Pojawia się uwielbiany przez część amerykańskich pisarzy Turgieniew. Prawdopodobnie część czytelników sięgnie po książki tych autorów. W tym sensie ta jedna książka robi więcej niż dziesiątki nauczycieli języka polskiego potrafiących swoim podejściem zniechęcić do poezji i w ogóle literatury.

Pisałem jakiś czas temu o Buszującym w zbożu. Tego jak bardzo nie rozumiałem i nadal nie rozumiem fenomenu tej książki, mimo uwielbienia dla innych książek Salingera. O ile bym nie polecał jej zupełnie dzisiejszym nastolatkom, o tyle zachęcałbym do sięgnięcia po Wszystkie jasne miejsca.

Sam wciągam Fale Wirgnii Woolf, na listę pt. “nadrobić zaległości”.

Wszystkie jasne miejsca, J. Niven

Wszystkie jasne miejsca, Jennifer Niven

Wyd.:Bukowy las, 2015

Tłum.: Donata Olejnik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *