Znikanie

Wygląda na to, że mam ograniczoną odporność na czytanie o mankamentach życia w Polsce. Mankamentach, które są widoczne zwłaszcza, gdy przyjdzie nam się zderzyć z poważnym wyzwaniem – chorobą, niepełnosprawnością, starością. Wówczas, gdy potrzebujemy więcej uwagi i zainteresowania od otoczenia – zwykłych ludzi w sklepach, przychodniach, szpitalach, urzędach – i gdy tej uwagi nie otrzymujemy.

Z jednej strony książka Izabeli Morskiej Znikanie jest świetnie napisana, pełna gorzkiego humoru, interesujących obserwacji rzeczywistości i wrażeń osoby, która zderza się z rzeczywistością marnej służby zdrowia, nieudolnej diagnostyki, zabiegania o każdy grosz, gdyż leczenie zaczyna tego wymagać, no i przede wszystkim utraty przez siebie poczucia kontroli i bezpieczeństwa. Z drugiej zaś brakuje mi jakiegoś skoncentrowanego ładunku emocjonalnego. Wiwisekcja, każdego dnia, każdej chwili jest zrozumiała w prywatnym dzienniku. Próba zrobienia z tego literatury – świetnej językowo, to prawda – jest męcząca. Lewis swój Smutek zawarł w osiemdziesięciu dwóch stronach i jest to prawdziwa, skoncentrowana bomba emocjonalna. W przypadku Znikania, męczy mnie w pewnym momencie ten szczegółowy opis świata zewnętrznego i przy 27 procentach książki na czytniku zerkam w sieci ile książka papierowa ma stron. 512! 

Dziękuję. Trudno, być może stracę inteligentne obserwacje, ironiczne konkluzje i stwierdzenia przy których, kiwa się głową myśląc “tak właśnie jest, cała prawda”. Ale to nie będzie aż tak wielka strata. 

[Photo by EVG photos from Pexels]

Znikanie, I. Morska

Znikanie, Izabela Morska

Wyd.: Znak Literanova, 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *