Fistaszki wygrywają

Nie zamieszczałem ich w podsumowaniu 2016, bo wymykają się wszelkim rankingom.

Zostawiłem sobie na koniec roku. Trzy książki, które towarzyszą mi od wiosny (jeszcze kilku mi brakuje). Dostałem w prezencie i uwielbiam. Od zawsze, choć przypominałem sobie zazwyczaj, gdy gdzieś trafiałem. Częściej na filmowe wersje na którejś z kablówek. Krótkie filmiki, adaptacje oryginalnych historyjek Charlesa Schulza. Nie te fabularne, komputerowe. Rysunkowe. Kreską od niechcenia. Z przecinkami zamiast oczu. Czytaj dalej Fistaszki wygrywają

Człowiek, który nie mógł przestać

Cechą odróżniającą przedstawienia medialne zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych (OCD) od sposobu pokazywania innych zaburzeń umysłowych jest częstotliwość traktowania OCD z humorem i beztroską. […] Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne są śmieszne, bo opierają się na niespójności – a niespójność jest śmieszna”

Detektyw Monk, Melvin Udall (grany przez Jacka Nicholsona w Lepiej być nie może), Ray Waller (zagrany przez Nicholasa Cage w Naciągaczach) oraz cała rzesza mniej lub bardziej znanych postaci ze swoimi natręctwami, które dla obserwatora z zewnątrz mogą być zabawne. Zabawne nie są dla osób, których OCD (zwane niegdyś nerwicą natręctw) dotyka. I to jest jeden z powodów, które wymienia David Adam, dlaczego napisał książkę Człowiek, który nie mógł przestać. Adam przez wiele lat zmaga się z obsesją dotyczącą możliwego zarażenia wirusem HIV. Żeby sobie z tym radzić, oczywiście mył ręce, sprawdzał dziesiątki razy, czy ktoś nie jest skaleczony, czy dotknięte przez innych rzeczy nie zostały zabrudzone. Mimo absurdalności niektórych wyobrażeń, nie był w stanie przestać. Czytaj dalej Człowiek, który nie mógł przestać

Duże sprawy w małych głowach

Kilka lat temu podczas czytania dzieciakom w przedszkolu książek przez rodziców w ramach akcji “Cała Polska czyta dzieciom”, mój młodszy syn wybrał wtedy swoją ulubioną wówczas książeczkę O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę. Słaba z mojej strony próba przekonania go, że może Koziołek Matołek będzie bardziej neutralny nie miała sensu. Uwielbiał czytać o krecie.  Podobnie jak oglądać czeską wersję językową.

Czytaj dalej Duże sprawy w małych głowach

Matka Polka feministka

Radia słucham wyłącznie jeżdżąc samochodem. Nieregularnie trafiałem na audycje prowadzone przez Joannę Mielewczyk Matka Polka Feministka. Tytuł prowokujący. Ale również może być odstręczający. Przez część może być uznawany za obraźliwy. Ciekaw jestem ile było takich osób, które już po samym tytule zamykały się na przekaz. A ten był w zasadzie prosty. Joanna Mielewczyk rozmawiała o rodzicielstwie. Przede wszystkim z matkami, ale również z ojcami. O trudnych chwilach, wyborach, rozterkach, żalach. O sprawach, które być może znamy z własnego życia lub z otoczenia. Dla uczestników tych rozmów, często miało to wymiar oczyszczający. Prawdopodobnie potrzebowali wygadania się. Można zapytać, a dlaczego publicznie? Czytaj dalej Matka Polka feministka

Smutek wojny

Po lekturze Depeszy Michaela Herra uświadomiłem sobie, że nigdy nie próbowałem szukać spojrzenia drugiej strony na wojnę w Wietnamie. Amerykanie rozprawili się ze swoim zaangażowaniem w tym konflikcie tworząc mnóstwo doskonałych powieści i filmów. Ich wymowa była jednoznacznie antywojenna i pesymistyczna. Do tego dochodziły traumy żołnierzy, którzy po powrocie do kraju nie mogli się uporać z tym wszystkim czego byli świadkami.

Wśród zestawień książek o Wietnamie pojawia się wydana u nas przed laty pozycja Bao Ninh Smutek wojny. Autor do wojska zaciągnął się w wieku 17 lat po stronie komunistycznej. Sama zaś książka jest opowieścią, historią, powracającymi uparcie wspomnieniami młodego pisarza, który próbuje w dojrzałym wieku rozliczyć się z jedenastoma latami spędzonymi podczas wojny. Jeśli zaś uwzględnić inne działania (poszukiwanie ciał w dżungli już po zakończeniu), wojna zabrała mu czternaście lat. Czytaj dalej Smutek wojny

Dym wciska się do oczu

Nasi pradziadowie słyszeli, że dzieci znajduje się w krzakach jagód albo w kapuście; nasze dzieci słyszą za to, że zmarli zmienili się w kwiatki albo odpoczywają we wspaniałych ogrodach. Geoffrey Gorer

To mogła być wielka porażka. Refleksje dziewczyny, która jako dwudziestotrzylatka zatrudnia się w zakładzie pogrzebowym, bo jak pisze fascynowała ją śmierć, choć nie sądziła, że wyjdzie poza obszar zainteresowania średniowieczną sztuką. Śmierć we współczesnej kulturze zachodniej stanowi wciąż bardzo silne tabu. Jej przejawy – a więc zapach, nieprzyjemne widoki, wrażenia – próbujemy usunąć z zasięgu naszych zmysłów. Liczymy na to, że zajmą się nią profesjonaliści. Tych wyobrażamy sobie raczej jako smutnych facetów w czarnych garniturach, być może nie stroniących od kieliszka. Z drugiej strony to biznes, który rządzi się specyficznymi prawami, w którym pracują zwykli ludzie. Specyficznie żartujący, radząc sobie z sytuacją, w której się znaleźli. Mamy jednak wyobrażenie, że żarty mogą być fajne w popkulturze, ale może niekoniecznie jeśli chodzi o naszych bliskich. Ot paradoks współczesnych czasów – poprawność polityczna nie radzi sobie, gdy w grę wchodzi humor. Zwłaszcza ten przyciężkawy. Czytaj dalej Dym wciska się do oczu