Archiwa tagu: wspomnienia

Rok magicznego myślenia

Żal po stracie jest niby miejsce, którego nikt z nas nie zna, póki do niego nie trafi

Rok magicznego myślenia Joan Didion to tytuł, który pojawia się na pierwszym miejscu, gdy poszukuje się książek o żałobie. W Polsce wydana została kilka lat temu, skończył się nakład i ceny na portalach aukcyjnych osiągały kilkaset złotych za egzemplarz. Poszukiwałem jej, bez powodzenia w bibliotekach, w sieci jakichś pirackich wersji, w końcu się poddałem. Zastanawiałem się też, czy “magiczność” nie będzie dla mnie zniechęcająca. Czytaj dalej Rok magicznego myślenia

Dziki rok. Dziennik młodego przyrodnika

Po listopadzie 2019 roku odkryłem świat przyrody. Zupełnie na nowo, mocno, świadomie. Zacząłem chodzić po lasach, łąkach, słuchać, czuć wiatr na twarzy, marznąć. Z czasem przyszło poznawanie i odkrywanie okolicznych ptaków, miejsc, gdzie bywają. Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że w okolicy są wyłącznie sikorki, sójki i wrony. Tymczasem w tych samych miejscach, które wielokrotnie mijałem widzę raniuszki, gile, dzierzby, kapturki. Uśmiecham się, gdy je spotykam raz za razem, choć oczywiście nie są tam za każdym razem. Uwielbiam odwiedzać te same miejsca, po dłuższej przerwie i widzieć, jak zupełnie inaczej wyglądają w lutym, maju, czy wrześniu.

Joanna Grochowska (Fundacja Synapsis) niedawno prezentowała na FB nowości książkowe. Wśród wymienionych pozycji znalazł się Dziki rok. Dziennik młodego przyrodnika, którego autorem jest Dara McAnulty, młody chłopak w spektrum autyzmu, który zaangażował się w ochronę przyrody. Czytaj dalej Dziki rok. Dziennik młodego przyrodnika

Charlie. Autysta wspaniały

Dzieci z autyzmem istnieją. Mówi się o nich, pisze, istnieją w systemie szkolnym oraz opiekuńczym. Może nie zawsze najlepszym, ale jednak. Wiele się jednak zmienia, gdy dzieci przestają być dziećmi, czy nastolatkami. Gdy zyskują pełnoletniość, a w zasadzie wraz z zakończeniem edukacji (max.24 lata) tracą różnego rodzaju przywileje związane z opieką i szkolnictwem, różnego rodzaju zajęcia, terapie. Stali się dorośli i nagle nie potrzebują niczego. Dlatego tak mocno wybrzmiewają słowa, których głośno nie chce nikt wypowiedzieć, a które stanowią tytuł książki Jacka Hołuba – Żeby umarło przede mną.

Miałem je w głowie już po zaledwie kilku stronach książki Romany Vrede Charlie. Autysta wspaniały. Trudno nie mieć, bo całość w zasadzie zaczyna się od matczynej deklaracji. Czytaj dalej Charlie. Autysta wspaniały

Cukry

Dla mnie pisanie to najwyższa konieczność. Jedyny w pełni skuteczny sposób, żeby zrozumieć, co się dzieje wokół mnie.

Obawiałem się tej książki. Obawiałem się, że znów dostanę po głowie szykiem przestawnym, który w naszej rodzimej literaturze stał się wyrafinowania synonimem i pisarstwa esencją. Tymczasem najczęściej jest męczący. Dostałem za to mocną, prostą i świetnie napisaną rzecz. 

Kupiłem już jakiś czas temu, ale obawiałem się i odkładałem na później. Tymczasem znalazłem się na kilka godzin w miejscu, gdzie nie było niemal zasięgu, a zapomniałem czytnika. Postanowiłem ściągnąć na telefon coś kupionego wcześniej i uznałem intuicyjnie, że Cukry Doroty Kotas będą na tyle niewielkie, że może ten słaby internet zdoła sobie poradzić. Czytaj dalej Cukry

Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku

Pavol Rankov umieścił swoją opowieść w Levicach, słowackim miasteczku, które w wyniku wichrów historii znalazło się na Węgrzech. Andrea Tompa opowiada o Węgrach i Żydach, którzy nie zmieniając miejsca zamieszkania znaleźli się w Rumunii. Do każdej z tych sytuacji pasują słowa Zbigniewa Kadłubka, które przytacza Zbigniew Rokita w Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku w odniesieniu do Ślązaków.

Zbigniew Kadłubek nazwał Ślązaków osiadłymi nomadami: tkwią w jednym miejscu od tysiąca lat, zmieniają się tylko kraje, w których przychodzi im tkwić. 

Czytaj dalej Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku

Tylko góry będą ci przyjaciółmi

Kiedy cierpienie staje się normą, ludzie doświadczają tej szczególnej postaci radości. Spaczonego zadowolenia zrodzonego z chaosu i destrukcji.

Philip Zimbardo opisał szczegóły swojego więziennego eksperymentu przeprowadzonego na uniwersytecie stanfordzkim w 1971 roku w opublikowanej po kilku dekadach książce Efekt Lucyfera. Osiemnastu studentów zamknięto w symulowanym więzieniu. Część z nich miała odgrywać role strażników, pozostali więźniów. Dość szybko obie grupy zaczęły “wczuwać się” w swoje role. Zaczęło dochodzić do coraz poważniejszych incydentów i w rezultacie eksperyment zaplanowany na dwa tygodnie przerwano po sześciu dniach. Choć w 2018 pojawiły się pewne wątpliwości i zarzuty co do prowadzonych badań (nie chodzi tu o kwestie etyczne i faktu, że dziś do tego rodzaju badań by nie doszło, co podkreślał wielokrotnie sam Zimbardo), wystarczy sięgnąć do historii ludzi opisujących swoje uwięzienie w różnych warunkach, by zgodzić się z pewnymi wnioskami płynącymi z eksperymentu więziennego – w pewnych warunkach, zwyczajni ludzie stają się bestiami, nadużywającymi swojej pozycji. Czytaj dalej Tylko góry będą ci przyjaciółmi

Dryfując do Betlejem

Dar narracji – tak się to nazywa? Talent bajarza, jaki rozwija się w pisarstwie? Umiejętność opowiadania to oczywiście dar, talent, specyficzna umiejętność. Niektórzy są go pozbawieni – pędzą za szybko lub mruczą monotonnie, plączą kolejność zdarzeń, pomijają elementy kluczowe, zbyt się skupiają na nieistotnych, a w końcu knocą kulminację.  Ursula LeGuin, Nie ma czasu. Myśli o tym co ważne

Nie udało mi się do dziś przeczytać Roku magicznego myślenia Joan Didion, choć to pozycja, która się automatycznie pojawia przy okazji wszelkiego rodzaju książek o żałobie. Polskie tłumaczenie osiąga na portalach aukcyjnych wysokie ceny, a do oryginału, choć mam od jakiegoś czasu na czytniku nie mogłem się cały czas zabrać. Nieco zniechęcał mnie tytuł, sugerujący jakąś zbyt dużą dawkę duchowości i ezoteryki. Ma to jednak szansę się zmienić, mimo, że  chcę już za sobą zostawić część tych książek.

Jednak impulsem do poszukiwania “czegokolwiek” amerykańskiej autorki jest wydany niedawno po polsku zbiór Dryfując do Betlejem. Zbiór esejów, reportaży, felietonów z lat sześćdziesiątych XX wieku. W zasadzie trudno te teksty zaklasyfikować, choć nie ma to większego znaczenia. Didion posiada dar narracji. Pisze o miejscach, osobach, wydarzeniach. Wiele z tych historii nie ma puenty, morału, są tylko obrazami, obrazami ze słów. Niemal zakochuję się w pierwszym tekście “Którzy śnią złoty sen” 
Czytaj dalej Dryfując do Betlejem

LSD… moje trudne dziecko

Muzyka The Doors, Aldous Huxley Drzwi percepcji. Niebo i piekło oraz William Blake “Gdyby oczyścić drzwi percepcji, każda rzecz jawiłaby się taka, jaka jest: nieskończona”. To była taka nieodłączna trójca młodzieńczych fascynacji. A później jeszcze genialna płyta Tomka Stańki Witkacy Peyotl z tekstami Witkacego, interpretowanymi przez Marka Walczewskiego. 

Muzyki The Doors słucham nadal, Stańki rzadko, choć po latach kupiłem sobie wersję CD. Huxleya cenię, ale akurat tej pozycji chyba nie chcę sobie odświeżać.

Nostalgicznie sięgnąłem po historię odkrywcy LSD Alberta Hofmanna – LSD… moje trudne dziecko Czytaj dalej LSD… moje trudne dziecko

Moje bieguny

Cią­gle się za­sta­na­wiam, ja­kie są mo­ty­wa­cje, aby ro­bić ta­kie rze­czy. I nie znaj­du­ję od­po­wie­dzi. Nie wiem. My­ślę, że to coś, co jest w czło­wie­ku, im­puls, i dla­te­go trze­ba to ro­bić. Czy się chce, czy nie chce, po pro­stu trze­ba to zro­bić. 

Gdy Marek Kamiński zdobywał bieguny zdarzało mi się powtarzać, że nie rozumiem, jak na własne życzenie można wystawiać się na działanie tak ekstremalnego chłodu. W dorosłym życiu nie przepadałem za zimą. Zdecydowanie wolałem gorąco, zawsze istnieją sposoby schłodzenia się. Rozgrzać wyziębiony organizm jest znacznie trudniej. 

Nie wiem czemu, ale rok temu – po śmierci syna – nastąpiła zmiana. W pierwszych tygodniach (listopad, grudzień) przesiadywałem godzinami na balkonie, ubrany niezbyt mocno. Chłód działał na mnie uspokajająco. Wkrótce zacząłem wychodzić na dłuższe spacery wzdłuż Wisły. Zacząłem poznawać miejsca, w niedalekim otoczeniu mojego miejsca zamieszkania, o których nie miałem pojęcia. Stawałem pośrodku pustej przestrzeni i starałem się czuć chłodne powietrze. Czytaj dalej Moje bieguny