Najmądrzejszy w pokoju

Nie oglądam i nie słucham rozmów polityków i dziennikarzy z politykami. Znając z grubsza miejsce na scenie politycznej większości z nich wiem, czego oczekiwać i wiem, że nie będzie tu większych zaskoczeń. Opozycja powie A, przedstawiciel rządu B. Albo odwrotnie. Wszystko zależy od aktualnych potrzeb. Plus dziennikarz zamiast szukać konsensusu raczej podgrzeje absurdalnie jałowy spór.

Dan Kahan wspólnie ze współpracownikami przygotował prosty eksperyment. Badanym pokazano fragmenty prawdziwych starć ulicznych między protestującymi a policją. Połowie badanych powiedziano, że manifestanci protestują przeciwko dostępności aborcji przed kliniką leczenie niepłodności, drugiej połowie, że to protest przeciw polityce wyłączającej osoby homoseksualne ze służby wojskowej. Wcześniej ankietowani odpowiadali na pytania dotyczące między innymi preferencji politycznych.

Jak można się spodziewać w zależności od tego jakie poglądy mieli badani, widzieli albo brutalność policji, albo uzasadnione użycie siły. Widziano albo napaść na policjantów, albo atakujących policjantów bez powodu.

Banalny eksperyment pokazał to, co widzimy w życiu realnym co chwilę. Jedne media opisują skandaliczne zachowanie rządu/opozycji drugie, wyważone propozycje i konstruktywną dyskusję. Jedni komentatorzy widzą w czasie demonstracji 50 000 uczestników, inni 5 000. Nic nowego. Nuda.

Eksperyment Kahana jest jednym z wielu przywołanym w książce Najmądrzejszy w pokoju, Thomasa Gilovicha oraz Lee Rossa. Sama książka jest kolejną już pozycją dotyczącą psychologii społecznej, naszych zachowań, podejmowania decyzji więc jeśli czytało się już innych autorów (Aronsona, Kahnemana, Festingera, Ariely itp.) to wielkich zaskoczeń tu nie ma.

W czasie lektury naszła mnie jednak taka myśl, że prosty kurs psychologii, połączony z logiką, kwestiami dotyczącymi negocjacji, podejmowania decyzji powinien obowiązkowo znaleźć się w szkołach.

[uwaga włączam tryb: “marzenie-niemożliwe-do-spełnienia”]

Gdyby część młodzieży licealnej przeczytała taką pozycję, jak ta byłaby szansa, że może bardziej krytycznie patrzono by w przyszłości na wypowiedzi polityków czy tego jak wyglądają programy publicystyczne. Być może nie dałaby się wciągać w wojenki, które służą wyłącznie budowaniu poparcia i niczemu więcej. Ponadto może wreszcie część ludzi zauważyłaby, że zdecydowana większość polityków, to ludzie raczej niskiej kultury i klasy.

[tryb wyłączony]

Hasła głoszone przez przeciwników porozumienia brzmią aż nazbyt znajomo: „Nie możemy zdradzić męczenników, którzy polegli dla sprawy. Bóg (lub historia) jest po naszej stronie. Pewnego dnia reszta świata się obudzi i uzna słuszność naszych żądań. Nie możemy z nimi rozmawiać, bo nie można im ufać. Jesteśmy bardziej nieugięci niż oni, bo ten, kto ma rację, jest silniejszy”. Takie hasła i groźby formułowane pod adresem każdego, kto ich nie popiera, zwiększają prawdopodobieństwo tego, że impas będzie trwał – nawet wtedy, gdy okoliczności wpływające na możliwość osiągnięcia porozumienia zmieniły się na lepsze albo gdy bezsensowność przedłużania sporu stała się bardziej oczywista.

Autorzy pokazują na licznych przykładach jak to się dzieje, że większość z nas uważa innych za idiotów, co z kolei prowadzi do nieporozumień na licznych polach. Sugerują obranie strategii “najmądrzejszego kolesia w pokoju”, czyli tego, który jest w stanie – dzięki rozumieniu mechanizmów psychologicznych – choćby wczuć się w stanowisko przeciwnej strony. Nie chodzi tu wyłącznie o dyskusje dotyczące poglądów politycznych, ale zwykłe codzienne życie. Konflikty w małżeństwie, pracy, działaniu.

Egipski politolog Moataz Abdel-Fattah w taki oto sposób podsumował problem z nakłonieniem owych frakcji do odłożenia na bok tego, co je dzieli, i zjednoczenia się wokół zbioru wspólnych zasad dotyczących rządzenia krajem: „Każdy stara się zrozumieć, czego chce druga strona, tylko po to, by móc zażądać czegoś dokładnie przeciwnego”

Mamy za sobą ponad pół wieku niesłychanego rozwoju myśli psychologicznej, rozumienia motywów ludzkich działań i przekonań, a wygląda na to, że jeśli chodzi o praktyczne wykorzystanie tej wiedzy jesteśmy nawet nie na początku drogi. Nie potrafimy rozumieć innych, toczymy jałowe spory, żeby tylko nie ustąpić pola, pochopnie oceniamy działania i motywy innych. Internet ze swoją swobodą wypowiedzi w różnego rodzaju mediach społecznych pokazuje to każdego dnia.

***

Wiele lat temu czytając jakąś książkę dotyczącą inwestowania (wydaje mi się, że po angielsku, ale się nie założę) pojawiła się w niej postać Yogi Berry. Pierwsze moje skojarzenie było oczywiste “miś Yogi” zwłaszcza, że chodziło o jakieś złote myśli. Kreskówkowy miś sypiący różnego rodzaju mądrościami pasował doskonale. Pomyślałem sobie, że to “Berra” to pewnie literówka. Gdy jednak w tej samej książce kolejny raz pojawił się Yogi Berra, sprawdziłem natychmiast o co chodzi. No cóż baseball w Polsce nie był i nadal nie jest popularny, więc szansa na to, żeby słyszał wówczas o kultowym amerykańskim baseballiście była znikoma. Od tamtego czasu minęło wiele lat, a ja co jakiś czas w tłumaczeniach rodzimych spotykam się z misiem Yogi. W przypadku Najmądrzejszego w pokoju jego duch znowu straszy. O tyle jest to zaskakujące, że tekst brzmi “wybitny jankeski łapacz, Miś Yogi”. Więc jeśli już tłumacz trafił na owego “Yankee catcher” powinno mu się chyba włączyć w głowie pytanie, o co chodzi?

Najmądrzejszy w pokoju, T. Gilovich, L. Ross

Najmądrzejszy w pokoju, Thomas Gilovich, Lee Ross

Wyd.: Smak Słowa, 2017

Tłum.: Agnieszka Nowak-Młynikowska

2 komentarze do “Najmądrzejszy w pokoju”

  1. Fragment tej recenzji wklejony przez Pana na Lubimyczytać.pl jest chyba najmniej przydatną recenzją, jaką w życiu czytałem. Tyle tam waty słownej, że nie miałem siły przeczytać tu reszty.
    Pozdrawiam

    1. Tak bywa. Nie staram się pisać recenzji. Raczej opisuję wrażenia, skojarzenia. Może dlatego, że takiego podejścia sam szukam u innych. Nie musi się to podobać.
      Niemniej dziękuję za opinię

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *